[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Zamiast toczyć wojnę ze złem, wylecz tego psa zdychającego w rowie i tym sa-mym otrzyj łzy sobie samemu.Nie mogłam patrzeć, jak płaczesz.Płakałeś, bo odzyska-łeś swoją naturę i zrozumiałeś ją.Płakałeś, bo uświadomiłeś sobie, czym jesteś.Milczał. Aadnie pachnie powiedziała Zina. Rzeczywiście. Sprowadzę ludzi powiedziała Zina. Jednego za drugim, aż będzie ich wszę-dzie pełno.Przyjrzyj im się i jeżeli zobaczysz kogoś, kogo chciałbyś zgładzić, powiedzmi, a ja usunę tę osobę na powrót.Tylko musisz przyjrzeć się osobie, którą chcesz zgła-dzić, musisz ujrzeć w tej osobie tamtego przejechanego i zdychającego psa.Jedynie wte-dy będziesz miał prawo zgładzić tę osobę, tylko kiedy zapłaczesz, będziesz mógł zabić.Rozumiesz? Wystarczająco. Dlaczego nie zapłakałeś nad tym psem, zanim samochód go przejechał? Dlaczegoczekałeś, aż było za pózno? Pies godził się ze swoim losem, ale ja nie.Jestem twoją prze-wodniczką i doradczynią i mówię ci, że to, co robisz, jest złe.Posłuchaj mnie.Nie róbtego. Przyszedłem, żeby wyzwolić ich z ucisku. Nie jesteś w pełni sił.Ja to wiem, wiem, co stało się z boską istotą, wiem o pier-wotnym rozdarciu.Dla mnie to nie tajemnica.W takim stanie zamierzasz wyzwolićich z ucisku przez wielki i straszny dzień.Czy to jest mądre? Czy tak uwalnia się więz-niów? Muszę złamać siłę. Gdzie jest ta siła? Rząd? Bulkowsky i Harms? To idioci, to kabaret.Chciałbyś ichzabić? Prawo odwetu, które ustanowiłeś, mówi: Oko za oko, ząb za ząb.A ja powia-dam: nie przeciwstawiaj się złu siłą.Musisz żyć według swoich własnych zasad, nie mo-żesz stawiać oporu swojemu adwersarzowi Belialowi.W moim królestwie on nie mawładzy, jego tu nie ma.Jest tylko dziwoląg w klatce w zoo.Karmimy go i poimy, zapew-niamy mu właściwą atmosferę i temperaturę, staramy się w miarę możności uprzyjem-nić mu życie.W moim królestwie nie zabijamy.Tutaj nie ma i nigdy nie będzie żadnegowielkiego i strasznego dnia.Zostań w moim królestwie albo uczyń moje królestwo swo-im, ale oszczędz Beliala, oszczędz wszystkich.A wtedy nie będziesz musiał płakać i łzyzostaną, tak jak obiecałeś, osuszone. Ty jesteś Chrystusem powiedział Emmanuel. Nie, nie jestem roześmiała się Zina. Cytujesz go.119 Nawet diabeł może cytować Pismo Zwięte.Pojawiły się wokół nich grupy osób w lekkich letnich strojach.Mężczyzni w koszu-lach, kobiety w sukienkach.I, jak zauważył, dużo dzieci. Królowo elfów powiedział. Zwodzisz mnie, sprowadzasz mnie z drogi za po-mocą błysków światła, tańca, śpiewu i odgłosu dzwonków.Zawsze ten odgłos dzwon-ków. Głos dzwonków niesie wiatr, a wiatr mówi prawdę.Zawsze.Pustynny wiatr.Tywiesz, widziałam, jak słuchasz wiatru.Dzwonki są muzyką wiatru, wsłuchuj się w nie.Wtedy usłyszał dzwonki elfów.Odzywały się w oddali, wiele małych dzwoneczków,nie dzwonów kościelnych, ale dzwonków zaczarowanych.Był to najpiękniejszy dzwięk, jaki kiedykolwiek słyszał. Ja sam nie potrafię stworzyć takiego dzwięku powiedział do Ziny. Jak się torobi? Za pomocą czujności.Głos dzwonków budzi, wyrywa ze snu.Ty wyrwałeś HerbaAshera z jego snu za pomocą brutalnej interwencji, ja budzę za pomocą piękna.Powiał łagodny wiosenny wiatr, jeszcze jedna ułuda jej królestwa.13Jestem karmiony trucizną, pomyślał Emmanuel.Opary jej królestwa zatruwają mniei osłabiają moją wolę. Mylisz się powiedziała Zina. Czuję się słabszy. Czujesz mniejszy gniew.Chodzmy po Herba Ashera.Chcę, żeby był tu z nami.Ograniczę pole naszej gry, dostosuję je specjalnie dla niego. W jaki sposób? Będziemy rywalizować o niego powiedziała Zina. Chodz. Dała chłopcuznak, żeby szedł za nią.Herb Asher siedział w barze koktajlowym nad szklanką szkockiej z wodą.Czekał odgodziny na program artystyczny.W barze było pełno ludzi, nieustanny gwar drażniłjego uszy.A jednak, mimo wysokiej opłaty za wstęp, nie żałował, że tu przyszedł. Nie rozumiem, co ty w niej widzisz powiedziała siedząca naprzeciwko niegoRybys. Dziewczyna daleko zajdzie, jeżeli tylko dostanie możliwość startu. Herb zasta-nawiał się, czy są na sali łowcy talentów z wytwórni płytowych.Mam nadzieję, że tak,pomyślał. Chciałabym już pójść.Nie czuję się najlepiej.Czy możemy wyjść? Wolałbym nie.Rybys nerwowo upiła łyk ze swojej szklanki. Taki tu hałas powiedziała tak, że ledwo było ją słychać.Herb spojrzał na zega-rek. Dochodzi dziewiąta.Jej pierwsze wejście przewidziane jest na dziewiątą. Kto to jest? spytała Rybys. To nowa młoda śpiewaczka.Zaadaptowała pieśni Johna Dowlanda na. Kto to jest John Dowland? Nigdy o nim nie słyszałam.121 Anglia, koniec XVI wieku.Linda Fox unowocześniła jego pieśni na lutnię.Byłpierwszym kompozytorem piszącym na głos solo.Przedtem śpiewały cztery albo więcejosób.stara forma madrygałowa.Nie potrafię tego wytłumaczyć, trzeba ją usłyszeć. Skoro jest tak dobra, to dlaczego nie ma jej w telewizji? Będzie.Na scenie zapłonęły światła.Na podium wskoczyło trzech muzyków i zaczęli maj-strować przy nagłośnieniu.Wszyscy mieli wibrolutnie.Czyjaś dłoń spoczęła na ramieniu Herba. Cześć.Podniósł wzrok i zobaczył nieznaną młodą kobietę.A ona jakby mnie znała, pomy-ślał. Przepraszam. zaczął. Czy możemy się dosiąść? Kobieta, ładna, we wzorzystej koszulce i dżinsach,z torebką na ramieniu, wzięła krzesło i usiadła koło Herba. Siadaj, Manny zwróci-ła się do małego chłopca, który stał niepewnie przy stole.Jakie piękne dziecko, pomyślałHerb Asher.Skąd on się tu wziął? Tu nie wpuszczają dzieci. Czy to twoi znajomi? spytała Rybys. Herb nie widział mnie od czasu studiów.Jak się masz, Herb? Nie poznajesz mnie? Aadna, ciemnowłosa młoda kobieta wyciągnęła do niego rękę.Herb automatycznieuścisnął jej dłoń i w tym momencie przypomniał ją sobie.Chodzili razem na zajęciapolitechniczne. Zina powiedział uradowany Zina Pallas. A to mój młodszy brat powiedziała Zina, nakazując chłopcu gestem, żebyusiadł. Manny.Manny Pallas. Zwróciła się do Rybys. Herb nic się nie zmienił.Poznałam go, jak tylko go zobaczyłam.Przyszliście tutaj zobaczyć Linde Fox.Nigdy jejnie słyszałam, ale mówią, że jest naprawdę dobra. Bardzo dobra powiedział Herb zadowolony z jej poparcia. Dobry wieczór powiedział do niego chłopiec. Miło cię poznać, Manny. Podał chłopcu rękę. To moja żona, Rybys. Więc jesteście małżeństwem powiedziała Zina
[ Pobierz całość w formacie PDF ]