Home HomeForbes Colin Tweed 08 Zabójczy wirColin Dexter Ktokolwiek widzial scrForbes Colin Stacja nr 5Sisson P. Colin Wewnętrzne przebudzenieJordan Robert Triumf chaosu (SCAN dal 716)Jordan Robert Triumf chaosu (2)Jordan Robert Triumf chaosuClavell James Krol szczurow (2)Kossakowska Maja Lidia Siewca WAndrzej.Sapkowski. .Pani.Jeziora.[www.osiolek.com].1
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • tlumiki.pev.pl
  •  

    [ Pobierz całość w formacie PDF ]
    .Prowadzące do wyższych i niższych sektorów stacji drzwi bezpieczeństwa szybko zareagowały na spadek ciśnienia.Zamarły donośnie brzmiące dzwonki alarmowe.Uciekające powietrze uniemożliwiło przewodzenie dźwięku.Penemue ruszył w stronę głównej śluzy.Miał nadzieję, że Wildheit i Kasdeya spieszą mu na spotkanie.Nad-inspektor i renegat Ra również nie sądzili, że wszystko idzie po ich myśli.Niekorzystne umiejscowienie całej operacji w czasie sprawiło, że w niższych rejonach stacji przebywało znacznie więcej ludzi niż przewidywano.Początkowo nie zdawali oni sobie sprawy z jakiegokolwiek zagrożenia.Czterech z nich zostało zastrzelonych jeszcze przed alarmem, który, powiadamiając o sukcesie Penemuego, postawił wszystkich w stan pogotowia.Pozostali trzej strażnicy na szczęście byli teraz w drodze do śluzy.Od razu zrozumieli co się dzieje i popędzili z powrotem, zaskakując Wildheita i Kasdeyę w jednej z wielkich sal laboratoryjnych.Podczas gdy inspektor ściągał na siebie ogień, kryjąc się za dużym skupiskiem aparatury, Kasdeya desperacko wspiął się na jeden z potężnych sześciennych izolatorów Chaosu i leżał spokojnie, czekając aż trójka strażników zaryzykuje wejście.Niewiarygodnie celnym i szybkim strzałem powalił trzech wchodzących i wrócił, by pomóc Wildheitowi oczyścić korytarz z kilku dzielnych, nie zważających na niebezpieczeństwo techników, którzy zdecydowali się zagrodzić im drogę.Ta rzeź nie była przyjemna, jednak konieczna, by przeżyć.Starcie pochłonęło cenny czas, który winni byli przeznaczyć na zablokowanie łączności.Wildheit postanowił zaryzykować, mimo iż przedwczesne nawiązanie kontaktu z nadlatującym pojazdem później mogło wywołać trudności.Dał znak Kasdei, iż powinni założyć skafandry i bezzwłocznie udać się do centralnej części statku.Nie było to łatwe, bo jeden z techników miał broń i przypierał ich do ściany za szafą ze sprzętem ratunkowym, aż Kasdeya wreszcie znalazł dogodną do strzału pozycję.Od tego momentu nie natrafili już na dalszy opór.Ubrani w skafandry dotarli do drzwi, które jak się okazało, nie miały śluzy umożliwiającej przejście w próżnię i w związku z tym nie można było ich otworzyć.Jednak następne, znajdujące się nie opodal, wyposażono w to urządzenie, dzięki czemu wdarli się wreszcie do komory, gdzie Penemue z niepokojem oczekiwał ich przybycia.16.Penemue zdołał już odłączyć oświetlenie od głównego źródła zasilania.Pozostało jedynie światło o niskim napięciu, dostarczane przez źródło awaryjne.Wildheit stwierdził, że i tak było jaśniej niż przewidywał jego plan.Za pomocą metalowego pręta rozbił jeszcze trzy z pasów oświetleniowych umieszczonych przy głównym wejście do śluzy.Zainstalowane przy wejściu urządzenia ostrzegawcze sygnalizowały przylot statku kosmicznego, jednak układ sygnałów, poza wezwaniem oddziału straży, nie mówił nic na temat typu zbliżającego się do stacji pojazdu.Nie było również żadnych informacji na ten temat, gdy układ sygnałów wskazał na dokonujące się na zewnątrz komory śluzowej mocowanie rękawa komunikacyjnego.Był to najbardziej krytyczny moment całej operacji.Bardzo wiele zależało od tego, czy załoga cumującego statku była już zaalarmowana o sytuacji na stacji.Wildheit zakładał najgorsze i postępował tak, jak gdyby ze śluzy mieli wyjść ludzie już o wszystkim ostrzeżeni i uzbrojeni.Drzwi przepuściły sześciu mężczyzn pod bronią, w żółtych, charakterystycznych dla żandarmerii Ra skafandrach.Wyraźnie byli przygotowani na natychmiastowe kłopoty.Znaleźli je, choć niezupełnie tak, jak sobie wyobrażali.Żandarmi ostrożnie przeszukali wnętrze śluzy i nie znalazłszy rzekomych zbiegów, poszli w stronę magazynów.Dowódca podłączył się do ściennego komunikara i rozmawiał z kimś, kto przebywał w wypełnionej powietrzem strefie stacji.Wtedy właśnie to, co żandarmi błędnie uznali za komplet zamocowanych w ściennych uchwytach i napompowanych powietrzem skafandrów ożyło nagle za ich plecami.Wystrzeliwane pociski z gazem nie musiały być wymierzone zbyt precyzyjnie, ponieważ ubrania żandarmów nie były opancerzone.Próżnia dopełniła wkrótce dzieła śmierci, którego nie zdołało zakończyć sześć pocisków.Kasdeya wetknął wtyczkę zainstalowanego w skafandrze komunikara do tego samego gniazda, z którego niedawno korzystał martwy teraz dowódca żandarmów.- Mamy zdrajców, ale są ofiary w ludziach - mówił szybko.- Dlatego musimy natychmiast wracać na statek.Przekaż proszę tę informację naszym zwierzchnikom.Podszedł do Wildheita i Penemuego, którzy oglądali karabinki elektronowe wypuszczone przez żandarmów.Po dokładnym ich przejrzeniu wzięli ze sobą trzy jako dodatek do miotaczy gazu.Odczekawszy akurat tyle czasu, ile jak mieli nadzieję, trzeba było na przekazanie podanej przez Kasdeyę wiadomości, weszli do śluzy.Spodziewano się, że ktoś tu przyjdzie i śluza była tak nastawiona od zewnątrz, by mogli wejść do wnętrza rękawa komunikacyjnego.Tam czekało na nich dwóch ubranych na żółto ludzi, ale bez wyciągniętej broni.Niemal natychmiast upadli, trafieni nieoczekiwanymi strzałami z karabinków.Trzech uciekinierów zaczęło szaleńczo gramolić się przez sprężyście miękki rękaw, aż wreszcie wpadli do wnętrza komory śluzowej okrętu żandarmerii.Mieli wrażenie, że coś jest nie w porządku.I rzeczywiście, wewnętrzne drzwi śluzy nie chciały się otworzyć, gdy nacisnęli automatyczny przyłącznik.Penemue zaklął i chwycił ręczne pokrętło awaryjne.Wytężał wszystkie siły, żeby przezwyciężyć opór automatycznego mechanizmu.Wystrzał, który padł przez uchylone drzwi ostrzegł ich, iż dwaj obecni jeszcze na statku żandarmi, gotowi są walczyć.Wildheit znalazł wreszcie wyjście z tej sytuacji.Podejrzewał, że żandarmi nie byli ubrani w skafandry.Odwrócił się więc i szybką serią pocisków gazowych przeszył znaczny odcinek rękawa.Dzięki temu powietrze uszło nie tylko z rękawa, lecz także przez wpół otwarte drzwi śluzy, z wnętrza okrętu.Potem pomógł Penemuemu przytrzymać pokrętło, odblokowując automat zamykania włazu [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • syriusz777.pev.pl
  •