Home HomePullman Philip Mroczne materie 1 Zorza północna (Złoty Kompas)Farmer Philip Jose Œwiat Rzeki 04 Czarodziejski labiryntPullman Philip Mroczne materie 01 Złoty kompasPullman Philip Mroczne materie 03 Bursztynowa lunetaJohn Toland Bogowie wojny t.1Haldeman Joe Wieczna wolnoscTolkien J R R SilmarillionSw. Jan od Krzyza DZIELA WSZYSteven Saylor CesarstwoHenryk Sienkiewicz Krzyżacy
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • dona35.pev.pl
  •  

    [ Pobierz całość w formacie PDF ]
    . Cholera!  mruknÄ…Å‚ i zaczÄ…Å‚ szukać po omacku lutownicy. OdÅ‚Ä…czyÅ‚osiÄ™.Barton oparÅ‚ siÄ™ plecami o Å›cianÄ™ i czekaÅ‚, przyglÄ…dajÄ…c siÄ™ sennie Christophe-rowi, który lutowaÅ‚ rozÅ‚Ä…czone elementy.Ponownie rozlegÅ‚o siÄ™ buczenie.GÅ‚o-Å›niejsze niż poprzednio. Panie Barton?  zapytaÅ‚ skrzekliwie Christopher. Jest pan gotowy? CaÅ‚y czas  mruknÄ…Å‚ Barton.OtworzyÅ‚ jedno oko, aby ocenić sytuacjÄ™.ZobaczyÅ‚, jak Christopher zdjÄ…Å‚ zestoÅ‚u starÄ… butelkÄ™ po winie, postawiÅ‚ jÄ… ostrożnie na podÅ‚odze i usiadÅ‚ obok niej,majÄ…c wciąż stożek na gÅ‚owie.Dolna krawÄ™dz siÄ™gaÅ‚a mu aż do brwi; widać byÅ‚o,że jest ciężki.Christopher poprawiÅ‚ go trochÄ™ i skrzyżowawszy rÄ™ce na piersi,skoncentrowaÅ‚ siÄ™ na butelce. Co to?  odezwaÅ‚ siÄ™ Barton, lecz Christopher przerwaÅ‚ mu z miejsca. Niech pan nic nie mówi.MuszÄ™ siÄ™ skupić.Oczy miaÅ‚ na wpół przymkniÄ™te, usta zamkniÄ™te, brwi zmarszczone.NabraÅ‚gÅ‚Ä™boko powietrza i zastygÅ‚ w bezruchu.Cisza.43 Bartona coraz bardziej ogarniaÅ‚a senność.StaraÅ‚ siÄ™ obserwować butelkÄ™ powinie, lecz jej smukÅ‚a zakurzona powierzchnia stawaÅ‚a siÄ™ mglista i ledwie wi-doczna.Z trudem stÅ‚umiÅ‚ ziewniÄ™cie i czknÄ…Å‚.Christopher posÅ‚aÅ‚ mu gniewnespojrzenie i ponownie siÄ™ skoncentrowaÅ‚.Barton wymruczaÅ‚ przeprosiny, a po-tem ziewnÄ…Å‚.GÅ‚oÅ›no i przeciÄ…gle.CaÅ‚y pokój, Christopher, a przede wszystkimbutelka po winie zaczęły niknąć.Buczenie dziaÅ‚aÅ‚o usypiajÄ…co.PrzypominaÅ‚o rójpszczół.StaÅ‚e i przenikliwe.Z trudnoÅ›ciÄ… dostrzegÅ‚ zarys butelki.ByÅ‚ prawie zatarty.SpojrzaÅ‚ z wiÄ™kszÄ…uwagÄ…, lecz mimo to nikÅ‚a mu nadal z oczu.Teraz nie widziaÅ‚ jej wcale.PrzetarÅ‚oczy i spojrzaÅ‚ ponownie.Na niewiele siÄ™ to jednak zdaÅ‚o.Butelka byÅ‚a tylkoplamÄ…, zaledwie cieniem na tle podÅ‚ogi. Przepraszam  mruknÄ…Å‚ Barton. Już jej wcale nie widzÄ™.Christopher nic nie odpowiedziaÅ‚.Jego twarz byÅ‚a ciemnoliliowa, zdawaÅ‚o siÄ™,że za chwilÄ™ eksploduje.CaÅ‚Ä… uwagÄ™ skoncentrowaÅ‚ na miejscu, w którym znaj-dowaÅ‚a siÄ™ butelka.NatężaÅ‚ siÄ™, patrzyÅ‚ groznie, marszczyÅ‚ brwi, sapaÅ‚, z trudemwydmuchiwaÅ‚ powietrze, zaciskaÅ‚ pięści, wyprężaÅ‚ siÄ™.Nagle wszystko zaczęło wracać do normy i Barton poczuÅ‚ siÄ™ lepiej.W miej-scu gdzie znajdowaÅ‚a siÄ™ butelka, pojawiÅ‚ siÄ™ cieÅ„, który po chwili staÅ‚ siÄ™ plamÄ…,a potem jakimÅ› szeÅ›cianem.Ów szeÅ›cian materializowaÅ‚ siÄ™, nabierajÄ…c kolorui wyrazistego ksztaÅ‚tu.StaÅ‚ siÄ™ nieprzezroczysty, tak że Barton nie mógÅ‚ już wi-dzieć przez niego podÅ‚ogi.WestchnÄ…Å‚ z ulgÄ….Dobrze widzieć to znowu, pomyÅ›laÅ‚.Ponownie oparÅ‚ siÄ™ o Å›cianÄ™, sadowiÄ…c siÄ™ wygodnie.ByÅ‚ tylko jeden problem.Przedmiot stojÄ…cy na podÅ‚odze przed ChristopheremniepokoiÅ‚ go i sprawiaÅ‚, że Barton czuÅ‚ siÄ™ nieswojo, gdyż nie byÅ‚a to zakurzonabutelka po muszkatelu.To byÅ‚o coÅ› zupeÅ‚nie innego.ByÅ‚ to niewiarygodnie stary mÅ‚ynek do kawy.Christopher zdjÄ…Å‚ stożek z gÅ‚owyi westchnÄ…Å‚ przeciÄ…gle w triumfie. ZadziaÅ‚aÅ‚o, panie Barton  powiedziaÅ‚. Oto jest.Barton pokiwaÅ‚ gÅ‚owÄ…. Nie rozumiem  powiedziaÅ‚ i poczuÅ‚ zimny chłód na plecach. Gdziejest butelka? Co siÄ™ staÅ‚o z tÄ… butelkÄ… po winie? Tu nigdy nie byÅ‚o butelki po winie  odparÅ‚ Christopher. Ale ja. Oszustwo.Deformacja. Christopher splunÄ…Å‚ z niesmakiem. To jestmój stary mÅ‚ynek do kawy.Moja babka przywiozÅ‚a go ze sobÄ… ze Szwecji.Mówi-Å‚em panu przecież, że nie piÅ‚em przed ZmianÄ….Barton zaczynaÅ‚ rozumieć. Ten mÅ‚ynek do kawy przeksztaÅ‚ciÅ‚ siÄ™ w butelkÄ™ po winie, kiedy dokonaÅ‚asiÄ™ Zmiana.Lecz. Lecz naprawdÄ™ byÅ‚ to nadal mÅ‚ynek do kawy. Christopher wstaÅ‚ wolno;wyglÄ…daÅ‚ na zmÄ™czonego. Rozumie pan teraz, panie Barton? To stare miasto jest wiec tu nadal  powiedziaÅ‚ Barton, uÅ›wiadamiajÄ…csobie sÅ‚owa Christophera. OczywiÅ›cie.Nie zostaÅ‚o zniszczone.ZostaÅ‚o ukryte.Pod powierzchniÄ….Jest spowite grubÄ… warstwÄ… ciemnej mgÅ‚y.Iluzji.Przybyli tu i spowili wszystkomrocznym caÅ‚unem.Ale prawdziwe miasto istnieje nadal.I m o ż e z o s t a ćp r z y w r ó c o n e. C.O.Czasowy Odwracacz.44  Zgadza siÄ™. Christopher poklepaÅ‚ z dumÄ… metalowy stożek. To mójCzasowy Odwracacz.Sam go zbudowaÅ‚em.Nikt poza mnÄ… i teraz panem o nimnie wie.Barton wyciÄ…gnÄ…Å‚ rÄ™kÄ™ i podniósÅ‚ mÅ‚ynek do kawy.ByÅ‚ normalny w dotyku.Stary, z rysami na drewnianej powierzchni.MiaÅ‚ metalowe ramiÄ™ i pachniaÅ‚ kawÄ….ByÅ‚ to ostry, tchnÄ…cy nieco pleÅ›niÄ… zapach.PrzekrÄ™ciÅ‚ lekko ramiÄ™ i mechanizmzazgrzytaÅ‚.WypadÅ‚o spod niego kilka ziarenek kawy. WiÄ™c to jest tu nadal  powiedziaÅ‚ Å‚agodnie. Tak.Jest tu nadal. Jak pan do tego doszedÅ‚?Christopher wyjÄ…Å‚ fajkÄ™ trzÄ™sÄ…cymi siÄ™ rÄ™koma i wolno jÄ… nabiÅ‚. Z poczÄ…tku byÅ‚em mocno zniechÄ™cony [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • syriusz777.pev.pl
  •