Home HomeSteven Rosefielde, D. Quinn Mil Masters of Illusion, American LBrust Steven Vald Taltos 01 JheregBrust Steven Vald Taltos 05 Feniks[4 1]Erikson Steven Dom Lancu Dawne Dni[5 2]Eriskon Steven Przyplywy Siodme zamkniecie[3 1]Erikson Steven Wspomnien Cien przeszlosci[2]Erikson Steven Bramy Domu UmarlychCarroll Jonathan Kosci ksiezyca (2)balzac honoriusz komedia ludzka ivSheldon Sidney Niezawodny plan
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • us5.pev.pl
  •  

    [ Pobierz całość w formacie PDF ]
    .Tłum odpowiedział gromkimi wiwatami.Trudno było stwierdzić, czy okrzyki „Ave,Cezar!” były skierowane do Hadriana, czy do jego tak sławnego poprzednika.Swetoniuszpierwszy się zorientował w tej dwuznaczności i wyjaśnił sprawę, nazywając cesarza poimieniu:- Bądź pozdrowiony, Hadrianie! Obyś długo nam panował!Inni skwapliwie podjęli ten okrzyk.Hadrian, choć wciąż nie czuł się dobrze w skórzeulubieńca tłumu, docenił inicjatywę nadwornego archiwisty i skinął mu łaskawie głową.Fawoniusz skorzystał z chwili ciszy i przekonany, że wpadł na coś jeszcze bardziejbłyskotliwego, wykrzyknął:- Bądź pozdrowiony, Hadrianie! Obyś był szczęśliwszy od Augusta! Obyś był lepszyod Trajana!Gajusz Swetoniusz zacisnął wargi, słysząc tak śmiałe stwierdzenie, ale nie zamierzałdać się wyprzedzić.- Szczęśliwszy od najszczęśliwszego? Lepszy od najlepszego? Racja, racja! - podjąłokrzyk, podobnie jak wielu innych.- Szczęśliwszy od Augusta! - skandował lud.- Lepszy od Trajana!Pinariusz wpatrywał się w cesarza, który wyglądał na autentycznie wzruszonego tymentuzjastycznym przyjęciem.Lecz nawet w tak radosnej dlań chwili Hadrian przyłożył dłońdo twarzy.Innym mogło się zdawać, że cesarz skubie brodę niczym zamyślony filozof, leczMarek wiedział, że myśli o ukrytych pod nią krostach.*Kiedy oboje z Apollodorą wrócili wieczorem do domu, zastali oczekującego ich udrzwi Hilariona ze łzami w oczach.Marek bez słowa popędził do sypialni ojca.Lucjusz Pinariusz tak schudł przez ostatnie miesiące, że wydawał się wręcz nieważki.Leżał na łożu z zamkniętymi oczyma i pogodnym uśmiechem na ustach.- Umarł we śnie - powiedział cicho Hilarion, który bezszelestnie podążył ślademmłodego pana.- Wszedłem, aby sprawdzić, czy niczego nie potrzebuje.Od razu wiedziałem,ledwo przekroczyłem próg.Sprawdziłem lusterkiem.nie oddychał.Marek dotknął fascinum pod tuniką.Rozejrzał się po pokoju, zastanawiając się, czyduch jego ojca jeszcze tu jest, czy już złączył się z boską istotą.Spojrzał na twarz zmarłego izapłakał.Nigdy już nie usłyszy jego głosu.Nigdy nie pozna imienia matki.120 A.D.Pewnego rześkiego jesiennego dnia Marek Pinariusz i Apollodoros stanęli przedjednym z największych wyzwań inżynierskich w ich karierze.Przyszło im.przesunąćKolosa.Gigantyczna statua Nerona ukazanego z atrybutami boga Słońca zdobiła niegdyśdziedziniec Złotego Domu i pozostała na miejscu, kiedy tę część cesarskiego kompleksupałacowego rozebrano po przejęciu władzy przez Wespazjana; wtedy też nowy władca poleciłtak zmienić rysy twarzy posągu, aby odebrać jej wszelkie podobieństwo do pierwowzoru.Dziesiątki lat Kolos górował nad południowym skrajem Forum Romanum niewzruszenie,odwrócony plecami do amfiteatru Flawiuszów, zapatrzony w dachy świątyń i gmachówpublicznych aż po Kapitol.Teraz Hadrian postanowił wznieść w tym miejscu nowe wspaniałe sanktuarium -Kolosa trzeba więc było przenieść gdzie indziej.Projekt ten był szczególnie drogi cesarzowi,ponieważ sam był jego autorem.Apollodorosowi nawet nie pokazał rysunków.- Twoim zadaniem jest tylko zmiana lokalizacji posągu - oświadczył mu kiedyś, gdywspólnie dokonywali inspekcji terenu pod budowę.- Chcę go ustawić znacznie bliżejamfiteatru.Chodź, pokażę ci gdzie.Ujrzawszy wskazane miejsce, architekt natychmiast zgłosił zastrzeżenia.- Ta okolica i tak jest już zbyt zatłoczona w czasie igrzysk.Jeśli wciśniemy tu jeszczeKolosa, zakorkujemy ją do reszty.Nie wspomnę już nawet o kwestii skali, bo chyba tooczywiste, że takie zbliżenie pomnika do budowli całkowicie zaburzy ich wzajemneproporcje.Dla patrzącego z oddali kontrast będzie nieprzyjemny.Zamiast tak zagęszczać tenrejon, lepiej.- Nie masz racji! - przerwał mu sucho władca.- Ta otwarta przestrzeń doskonale sięnadaje na nową lokalizację.Widzę tu nawet miejsce na dwa podobne posągi.- Dwa?- Tak jest.Przyszło mi do głowy, że Heliosowi przyda się odpowiednie towarzystwo.- Ale gdzie byś coś takiego umiejscowił, cezarze?- O, tam, w punkcie równo oddalonym od Kolosa, amfiteatru i mojej nowej świątyniWenus i Romy.Uważam, że mogłaby to być Luna.W ten sposób w jednym miejscuoddalibyśmy cześć Słońcu i Księżycowi.To powinno zaspokoić twoją przemożną potrzebęproporcji, nie sądzisz?- Może w sensie religijnym.- Apollodoros się nachmurzył.- Ale z punktu widzeniaestetyki.- Chcę, żebyś zaprojektował tę nową statuę, Apollodorosie.Styl musi naturalnienawiązywać do Heliosa, ale bardzo jestem ciekaw, jakie wprowadzisz innowacje.Zdaję sobiesprawę, że stawiam przed tobą trudne zadanie techniczne, nie tylko artystyczne.Nie możemydopuścić, żeby bogini straciła rękę albo w ogóle runęła podczas trzęsienia ziemi, jak to sięstało z Kolosem rodyjskim.Pomnik Nerona wytrzymał próbę czasu, sugeruję więc, abyś przyokazji przenosin dobrze go zbadał.Musimy wiedzieć, jak go odlano, jak posadowiono.Wydrzyj mu wszystkie konstrukcyjne sekrety.Perspektywa takiego zlecenia - stworzenia monumentu na miarę Heliosa - zagłuszyław Apollodorosie wszelkie obiekcje.Dotąd za swoje koronne osiągnięcie uważał kolumnęTrajana; Luna zaćmiłaby jednak wszystko, co w życiu zbudował.Była to dlań sposobnośćstworzenia wiekopomnego dzieła.Na razie jednak trzeba było przesunąć Heliosa.Odległość do pokonania nie była wielka, wszystkiego paręset stóp po płaskim i dobrzeutwardzonym gruncie.Cały plac zamknięto dla postronnych gapiów.Posąg najpierwuniesiono za pomocą trzech żurawi wystarczająco wysoko, by można było wsunąć podpodstawę platformę na masywnych rolkach.Następnie delikatnie go opuszczono - i terazpozostało zabezpieczyć go linami naciągniętymi przez brygady robotników.Do platformyzaprzężono dwa tuziny słoni.Na dany przez architekta znak przewodnik strzelił z bicza,zwierzęta ruszyły z miejsca, napięte liny zagrały jak struny, zaskrzypiały masywne rolkiwyciosane z całych pni.Marek obserwował wszystko w napięciu, wciąż mając w żywej pamięci, jak cudemuniknięto katastrofy podczas ustawiania posągu Trajana na kolumnie.Obecneprzedsięwzięcie było jeszcze ambitniejsze od tamtego, a potencjalne niepowodzenie - z uwagina bliskość amfiteatru - znacznie groźniejsze w skutkach.Mimo całej staranności wplanowaniu za dużo było w tym równaniu zmiennych, od nierównomiernego rozłożeniaciężaru Kolosa po kapryśny temperament słoni.- Tylko przesunąć monument.- burknął ktoś za jego plecami.Był to Apollodoros,równie intensywnie jak Marek wpatrujący się w sunącą ślimaczym tempem gigantycznąfigurę.- Co takiego?- Tak mi powiedział nasz pan i władca: masz tylko przesunąć monument.Dobre sobie!W porównaniu z tym zadaniem zaprojektowanie nowej świątyni to dziecinna igraszka.Pewnie akurat tym się zajmuje.siedzi sobie w pałacu i rysuje te śmieszne tykwy, którymizamierza ją przyozdobić.Marek zerknął w stronę Palatynu.Hadrian stał na balkonie Domu Ludu w otoczeniudworzan i też przyglądał się całej operacji.- Słyszałem dzisiaj dowcip od jednego z robotników - ciągnął architekt [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • syriusz777.pev.pl
  •