[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Po jakimÅ› czasie kobiety odwracajÄ… siÄ™, z powrotem ku ziemi.To wojsko.WidywaÅ‚y jewczeÅ›niej i jeszcze nieraz zobaczÄ….Mężczyzni czekajÄ… na armaty.PojawiajÄ… siÄ™, schowane pomiÄ™dzy szeregami piechoty, na wozach zaprzężonych w koniesilne jak woÅ‚y, a zdolne poruszać siÄ™ dwakroć szybciej, by utrzymywać równe tempo z resztÄ…armii. Bum! Bom! Bar! Da!Skandowanie niczym werble wyznacza rytm kroków kanonierów, którzy maszerujÄ… przywozach, w strojach czarnych jak ich dziaÅ‚a. Bum! Bom! Bar! Da!Pierwsza armata jest najwiÄ™ksza: La Tiverina, która imiÄ™ wzięła od Tybru, dÅ‚uga nadziewięć stóp, z lufÄ… tak szerokÄ…, że może miotać kamienne kule wielkoÅ›ci mÄ™skiej gÅ‚owy.MówiÄ…, że kiedy armaty dokonajÄ… swego dzieÅ‚a i miasto zostaje zdobyte, dowódcy posyÅ‚ajÄ…specjalne oddziaÅ‚y żoÅ‚nierzy na poszukiwanie kul.Ci odnajdujÄ… je tam, gdzie spadÅ‚y, i pozeskrobaniu krwi i strzÄ™pów mózgów Å‚adujÄ… z powrotem na wozy, by można byÅ‚o ich użyćjeszcze raz.OszczÄ™dność i Å›mierć: poÅ‚Ä…czenie, które ludzie pracujÄ…cy na roli rozumiejÄ… lepiej niżinni. Bum! Bom! Bar! Da!GÅ‚osy przetaczajÄ… siÄ™ pod koÅ‚ami wozów.MÅ‚odsi mężczyzni na poboczach drogidoÅ‚Ä…czajÄ… siÄ™, jakby powtarzanie słów mogÅ‚o odegnać grozÄ™.SkandujÄ… jeszcze, gdy artyleria jużznika w oddali, a obok nich ze stukotem przejeżdżajÄ… ostatnie wozy, za którymi ciÄ…gnie sznurpasożytów: starców, chÅ‚opców zbyt mÅ‚odych, by walczyć, i gromada wynÄ™dzniaÅ‚ych kobiet,wykrzykujÄ…cych w stronÄ™ rolników swoje zaproszenia, a w sÅ‚owach i gestach bardziejordynarnych od wszystkich poprzedzajÄ…cych je żoÅ‚nierzy.Oto Via Emilia i armia Borgii ciÄ…gnÄ…ca niÄ… na wojnÄ™.Jazda dociera do Imoli, po tym jak zwiadowcy już oznajmili jej rychÅ‚e nadejÅ›ciewÅ‚odarzom miasta i wybrali pozycjÄ™ niedaleko miejsca, gdzie wieże twierdzy podpierajÄ… miejskiemury.%7Å‚oÅ‚nierze kopiÄ… doÅ‚y pod latryny, z kuchni polowych bucha woÅ„ duszonej baraniny,a w kwaterach dowództwa wÅ‚aÅ›nie rozlewane jest wino, kiedy przybywa maÅ‚a delegacja.Zostaje wprowadzona do namiotu Cesarego, oszczÄ™dnie umeblowanego stoÅ‚em nakozÅ‚ach oraz kilkoma krzesÅ‚ami i stoÅ‚kami.Cesare jest sam, nie liczÄ…c Michelotta,nieodstÄ™pujÄ…cego go teraz jak cieÅ„, ale zawsze w pewnej odlegÅ‚oÅ›ci, i starego dowódcy wojskfrancuskich, Yves a d Alegre.Mężczyzna prowadzÄ…cy za sobÄ… garstkÄ™ innych obywateli ma gÅ‚adko ogolonÄ… twarz i jestmodnie odziany w aksamitny kaftan z jedwabnÄ… szarfÄ… i kapelusz z pióropuszem.Buty ma jednakpaskudnie brudne. Nazywam siÄ™ Giovanni Sassatelli mówi. Jestem& Wiem, kim jesteÅ›cie, Sassatelli przerywa mu gÅ‚adko Cesare. Nie ma w Imolistarszego i Å›wietniejszego rodu niż wasz.JeÅ›li mamy wojować, by miasto znalazÅ‚o siÄ™z powrotem pod papieskim sztandarem, walka z wami bÄ™dzie dla mnie zaszczytem.Sassatelli skinieniem gÅ‚owy daje znak, że przyjÄ…Å‚ komplement.Kiedy czÅ‚owiek ma doprzeÅ‚kniÄ™cia gorzkÄ… piguÅ‚kÄ™, dobrze mieć trochÄ™ godnoÅ›ci do osÅ‚odzenia jej drogi przez gardÅ‚o. Walka nie bÄ™dzie konieczna, książę Valentino.PrzyszliÅ›my tu, żeby zaoferować wampoddanie miasta.Cesare baczy, by nie zmienić wyrazu twarzy. A cóż przywiodÅ‚o zacnych mieszkaÅ„ców Imoli do tak roztropnej decyzji? DoszÅ‚y nas sÅ‚uchy o waszej wielkodusznoÅ›ci, mÄ…droÅ›ci, sprawiedliwoÅ›ci.I chcemy siÄ™oddać w wasze rÄ™ce. A wasza wÅ‚adczyni? Co sÄ…dzi o tym hojnym darze skÅ‚adanym w jej imieniu? Caterina Sforza dziesięć dni temu udaÅ‚a siÄ™ do Forlì, zostawiajÄ…c miasto pod zarzÄ…demmoim i gubernatora, Dionigiego da Naldo. A tak, również znakomitego żoÅ‚nierza& Cesare na chwilÄ™ milknie. Nie przyszedÅ‚ tuz wami? Nie.Jako gubernator jest także kasztelanem i odpowiada za obronÄ™ twierdzy.Sassatelli siÄ™ waha. Księżna wzięła jego dzieci jako zakÅ‚adników. Ach tak. Cesare spoglÄ…da na swojego francuskiego towarzysza. W takim raziemusimy dopilnować, by wskutek kapitulacji nie staÅ‚a im siÄ™ żadna krzywda.Nasze dziaÅ‚a bÄ™dÄ… tupojutrze.BÄ™dziemy potrzebować wiedzy miejscowych, na jakim odcinku mury sÄ… najsÅ‚absze. Jest pewien mistrz ciesielski, który pracowaÅ‚ kilka lat temu przy renowacji& Już z nimrozmawiaÅ‚em. WyÅ›mienicie. Musicie wiedzieć, panie, że mieszkaÅ„ców Imoli wielce zasmuciÅ‚ zamach na życie OjcaZwiÄ™tego.Nie mieliÅ›my z nim nic wspólnego.Nie można powiedzieć, abyÅ›my kwitli podrzÄ…dami Sforzy. Wiem o tym, Sassatelli. Cesare wstaje i kÅ‚adzie dÅ‚oÅ„ na barku mężczyzny,wyprowadzajÄ…c go na zewnÄ…trz. BÄ…dzcie spokojni, że nie przybyÅ‚em tu, by zastÄ…pić jednÄ…tyraniÄ™ drugÄ….Dostajecie siÄ™ w rÄ™ce KoÅ›cioÅ‚a i od teraz czekajÄ… was sprawiedliwe rzÄ…dy.A tacyrycerze jak wy bÄ™dÄ… mieć szansÄ™ na wsÅ‚awienie siÄ™ przy innej okazji. I obdarza gonajczarowniejszym ze swych uÅ›miechów.WracajÄ…c do stoÅ‚u, zauważa krzywy uÅ›miech na obliczu Francuza. Co? WolaÅ‚byÅ› rzez? OczywiÅ›cie, że nie. D Alegre macha rÄ™kÄ…. Za dobrze siÄ™ bawiÄ™
[ Pobierz całość w formacie PDF ]