[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Właśnie wszystko mi opowiedział.Teraz potrzebuje tylko snu, ciszy i spokoju.Jeżeli zechce, żebyście z nim zostali, - dodał, zerkając na Rona, Hermionę i Billa - możecie to zrobić.Ale nie chcę, żebyście zadawali mu jakiekolwiek pytania, dopóki sam nie będzie gotów na nie odpowiedzieć, a z pewnością nie dziś wieczorem.Pani Weasley kiwnęła głową.Była bardzo blada.Odwróciła się do Rona, Hermiony i Billa, jakby byli oni bardzo nieznośni, i syknęła - Słyszeliście? On potrzebuje ciszy!- Dyrektorze, - zaczęła Madam Pomfrey, spoglądając na wielkiego czarnego psa, który był Syriuszem - mogę zapytać, co.?- Ten pies zostanie z Harrym przez pewien czas - powiedział po prostu Dumbledore - Zapewniam cię, jest niezwykle dobrze wytresowany.Harry.poczekam, aż pójdziesz do łóżka.Harry był mu niezwykle wdzięczny za poproszenie wszystkich, by zostawili go w spokoju.Nie dlatego, że ich tu nie chciał; ale sama myśl o opowiadaniu wszystkiego jeszcze raz, to było więcej, niż mógł znieść.- Wrócę do ciebie jak tylko spotkam się z Korneliuszem Knotem, Harry - powiedział Dumbledore - Chciałbym, żebyś został tutaj do jutra, dopóki nie przemówię do uczniów - i wyszedł.Kiedy pani Pomfrey poprowadziła go do najbliższego łóżka, kątem oka uchwycił leżącego bez ruchu na najdalszym łóżku prawdziwego Moody'ego.Jego drewniana noga i magiczne oko leżały na stoliku obok.- Czy wszystko z nim w porządku? - zapytał Harry- Wyjdzie z tego - odparła pani Pomfrey, podając Harremu piżamę i zasuwając parawan wokół jego łóżka.Zdjął swoje szaty, włożył piżamę i wsunął się do łóżka.Ron i Hermiona patrzyli na niego z taką ostrożnością, jakby się go bali.- Czuję się dobrze - powiedział im - Jestem tylko zmęczony.Oczy pani Weasley wypełniły się łzami, kiedy zupełnie niepotrzebnie wygładzała kołdrę.Pani Pomfrey powróciła ze swojego gabinetu z kielichem i małą butelką purpurowego eliksiru.- Musisz wypić wszystko, Harry - powiedziała - To eliksir na sen bez marzeń.Harry wziął od niej kielich i wypił kilka łyków.Natychmiast poczuł się niezwykle śpiący.Wszystko dookoła stało się zamazane; lampy oświetlające skrzydło szpitalne przyjaźnie do niego mrugały zza parawanu; jego ciało zdawało się zapadać w ciepło pościeli.Zanim zdążył wypić eliksir do końca, zanim zdążył powiedzieć choć słowo, zapadł w głęboki sen.* * *Harry obudził się, tak rozgrzany, tak bardzo śpiący, że nie chciało mu się nawet otwierać oczu, marzył jedynie o dalszym śnie.Sala ciągle była lekko oświetlona; Harry był pewien, że ciągle jeszcze jest noc i że nie spał zbyt długo.Po chwili usłyszał szepty wokół siebie.- Obudzą go, jeśli się nie zamkną!- o czym oni tak krzyczą? Przecież nic więcej nie mogło się już stać, prawda?Harry z trudem otworzył oczy.Ktoś zdjął mu okulary.Widział niewyraźny zarys pani Weasley i Billa tuż obok jego łóżka.Pani Weasley stała.- To głos Knota - wyszeptała - a to Minerwy McGonagall, prawda? o co oni się kłócą?Teraz Harry też ich usłyszał: ludzi krzyczących i biegających po skrzydle szpitalnym.- To przykre, ale cały czas powtarzam, Minerwo.- mówił głośno Korneliusz Knot- Nigdy nie powinieneś był przyprowadzać tego do zamku! - wrzeszczała profesor McGonagall - Kiedy Dumbledore się dowie.-Harry usłyszał, jak drzwi do skrzydła szpitalnego otwierają się z hukiem.Niezauważony przez nikogo, ponieważ wszyscy patrzyli się w stronę drzwi, a Bill ponownie zasunął parawan wokół łóżka, Harry usiadł i włożył okulary.Knot sunął przez salę.Profesor McGongall i Snape szli tuż za nim.- Gdzie jest Dumbledore? - ryknął Knot do pani Weasley- Nie ma go tutaj - odparła ze złością - To skrzydło szpitalne, Ministrze, nie sądzi pan, że lepiej by było, gdyby.-Ale wtedy drzwi znowu się otworzyły i tym razem do sali wparował Dumbledore.- Co się stało? - zapytał ostro, spoglądając to na Knota, to na profesor McGonagall - Dlaczego im przeszkadzacie? Minerwo, zaskakujesz mnie.miałaś pilnować Bartiego Croucha.- Już nie potrzeba go pilnować, Dumbledore! - zawołała - Pan Minister nam to załatwił!Harry jeszcze nigdy nie widział, żeby profesor McGonagall straciła panowanie nad sobą.Na jej policzki wystąpiły czerwone rumieńce, ręcę zacisnęła w pięści; wprost trzęsła się ze złości.- Kiedy powiedzieliśmy panu Knot, że złapaliśmy Death Eatera odpowiedzialnego za dzisiejsze wydarzenia - powiedział cicho Snape - wydaje się, że uznał on, że jego własna osoba jest w niebezpieczeństwie.Uparł się, żeby w zamku towarzyszył mu Dementor.Przyprowadził go do gabinetu, gdzie Barty Crouch
[ Pobierz całość w formacie PDF ]