[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.W sąsiednim pokoju panowała cisza, ale chłopiec widział pod drzwiami wąski pasek światła świecy.Wrócił do łóżka.Za mętną rzeką Błazen także się obudził.Zatrzymał się w Gildii Błaznów, nie z własnego wyboru, ale po prostu książę na nic innego nie dał mu pieniędzy.Zresztą sen i tak nie przychodził.Chłodne mury budziły zbyt wiele wspomnień.Poza tym, kiedy wytężał słuch, słyszał stłumione szlochy i czasem jęki z pokojów studentów, którzy ze zgrozą rozmyślali o czekającym ich życiu.Poprawił twardą jak kamień poduszkę i ułożył się, by zapaść w niespokojny sen.Może śnić.- Dla nadania konsystencji.Ale nie pisze tu, jakiej konsystencji.- Mateczka Whemper sugerowała, żeby wypróbować to w kubku zimnej wody, jak karmel.- Jakiż to pech, że nie przynieśliśmy kubka, Magrat.- Musimy się spieszyć, Esme.Noc już prawie minęła.- Tylko nie miejcie do mnie pretensji, jeśli się coś nie uda.Jak dalej.„Małpi włos."Kto ma małpi włos?Dziękuje, Gytho, chociaż bardziej mi to wygląda na koci włos.Ale mniejsza z tym.„Małpi włos, potem cykuta", a jeśli to prawdziwa cykuta, to naprawdę bardzo się zdziwię, „z marchwi sok i język z buta."Rozumiem, to taki żart.- Proszę, szybciej!- Dobrze, dobrze.„Sowi lot i blask świetlika.Zagotować i niech pyka".- Wiesz, Esme, to wcale nie jest takie złe.- Przecież tego się nie pije, głupia najczcigodniejsza!Tom usiadł na łóżku.To znowu one, te same twarze, kłótliwe głosy zniekształcone przez czas i przestrzeń.Nawet kiedy spojrzał w okno, gdzie światło nowego dnia zalewało miasto, wciąż słyszał głosy dudniące w oddali, jak cichnący z wolna grom.- Ja na przykład nie uwierzyłam w ten język z buta.- Ciągle jest strasznie rzadkie.Może trzeba dodać trochę mąki ?- To bez znaczenie.Albo jest już w drodze, albo nie.Tomjon wstał i spłukał twarz wodą z miski.Cisza kłębiła się w pokoju Hwela.Tomjon wciągnął ubranie i otworzył drzwi.Pokój wyglądał, jakby spadł w nim śnieg: wielkie i ciężkie płatki, które spłynęły we wszystkie kąty.Hwel siedział przy swoim niskim stole, z głową złożoną na pliku kartek.Chrapał.Tomjon przeszedł przez pokój na palcach i podniósł przypadkową kulę zgniecionego papieru.Wygładził kartkę i przeczytał:KRÓL: Teraz zawieszę moją koronę na tym krzaku, a wy mi powiecie, gdyby ktoś chciał ją ukraść.Dobrze? WIDZOWIE: Tak!KRÓL: Gdybym tylko mógł znaleźć swojego konika.(Pierwszy Zabójca, wyskakuje zza skały)PUBLICZNOŚĆ: Za tobą! (Pierwszy Zabójca znika)KRÓL: Próbujecie żartować z waszego dobrego Króla, wy niegrzeczne.Potem było mnóstwo skreśleń i wielki kleks.Tomjon odrzucił kartkę i podniósł następną.KRÓL: Jest li to kaczka nóż sztylet, co za obok z przodu przed sobą widzę z zwróconą do mnie ku mej dłoni dziobem rękojeścią?PIERWSZY MORDERCA: Wierzę, że to nie on.O nie, wcale.DRUGI MORDERCA: Prawdę rzeczesz, panie.O tak, te on!Sądząc po fałdach na papierze, tę kartkę ciśnięto o ścianę wyjątkowo mocno.Hwel wytłumaczył kiedyś Tomjonowi swoją teorię natchnień i wyglądało na to, że tej nocy spadały gęsto jak grad.Zafascynowany możliwością wejrzenia w proces twórczy, Tomjon obejrzał jeszcze trzecią zaniechaną próbę:KRÓLOWA: Na bogów, jakiś głos dochodzi! Może to mąż mój powraca! Szybko, do garderoby i nie czekaj na rozkaz wyjścia!MORDERCA: Ależ pokojówka twoja wciąż nosi moje pantofle!POKOJÓWKA (otwierając drzwi): Arcybiskup, wasza wysokość.KAPŁAN (spod łóżka): Na mą duszę!(Wrzawa i zamieszanie)Tomjon zastanawiał się przez chwilę, jak można zamieszać wrzawę.Z wizyt w kuchni pamiętał, że mieszanie zwykle opóźnia wrzenie.Widać Hwel sądził inaczej.Podkradł się do stołu i bardzo ostrożnie wyciągnął plik kartek spod głowy śpiącego krasnoluda, opuszczając ją delikatnie na poduszkę.Na pierwszej stronie przeczytał:Verence, Felmet, Wigilia Pomniejszych Bóstw, Noc Długich Noży, Sztyletów Królów, autorstwa Hwela z trupy Vitollera.Komedia Tragedia w ośmiu pięciu, sześciu trzech dziewięciu aktach.Osoby: Felmet, dobry król.Verence, zły król.Wethewacs, zła czarownica.Hogg, także zła czarownica.Magerat, syrena.Tomjon przewrócił stronę.Scena: Bawialnia, Statek na morzu, Ulica w Psedopolis, Burza na wrzosowisku.Wchodzą trzy czarownice.Chłopiec czytał przez chwilę, po czym zajrzał na koniec.Szlachetni państwo, to dla was tańczymy.Królowi zdrowia i szczęścia życzymy
[ Pobierz całość w formacie PDF ]