[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Siadam. Pani Judyto, mam co do pani pewne plany. zawiesza głos. Tak patrzę i patrzę nato, co się dzieje na świecie, my tu gazety nie zrobimy.takiej prawdziwej.no, ale zrobimyinną.Matko Przenajświętsza! Nieprawdziwą? A jaką? Pornograficzną? Ciężko jest teraz na rynku wydawniczym. Naczelny opiera się o fotel i lekkozaczyna się huśtać. Target nam się rozłazi, bez giftów nakład spada.Reklamodawcyuciekają, ludzie nie mają pieniędzy.Musimy wprowadzić jakieś obostrzenia.no i takpomyślałem o pani.Bo te listy.Wiedziałam.Na pierwszy ogień pójdą ci na zleceniach, czyli ja.Bezrobotna Judyta.Bezzasiłku.Z dzieckiem przed maturą, psem Borysem, kotami oraz narzeczonym w Ameryce.Komu potrzebne odpowiedzi na listy? Nikomu.Kogo obchodzi, że w Pliskach Dolnych mążbije żonę i ona nie wie, co ma robić? Nikt nie zainteresuje się tym, że rodzice dziecka, któretrafiło do sekty, nie mają żadnej pomocy i nie wiedzą, gdzie się zwrócić.Tylko biedne rybikiocaleją.Już nie odpowiem listem z wykazem trucizn.Rozplenią się i rybiki, i szczury, ikaraluchy.A na to wszystko przyjdą mrówki faraona.I mszyce.I cóż z tego? No cóż, skoroopowiedział pierwszy raz w życiu dowcip o mężczyznach, mogłam zacząć podejrzewać już wwindzie, że przygotowuje eleganckie wymówienie. Pomyślałem o pani, pani Judyto, bo może byśmy przestali ludziom w głowach mieszać?Traktować ich jak idiotów? Skoro nakład nam maleje, to może parę dobrych reportaży? Jakieśprawdziwe historie mówiące o dramatycznym losie naszego społeczeństwa? Pani siękontaktuje z ludzmi.oni piszą o swoich problemach.Ale to nie wystarczy.Możeutworzyć taką komórkę interwencyjną? Zrobimy coś dobrego, potem to opiszemy.Ludziomda się trochę nadziei, bo przecież w tych czasach to każdemu nielekko.Co pani o tym myśli?Co ja o tym myślę? Przyklasnąć Naczelnemu, dać się wyrzucić, zdychać z głodu,przepisywać znowu prace dyplomowe na komputerze, stracić niezłą pracę na rzecz jakichśmrzonek o lepszych gazetach? Mądre czasopismo? Nie takie, co pisze, jak zrobić muprzyjemność na sto dziewięćdziesiąt siedem sposobów i jak szukać wytrwale przez paręmiesięcy w każdym numerze pisma punktu G lub jakiej innej literki? Po prostu dać sięzredukować? I jeszcze te jego manipulacje, żebym sobie sama pętlę na szyję założyła.%7łeprzecież Judyta też jest za zlikwidowaniem swojej posady.Bardzo piękne metody, jak zadawnych czasów.O nie, niech sam mnie wyrzuca! Nie ułatwię mu niczego.Ale gdyby to nie był mój Naczelny, gdyby nie chodziło o mnie, tylko o pomysł zrobieniaczegoś dobrego, to przecież przyklasnęłabym z radością! Może ludzie dlatego przestająkupować czasopisma, że tam jest tylko sieczka? %7łe następnego dnia nie pamięta się o tym, cowczoraj napisano? %7łe to tylko marność nad marnościami? Uważam, że to świetny pomysł mówię otwarcie i jestem z siebie dumna, choć wizjasamotnego serka w lodówce nieco tę dumę osłabia. Trochę szkoda tych listów, bo ludzienaprawdę nie wiedzą, gdzie szukać pomocy.ale skoro coś za coś. Ależ ja nie zamierzam zlikwidować listów! Jest baza danych! Przekaże ją pani Kamie idział listów dalej będzie działał, tylko w ograniczonym zakresie! Przygotujemy takie wydrukiz radami i to będziemy wysyłać! radośnie mówi Naczelny.Przekażę swoją bazę Kamie.Od A do Z.Od aksamitu czyszczenie, sztruksu i butówzamszowych, owsiki, konfitur robienie, do zdrady.Zdrajca Naczelny.Taki sam, jak wszyscyinni faceci.Oprócz Niebieskiego oczywiście.Podnoszę się i nie patrzę na niego. Bardzo się cieszę, bardzo mówi Naczelny i uśmiecha się szeroko, wyciąga do mnierękę, podaję mu swoją, nie będę odgrywała obrażonej dziewczynki, trudno, dobrze, że niepracowałam w kopalni i że właśnie tej kopalni nie zamknięto.I tak mam więcej szczęścia niżstatystyczny górnik.Uważam tylko za głęboko niestosowne zachowanie Naczelnego.Aleczego się spodziewać po mężczyznie? To proszę się zgłosić do księgowości.Tam jużczekają.Wychodzę, sekretarka patrzy na mnie przyjaznie. Przydałby się pani urlop, pani Judyto słyszę.Odpocznę sobie, oczywiście, będę miała dużo wolnego czasu, jędza, przecież wie zawszepierwsza, co się dzieje w firmie, a udaje dobrą znajomą.Trudno, c est la vie! Nie zamierzamwyjaśniać, że właśnie wróciłam z urlopu. Nie cieszy się pani?Patrzę na nią i powoli ogarnia mnie fala furii.Nie od razu dociera do mnie sens pytania,ale pani Jaga ma doskonale przyklejony uśmiech na twarzy.Wredna suka! Cieszyć się? Nachylam się nad jej biurkiem i już wiem, że nie wytrzymam. Jakmam się cieszyć, skoro tyle mojej pracy pójdzie na marne! Nie odpowiada się chłodnymwydrukiem z komputera, takim samym do wszystkich! Jeśli ktoś nie ma choćby dwóchkomórek w mózgu, które by mu podpowiedziały, że człowieka, nawet anonimowego, nietraktuje się w ten sposób, to nic nie poradzę! Jak komuś nie działają synapsy i nie kojarzy, żekażdy człowiek musi być traktowany poważnie i indywidualnie.A on mnie odsyła doksięgowości! Szkoda, że nie ma pani odwagi, żeby mi to powiedzieć wprost, pani Judyto.Naczelny stoi za mną i teraz rozumiem, dlaczego Jaga poczerwieniała po moichpierwszych słowach.Nie na mój widok, niestety, poczerwieniała, jak myślałam
[ Pobierz całość w formacie PDF ]