Home HomeChristie Agatha Slonie maja dobra pamiecChristie Agatha Slonie maja dobra pamiec (4)Nancy Kress Zebracy nie maja wyboruKress Nancy Zebracy nie maja wyboruBolalo jeszcze bardziej Lidia OstalowskaMaja.Lidia.Kossakowska. .Siewca.Wiatru.(osloskop.net)Kossakowska Maja Lidia Siewca Wiatru.BLACKconrad joseph laguna (2)King Stephen Desperacja (SCAN dal 836)Orson Scott Card Mozaika
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • fantazia.htw.pl
  •  

    [ Pobierz całość w formacie PDF ]
    .* * *— Panie! Prędko! Prędko! Proszę przyjść!Razjel, zdziwiony, odstawił retortę pełną zielonej cieczy.Do pracowni wpadł bez pukania zdyszany Kalkin, najbardziej zaufany z geniuszy Pana Tajemnic.— Co się dzieje? — spytał Razjel.Kalkin z trudem łapał oddech.— Ocknął się, panie.Proszę szybko iść! Nie jest dobrze!Razjel bez słowa wybiegł z komnaty.Już na korytarzu usłyszał krzyk.Nie jęki czy nieartykułowane okrzyki bólu, ale gniewne, ostre, twarde słowa, układające się w niezrozumiały lecz z pewnością spójny monolog.Razjel pędził w górę po schodach, z każdym stopniem bardziej przerażony.Głos z pewnością należał do Daimona, ale te słowa! Złe, zimne, pełne goryczy.Włosy zjeżyły się na głowie Pana Tajemnic.Na Jasność, jeśli Daimon jest opętany przez Siewcę.Nie chciał nawet przez sekundę dopuszczać takiej myśli.Ale ona natrętnie powracała.Zwłaszcza, że słyszał już wyraźnie.— Wskrzesiciel się znalazł! — krzyczał Frey — Dziękuję za cudowne ocalenie! Wspaniale! A pytałeś o mnie o zdanie, Stwórco? Nie, ty nikogo nie pytasz o zdanie! Służ i zdychaj! Zdychaj służąc! I okazuj wdzięczność! Jaki jeszcze dla mnie szykujesz prezent, o Panie? Jakim wspaniałym darem mnie uraczysz? Nie mam nic do gadania, co? Gorzej niż zwierzę, jak rzecz.Jeszcze mnie nie zużyłeś do końca.Nie wypełniłem zadania! Na Jasność, nie wypełniłem zadania! Więc kto je do diabła wypełnił, o Wielki?Razjel odepchnął sprzed drzwi komnaty przerażonych służących, wszedł do środka.Daimon, który leżał na łóżku blady jak widmo, umilkł.Na twarzy miał brzydki, szyderczy grymas.— O, Razjel — warknął — Witaj.Masz jakąś tajemnicę do sprzedania?Jeden rzut oka wystarczył Księciu Magów, żeby ocenić sytuację.Poczuł tak ogromną ulgę, aż ugięły się pod nim kolana.Musiał się wesprzeć o ścianę.Nie jest opętany, ocenił.Po prostu oszalał.Daimon patrzył twardo, na pozór świadomie, ale głęboko w czarnych oczach kryło się zupełne szaleństwo.— Ja mam tajemnicę dla ciebie, bracie — syknął — O tak, prawdziwą rewelację.Pan istnieje i doskonale się miewa.Kwitnąco, powiedziałbym.Jest w pełni formy.Tak, tak.Nie kręć z niedowierzaniem głową.Ale wiesz co? Królestwo naprawdę nic Go nie obchodzi.Obchodzę Go ja! Daimon Frey, Anioł Zagłady! Wtrąca się tylko w moje sprawy! Wskrzesił mnie! Kazał mi zabić swoje drugie ja, swego szalonego anty-syna, a potem mnie wskrzesił! Czy to nie zabawne? Nie pozwolił mi umrzeć.O nie! To byłby koniec gry.A tak, fik-mik i znowu żyjesz! Witaj w domu, Daimon! Cudownie! Ciekawe ile razy jeszcze, co Razjel? Może masz to zapisane w tej swojej durnej książce? Czego się nie śmiejesz? W życiu nie spotkało mnie nic zabawniejszego!Zakrył twarz dłońmi i wybuchnął ochrypłym, histerycznym śmiechem.Tarzał się po łóżku, wstrząsany szlochem i spazmami obłąkańczego chichotu.Osłupiały Razjel z trudem otrząsnął się z szoku.Wyciągnął rękę w kierunku chorego, splótł palce.Nie chciał tego robić, ale nie miał wyjścia.— Coma — powiedział twardo.Daimon natychmiast znieruchomiał, pogrążony w śpiączce.Razjel wyciągnął oko dnia.— Gabrielu — powiedział do klejnotu drewnianym głosem — Mamy poważny problem.* * *Daleko poza Wszechświatem, daleko poza dziedzinami, które kiedykolwiek tknęła ręka Jasności, okaleczony, okrutny, prastary bóg obchodził żałobę po stracie swego syna.Nie potrafił myśleć, ale myśli nie były mu potrzebne.Czuł.Nie znał żalu, ale odczuwał stratę.Odebrano mu coś.Część jego własnego jestestwa.Odepchnięto go znów.Tak jak kiedyś.Tak jak zawsze.Płonął i krzyczał z nienawiści, bo sam był tylko nienawiścią.Wył w ciemności przepojony żądzą zemsty, gdyż składał się z samej zemsty.Szalał, pragnąc dokonywać zbrodni, ponieważ rozumiał tylko zbrodnię.Snuł podstępne, mroczne plany, bo zbudowany został z mroku.Bluźnił, jako że znał wyłącznie bluźnierstwa.Dyszał, pragnąc niszczyć wszystko co napotka, ponieważ potrafił tylko tyle.Unicestwiał nieustannie samego siebie, lecz nie doznawał uszczerbku, bo był nieśmiertelny.Kłębił się w Mroku i Chaosie i sam się przyzywał ich imionami.Powrócił tam, gdzie zepchnęło go Światło [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • syriusz777.pev.pl
  •