[ Pobierz całość w formacie PDF ]
. To działka doktor Donaldson odparła Cindy. Ja jestem tylko szeregowympracownikiem.Moja rola sprowadza się do doglądania hodowli.Dziewczyny wymieniły porozumiewawcze spojrzenia.Znając się od tak dawna, po-trafiły z grubsza odgadnąć nawzajem swoje myśli. Widzę, że każda kula ma swój symbol alfanumeryczny odezwała się Joanna. Czy to oznacza, że znacie pochodzenie każdego jajnika?Po raz pierwszy podczas ich wizyty Cindy wyglądała na wyraznie zaniepokojonąpytaniem.Chrząknęła, zakaszlała i jeszcze raz próbowała sprowadzić rozmowę na ho-dowlę oogoniów, ale Joanna była nieugięta. Mamy pewne pojęcie o pochodzeniu jajników przyznała w końcu laborantka. Co znaczy pewne ? nie dawała za wygraną Joanna. Gdybym podała nazwi-sko dawczyni jajnika, mogłabyś go zlokalizować? Na to wygląda odparła wymijająco Cindy.Zerknęła na zegarek i przestąpiłaz nogi na nogę. Interesuje mnie nazwisko Joanna Meissner oświadczyła Joanna. Joanna Meissner powtórzyła Cindy.Rozejrzała się dookoła, jakby była zdezo-rientowana. Potrzebny byłby komputer. Jest tuż za tobą zauważyła Joanna.213 Ach, rzeczywiście! wykrzyknęła Cindy, udając zaskoczenie.Odwróciła się, od-blokowała hasłem klawiaturę, po czym wpisała nazwisko Joanny.Komputer wyświe-tlił odpowiedz: JM699.Cindy zanotowała kod na skrawku papieru i skierowała się kuzbiornikom.Dziewczyny ruszyły za nią.Dwa rzędy dalej laborantka zatrzymała sięi wskazała palcem zbiornik w dolnym rzędzie.Na powierzchni jednej z kul widniał za-pisany niezmazywalnym markerem kod JM699.Dziewczyny wpatrywały się w maleńki organ.Był wyraznie bardziej ospowaty niżten, który oglądały poprzednio, i Joanna zainteresowała się, co jest tego przyczyną. To jeden z naszych starszych egzemplarzy wyjaśniła Cindy. Zbliża się dokresu swej użyteczności. Sprawdzmy jeszcze jedno nazwisko powiedziała Deborah. KristinOvermeyer. Dobrze odparła spokojnie Cindy, jak gdyby pogodzona już z sytuacją.Wracającdo stacji roboczej, odzyskała poprzednią swobodę.Bez wahania wpisała podane nazwi-sko, a komputer natychmiast wyświetlił kod: KO432. Tędy powiedziała, przywo-łując skinieniem dziewczyny.Okrążywszy pomieszczenie, skręciła między pierwszerzędy zbiorników.Joanna zatrzymała przyjaciółkę i szepnęła: Wiem, o co ci chodzi.Zwietny pomysł!Deborah skinęła tylko głową. Jest tutaj oświadczyła niemal z dumą Cindy, zatrzymując się przy zbiorniku.Wskazała środkową kulę. KO432.To podwójny preparat. Ciekawe odezwała się Deborah, rzuciwszy okiem na zawartość kuli. Ma niż-szy numer niż poprzedni, ale wygląda na młodszy.Jak to możliwe?Cindy wpatrywała się w dwa jajniki.Widać było, że znów jest zakłopotana.Mamrotała coś przez chwilę. Nie mam pojęcia powiedziała wreszcie. Być może ma to coś wspólnegoze sposobem, w jaki są pobierane, ale naprawdę nie wiem.Jestem pewna, że doktorDonaldson byłaby w stanie to wyjaśnić. Mam jeszcze jedno nazwisko powiedziała Deborah. Rebecca Corey. Naprawdę nie macie ochoty zobaczyć hodowli oogoniów? zapytała Cindy. Naszym zdaniem to właśnie jest dziedzina, w której dokonaliśmy największych po-stępów.Dzięki hodowlom oogoniów utrzymywanie przy życiu całych jajników jużwkrótce stanie się przeżytkiem. Jeszcze tylko to jedno nazwisko obiecała Deborah. Potem pójdziemy obej-rzeć oogonia.Cindy raz jeszcze zerknęła na zegarek i wróciła do komputera.Odczytawszy kod, po-prowadziła dziewczyny do zbiornika sąsiadującego z tym, który zawierał jajniki KristinOvermeyer i wskazała odpowiednią kulę.To również był preparat podwójny.214Joanna i Deborah przyglądały się zamkniętym w szklanej bańce organom, także wy-glądającym na młodsze od jajnika Joanny.Obie zadrżały, uświadamiając sobie, że pa-trzą na jajniki dziewczyny, która podobno zaginęła wraz z Kristin Overmeyer po zabra-niu autostopowicza. Sala oogoniów jest tuż obok powiedziała Cindy. Może tam przejdziemy?Dziewczyny jednocześnie oderwały wzrok od jajników i spojrzały po sobie.Zgrozaodbijająca się w ich oczach w jednej chwili uzmysłowiła im, że obie myślą o tym samym.Odkryły o wiele więcej, niż się spodziewały, a były to rzeczy potworne i przerażające. Myślę, że zabrałyśmy ci już zbyt wiele czasu odparła Joanna, rzucając Cindynieszczery uśmiech. To prawda zawtórowała jej Deborah. To wszystko było bardzo ciekawe, alena nas już czas.Wskaż nam tylko kierunek do wyjścia i zejdziemy ci z głowy. Mam mnóstwo czasu zaprotestowała szybko Cindy. To żaden problem, na-prawdę! Cieszę się, że mogę na chwilę oderwać się od zajęć.Myślę, że zanim pójdzie-cie, powinnyście obejrzeć wszystko, co tu mamy.Chodzcie! Pokażę wam hodowle oogo-niów. Wyciągnęła rękę, by ująć Deborah za ramię, ale dziewczyna oswobodziła się. Chcemy już iść powtórzyła z naciskiem. Stracicie to, co najważniejsze odparła Cindy. Nalegam! To sobie nalegaj! wypaliła Deborah. My stąd idziemy! Same trafimy do wyjścia dodała Joanna.Ruszyła z powrotem drogą, którąprzyszły.Choć z wcześniejszych słów Cindy wynikało, że może to nie być najkrótszatrasa, nie dbała o to.Będzie przynajmniej rozpoznawać znajome punkty orientacyjne. Nie mogę pozwolić, żebyście kręciły się tu samopas oświadczyła Cindy
[ Pobierz całość w formacie PDF ]