Home HomeDicker Joel Prawda o sprawie Harry'ego QuebertaHarry Eric L Strzec i bronic (SCAN dal 714)Rowling J K Harry Potter i wiezien AzkabanuJ. K. Rowling 4 Harry Potter i Czara OgniaJ. K. Rowling Harry Potter i czara ognia 4Giovanni Boccaccio Dekameron tom 1Carpenter Leonard Conan RenegatZolnierze zyjaMACLEAN TABORLumley Brian Nekroskop III (SCAN dal 982)
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • lwy.xlx.pl
  •  

    [ Pobierz całość w formacie PDF ]
    .Machnąłem ręką Mortonowi i z trudem wdrapałem się na górę.Szpakowata broda, zreumatyzowane oblicze, czerwone oczka, zmarszczki i przygarbiająca mnie uprząż pod ubraniem, dzięki czemu miałem wspaniały widok na własne buty.Aha, i jeszcze pokryte wątrobianymi plamami dłonie.Faktycznie, mieli dobrego charakteryzatora.Wysiedliśmy na małej stacyjce, przy której stała solidna, czarna limuzyna.Na nasz widok wysiadł z niej kierowca i przytrzymując drzwi spytał Neebe:- Prowadziłaś już taki wóz?- Jasne.Dwustuwatowy lasher, doskonale się nim jeździ.- Podkręciłem go do trzydziestu trzech tysięcy, więc energii wystarczy.Generator, jakby co, jest przy przednich kołach, ale nie powinien być potrzebny.Z dodatkowym żyroskopem, praktycznie niewywracalny.Życzę szczęścia!Wsiedliśmy, Neebe uruchomiła całe to ustrojstwo i prze­ciążenie wgniotło mnie w fotel.Wystartowaliśmy jak myśliwiec.Na szczęście droga była idealnie prosta.- Zwolnię przed rogatką - stwierdziła.- Ciekawe, ile to pudło wyciąga?- Mnie to nie ciekawi - odparłem, widząc za oknem zlewający się w jedną smugę krajobraz.- Znam ciekawsze sposoby popełnienia samobójstwa, a na dodatek mam jeszcze coś do zrobienia.Roześmiała się, ale zwolniła.Ocknąłem się, gdy zwolniliśmy.Potem był łagodny zakręt i rogatka, czyli szlaban zrobiony z belki ustawionej w po­przek drogi.- Co to za blokowanie drogi, półgłówki? - zapiałem falsetem przez okno.- Spokojnie, dziadku, bo ci omega wysiądzie - odparł gruby kapitan oparty o rzeczoną belkę i dłubiący w zębach.Pewnie wspominał właśnie znakomitego hotpupa.-Dokąd wain tak pilno?- Jesteś tak głupi, jak wyglądasz, czy może pozory mylą i jeszcze głupszy? Nie słyszałeś, co gadał ten wasz gównodrący czy jak mu tam? Pracownicy komunalni mają dziś wrócić do pracy.Jestem inżynierem-elektrykiem i jak nie chcesz srać po ciemku i chlać ciepłego piwa, to lepiej przestań zadawać głupie pytania i usuń to drzewo z drogi.- Patrzcie go, cholera, jaki pracowity się znalazł - parsknął, ale dał znak dwóm podoficerom, aby podnieśli szlaban.Pogroziłem mu laską, z satysfakcją odnotowując, że nigdzie nie było żadnego szeregowego.Ciekawe, jak podo­bała się kadrze ta okazja, by wziąć się wreszcie do roboty.Minęliśmy zakręt, wjechaliśmy do miasta.Neebe zatrzymała się przy budce telefonicznej, wysiadłem zatem i pognałem do telefonu.Całkiem żwawo zresztą, jak na zreumatyzowanego siedemdziesięciolatka.- Jesteś w mieście? - przywitał mnie Stirner.- A gdzie?- W takim razie spotkamy się przy wejściu.- Do czego?- Do pomieszczeń zajmowanych przez Marka Czwar­tego na placu jego imienia, a niby gdzie indziej?Faktycznie, bo i gdzie miałby być.Sądziłem, że to tylko pomnik, ale pewnie pod nim była rezydencja starego robota.Wsiadłem do wozu i ruszyliśmy z piskiem opon.Zabrałem się za zdejmowanie charakteryzacji, od uprzęży zaczynając.Brodę zostawiłem na wypadek, gdybyśmy spotkali jeszcze jakiś patrol.Faktycznie spotkaliśmy, ale nas nie zaczepili, niemniej i tak zrobili na mnie wrażenie.Korzystając z tego, że sierżant zagapił się na nas, dwóch ostatnich w szyku żołnierzy prysnęło, znikając błyskawicznie w otwartych drzwiach budynku, które natychmiast ktoś za nimi zamknął.Ślicznie! Szeregi dezerterów rosły nieustannie, a jak tak dalej pójdzie, to Zennorowi naprawdę zostaną tylko szarże, a z taką armią nie wygrywa się wojen.Podjechaliśmy na plac, gdzie Stirner podziwiał już po­mnik, toteż zdjąłem ostatnie owłosienie i wysiadłem.- Chciałbym iść z tobą - westchnął Stirner.- Ja też - dodała Neebe.- Ale nie zostaliśmy zaproszeni, więc nie będziemy się narzucać.- Jak tam się wchodzi?- Przez to.- Stirner wskazał na drzwi z brązu w tylnej ścianie cokołu.- Masz klucz?Oboje spojrzeli na mnie zaskoczeni.- Naturalnie, że nie mam.Nie są zamknięte [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • syriusz777.pev.pl
  •