Home HomeDicker Joel Prawda o sprawie Harry'ego QuebertaHarry Harrison Zlote lata Stalowego Szczura (SHarry Eric L Strzec i bronic (SCAN dal 714)Harry Harrison Stalowy Szczur idzie do wojskaHarry Harrison Stalowy Szczur Spiewa BlesaHarry Harrison Stalowy Szczur Spiewa BluesaHarry Harrison Zlote lata Stalowego SzczuraMasoneria czyzby papierowy tygr (2)Az milosc nas uniesie Courtney ColeJordan Robert Wschodzacy Cien
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • styleman.xlx.pl
  •  

    [ Pobierz całość w formacie PDF ]
    .Jeden z gwardzistów Bagratouniego wbiegł na dziedziniec z jakąś wiadomością do swego pana.Mówił w gardłowym vaspurakańskim, tak więc Skaurus, siedzący obok nakharar, nie zrozumiał tego, co powiedział, lecz mimo to Rzymianin wyłowił kilkakrotnie powtórzone imię Zemarkhos.Gagik Bagratouni zmarszczył w gniewie swe czarne brwi.Zadał krótkie pytanie gwardziście, który w odpowiedzi skinął głową.Zachmurzona twarz Bagratouniego sposępniała jeszcze bardziej.Siedział przez chwilę pogrążony w myślach, nawijając na palce pasma gęstej brody.Potem z warknięciem wyrzucił z siebie kilka szybkich rozkazów.Gwardzista, zaskoczony, powtórzył pierwszy z nich pytającym tonem, a potem wyszczerzył zęby w uśmiechu, gdy Gagik wyjaśnił, o co mu chodzi.Mężczyzna oddalił się pospiesznie.- Proszę cię, wybacz mi mój brak wychowania - rzekł nakharar, zwracając się ponownie do Skaurusa.- Kiedy ogarnia mnie gniew, zapominam języka Imperium.- Tak jak i ja - przyznał trybun.- Okazałeś mi wiele uprzejmości dzisiejszego wieczoru.Słyszałem, jak twój człowiek wymienił imię kapłana, który cię nienawidzi.Czy mógłbym ci jakoś pomóc? Sądzę, że Imperator wysłucha mnie, jeśli poproszę go, by kazał temu człowiekowi zostawić cię w spokoju - Mavrikios nie jest człowiekiem, który poświęciłby jedność Imperium z powodu uczuć jakiegoś kapłana.- Nie potrzebuję, by ktokolwiek walczył za mnie w mojej bitwie - natychmiast odpowiedział Gagik i Skaurus przestraszył się, że uraził dumnego nakharar.Lecz Bagratouni wahał się, a jego lwia twarz wyrażała zakłopotanie - wyraz, który jednak gościł na niej z najwyższym trudem.- Lecz na nieszczęście ten głupi kapłan chce rozmawiać nie ze mną, tylko z tobą i twoimi ludźmi.- Ze mną? Dlaczego? - To była zatrważająca perspektywa; Marek widział w Videssos dość fanatycznych kapłanów, by wystarczyło mu to na całe życie.- Żeby zrozumieć kundla, człowiek musi stać się kundlem.Lepiej nie próbować.Chcesz z nim porozmawiać?Trybun w pierwszym odruchu chciał powiedzieć „nie" i mieć to za sobą.Lecz to mogłoby postawić jego gospodarza w kłopotliwej sytuacji.- Zrobię to, co będzie dla ciebie najkorzystniejsze - odparł w końcu.- Jesteś zacnym człowiekiem, mój przyjacielu.Niech pomyślę.- Nakharar potarł czoło, jak gdyby próbując w ten sposób pobudzić mądrość.- Może będzie lepiej, jeśli się z nim spotkasz - zdecydował.- W przeciwnym razie ten cały Zemarkhos może twierdzić, że nie dopuściłem go do ciebie.Dla mnie nie ma to większego znaczenia, ponieważ mam opuścić Amorion z tobą i Imperatorem.Lecz dla moich ludzi, którzy tu zostaną, mogłoby to oznaczać nie kończące się kłopoty.- Dobrze więc.- Marek szybko zebrał razem Gajusza Filipusa, Kwintusa Glabrio i Gorgidasa, ale Viridoviks zdołał już zniknąć.Rozejrzawszy się, Skaurus nie zdołał również dostrzec służebnej dziewki, którą Celt wybrał na swoją ofiarę tej nocy.Postanowił nie wysyłać pościgu za Viridoviksem; nie spieszyło mu się, by Zemarkhos poznał prawdziwą naturę rzymskiej grupy.- Chętnie zamieniłbym się miejscami z Galem, panie - stwierdził z szerokim uśmiechem Glabrio.- Jestem starszy stopniem od ciebie, szczeniaku - zgromił go Gajusz Filipus.- Czekaj na swoją kolej, żeby się odezwać.Nie zwracając uwagi na tę wymianę zdań, Gorgidas zapytał Skaurusa: - Czego ten kapłan może chcieć od nas?- Chce nam powiedzieć, że wszyscy jesteśmy przeklęci, tak przynajmniej przypuszczam.Cieszę się, że jesteś tutaj z nami; jesteś dobry w teologicznych sporach.- Moja ulubiona rozrywka - stwierdził Gorgidas, wywracając z rozpaczą oczy.- No dobrze, załatwmy to już.Sądzę, że tak będzie najlepiej - nasz gospodarz niecierpliwi się coraz bardziej.- Była to święta prawda; jak zamknięty w klatce dziki zwierz, nakharar chodził tam i z powrotem po dziedzińcu, co jakiś czas uderzając pięścią w dłoń.Kiedy Bagratouni zobaczył, że Rzymianie są wreszcie gotowi, poprowadził ich przez wonne ogrody do frontowych wrót swej posiadłości.Po drodze dołączył do nich gwardzista, który przyniósł Bagratouniemu wiadomość o przybyciu Zemarkhosa.Grube rękawice chroniły jego ręce, w których niósł zwój czegoś, co wyglądało na płócienne prześcieradła.Na jego twarzy widniał wyraz oczekiwania.Wrota stały zamknięte, jak w obliczu każdego wroga [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • syriusz777.pev.pl
  •