[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Następnego dnia, dwudziestego czwartegowrześnia, komuniści zbli\yli się jeszcze bardziej.Dobę pózniej ChiangKai-shek rozkazał generałowi Wei Lihuangowi wyjechać z Mukdenu zpiętnastoma dywizjami i ruszyć miastu na odsiecz.Jednak generał Weiwahał się i dwudziestego szóstego września komuniści praktycznie odcię-li Jinzhou.Pierwszego pazdziernika okrą\enie wokół Jinzhou zamknęło się.Tegodnia padł te\ Yixian, rodzinne miasto mojej babki, le\ące czterdzieścikilometrów na północ.Chiang Kai-shek poleciał do Mukdenu, \eby oso-biście objąć dowództwo.Rozkazał siedmiu dodatkowym dywizjom, bywłączyły się do bitwy o Jinzhou, ale nie był w stanie spowodować, \ebygenerał Wei ruszył się z Mukdenu przed dziewiątym pazdziernika.Jed-nak i wtedy dywizji było razem jedenaście, nie piętnaście.Szóstego paz-dziernika Chiang Kai-shek poleciał do Huludao i rozkazał tamtejszymjednostkom ruszać na odsiecz Jinzhou.Niektóre ruszyły, lecz w niepeł-nym składzie, i wkrótce zostały odcięte i rozbite.Komuniści byli gotowi przejść od szturmu na Jinzhou do oblę\enia.Yuwu poprosił mamę, \eby podjęła się niebezpiecznej misji: przemyce-nia detonatorów do jednego ze składów amunicji właśnie tego, którysłu\ył dywizji Huige.Skład znajdował się na du\ym dziedzińcu.Jegościany były od góry pokryte drutem kolczastym, podobno pod wysokimnapięciem.Ka\dy, kto tam wchodził albo wychodził, był przeszukiwany.śołnierze, którzy mieszkali w tym kompleksie, większość czasu spędzalina graniu i piciu.Czasami sprowadzano prostytutki i oficerowie urządzalitańce w zaimprowizowanym klubie.Mama powiedziała Huige, \e chcia-łaby tam pójść i popatrzeć na tańce.Zgodził się, nie zadając \adnegopytania.Następnego dnia mę\czyzna, którego nigdy przedtem nie widziała,wręczył jej detonatory.Wło\yła je do torby i pojechała do składu z Hu-ige.Nie rewidowano ich.Kiedy weszli do środka, poprosiła go, \eby ją114oprowadził.Torbę, zgodnie z instrukcją, zostawiła w samochodzie.Dzia-łacze podziemia mieli się zająć detonatorami, kiedy ona i jej partner od-dalą się od samochodu.W środku mama umyślnie się nie spieszyła, \ebydać tamtym więcej czasu.Huige był uszczęśliwiony, \e mo\e oddać jejprzysługę.Tej nocy miastem wstrząsnęła gigantyczna eksplozja.Detonacje szłyłańcuchem, pociski i dynamit rozświetlały niebo jak podczas pokazufajerwerków.Ulica, na której był magazyn, stanęła w płomieniach.Wpromieniu około czterdziestu pięciu metrów z okien powypadały szyby.Następnego dnia Huige zaprosił mamę do posiadłości rodu Ji.Oczy miałpuste, twarz nie ogoloną.Najwyrazniej nie zmru\ył oka.Powitał ją znieco większym dystansem ni\ zazwyczaj.Po chwili cię\kiego milczenia zapytał, czy słyszała wiadomości.Wy-raz jej twarzy musiał potwierdzić jego najgorsze obawy to on samprzysłu\ył się w ten sposób swojej własnej dywizji.Powiedział mamie,\e ma być dochodzenie. Ciekaw jestem westchnął czy ta eksplozjaurwie mi głowę, czy mo\e przyniesie mi nagrodę?.Mamie było go \al ipowiedziała uspokajającym tonem: Ponad wszelką wątpliwość jesteśpoza podejrzeniami.Na pewno będziesz nagrodzony.Huige wstał i za-salutował regulaminowo. Dziękuję za obietnicę powiedział.Od tej chwili artyleria komunistyczna zaczęła ostrzał miasta.Kiedymama po raz pierwszy usłyszała gwizd przelatujących obok pocisków,była trochę przestraszona.Ale potem, kiedy ostrzał nasilił się, przywykłado tego.Brzmiało to jak nieustanny grzmot.Jakiś rodzaj fatalistycznejobojętności ogarnął większość ludzi.Oblę\enie złamało tak\e sztywnymand\urski rytuał doktora Xia; po raz pierwszy wszyscy domownicyjadali razem, kobiety i mę\czyzni, słu\ący i ich państwo.Poprzedniojadali co najmniej w ośmiu grupach i ka\da inny rodzaj po\ywienia.Kie-dyś, gdy siedzieli przy stole, przygotowując się do obiadu, przez oknowleciał pocisk, przeleciał nad kang, na którym bawił się synek Yulina, i złoskotem zatrzymał się pod stołem.Na szczęście, jak wiele innych poci-sków, i ten był niewypałem.Kiedy zaczęło się oblę\enie, nie mo\na ju\ było dostać jedzenia, na-wet na czarnym rynku.Za milion kuomintangowskich dolarów z trudemudałoby się kupić funt sorgo.Jak wiele rodzin, które było na to stać, bab-cia zrobiła zapasy sorgo i soi, a mą\ jej siostry, Lojalny Peie, u\ył swo-ich koneksji, \eby zdobyć jeszcze coś ekstra.Podczas oblę\enia osioł115nale\ący do rodziny został zabity odłamkiem szrapnela, więc go zjedli.smego pazdziernika komuniści sprowadzili prawie ćwierć milionaludzi na pozycje szturmowe.Ostrzał stał się jeszcze gęstszy.Był tak\ebardzo celny.Naczelny dowódca Kuomintangu generał Fan Hanjie po-wiedział, \e pociski chyba za nim chodziły, gdziekolwiek się ruszył.Unieruchomiono wiele stanowisk artyleryjskich, a fortece niedokończo-nego systemu obronnego znajdowały się pod ciągłym ogniem.Podobnietory kolejowe i drogi.Kable telefoniczne zostały przecięte i wyłączonoelektryczność.Trzynastego pazdziernika padła zewnętrzna obrona miasta.Ponad stotysięcy jednostek Kuomintangu na łeb, na szyję wycofywało się do cen-trum miasta.Tej nocy grupa kilkunastu brudnych, niechlujnych i rozczo-chranych \ołnierzy zaczęła dobijać się do domu Xia.Za\ądali jedzenia.Nie jedli od dwóch dni.Doktor Xia przywitał ich uprzejmie, a \ona Yuli-na natychmiast wstawiła wielki garnek z makaronem z sorgo.Kiedy sięugotował, postawiła garnek na kuchennym stole i ruszyła do pokojuobok, \eby poprosić \ołnierzy.Gdy się odwróciła, w garnku wylądowałpocisk i eksplodował, rozbryzgując makaron po całej kuchni.śonaYulina zanurkowała pod wąski stół stojący przed kang.Jakiś \ołnierz jąwyprzedził, ale złapała go za nogę i odepchnęła.Babcia była przera\ona. A co by było zasyczała, kiedy \ołnierze nie słyszeli gdyby pocią-gnął za cyngiel karabinu?.Do samego końca oblę\enia ostrzał był zdumiewająco celny: zostałotrafionych tylko kilka zwykłych domów.Ludzie cierpieli bardziej odpo\arów, wybuchających od pocisków, brakowało wody, \eby je gasić.Niebo zasłaniał gęsty, ciemny dym i niewiele było widać, nawet w świe-tle dnia.Ryk artylerii ogłuszał.Mama słyszała jęczących ludzi, ale nigdynie było wiadomo, skąd dochodzą jęki ani co się stało.Czternastego pazdziernika zaczęła się ostateczna ofensywa.Dziewięć-set dział artyleryjskich bez przerwy ostrzeliwało miasto.Większośćczłonków rodziny pochowała się w prowizorycznych schronach, którewcześniej wykopali, ale doktor Xia nie chciał wyjść z domu.Spokojniesiedział na kang, przy oknie, w rogu swojego pokoju, i modlił się doBuddy.W pewnym momencie do pokoju wbiegło czternaście kotów.Byłtym zachwycony: Miejsce, w którym koty szukają schronienia, jest116szczęśliwe , powiedział.Ani jeden pocisk nie wpadł do jego pokoju ikoty prze\yły
[ Pobierz całość w formacie PDF ]