[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Przysunął sobie krzesło i usiadł. No i jak się pan czuje, panie Stannard? spytał. Jeśli zna pan moje nazwisko, nie muszę panu opowiadać, o co w tymwszystkim chodziło.Przysłał pana Alec Mackintosh?205 %7łałuję, ale nie odparł ze smutkiem. Mackintosh nie żyje.Poczułem,jak w żołądku rośnie mi lodowata gula. Więc nie wykaraskał się z tego. Umarł, nie odzyskawszy przytomności rzekł Armitage.Pomyślałem o Alison.Jak to przyjęła? Trudno było powiedzieć, bo i kochałago, i nienawidziła. Czy pani Smith już wie? zapytałem.Skinął głową. Tak.Przyjęła to dzielnie.A skąd, palancie, możesz wiedzieć, co ona naprawdę czuje? dumałem. Sprawa jest bardzo trudna, panie Stannard mówił dalej Armitage.Pańska działalność, szczególnie w Irlandii, może postawić rząd w niezręcznej sy-tuacji. Urwał. O ile zostanie w pełni ujawniona.No pewnie! Stosunki angielsko-irlandzkie już były napięte, zwłaszcza teraz,kiedy w Ulsterze rozpętało się piekło.Prasa zrobiłaby aferę, zamieszczając wy-ssane z palca opowieści o agencie szalejącym w suwerennej Republice Irlandii. Nie mówiąc już o niezręcznej sytuacji, w jakiej znalazłem się ja, co? rzuciłem ironicznie. Otóż to potwierdził Armitage.Wpatrywaliśmy się w siebie. No dobra powiedziałem w końcu. Kto spieprzył całą zabawę? Nieuczestniczyłem dotąd w równie tajnej misji.Jakim cudem to się rozchrzaniło?Armitage westchnął. Takim że operacja była zbyt tajna.Posypała się, gdyż Mackintosh nikomunie ufał, taki już był. Spojrzał mi w oczy. Nie ufał nawet panu.Kiwnąłem głową, a Armitage prychnął: Ba! Mackintosh nie ufał nawet samemu premierowi! Przez cały czas działałna własną rękę i nie zdradzał nikomu motywów swego postępowania. Chyba lepiej będzie, jak mi pan wszystko opowie, panie Armitage.Ja sie-dzę w tym po uszy.Afera zaczęła się od serii ucieczek z więzień, które zaczęły niepokoić tych nawyższych stołkach.Mountbatten zbadał sytuację i napisał swój Raport.W wię-zieniach zaostrzono co prawda środki bezpieczeństwa, ale wciąż krążyły plotkio jakimś tajemniczym Bractwie Wykałaczek.Owe plotki podgrzewały nastroje,więc zdecydowano, że ktoś musi się sprawą zająć.Padło na Mackintosha. Ten pomysł mi się nie podobał oświadczył Armitage. I od razu im topowiedziałem.Sprawę powinien był przejąć Wydział do Zadań Specjalnych. Mackintosh mówił, że ci z Wydziału próbowali i nawalili.Armitage skinął niecierpliwie głową. Wiem, ale mogli przecież spróbować jeszcze raz.Mackintosh był samotni-kiem, zbyt wielkim i zbyt tajemniczym samotnikiem.206Wtedy zrozumiałem, co dręczyło Armitage a.Armitage należał do grupy naj-wyższych urzędników państwowych, był istnym mandarynem Whitehallu i lubiłzałatwiać sprawy, jak trzeba, wedle ściśle określonych przepisów.Nie podobałomu się zwłaszcza to, że premier zaangażował prywatnego siepacza.Prywatny sie-pacz na usługach rządu Jej Królewskiej Mości obrażał jego poczucie stosowności.Armitage przysunął się bliżej i powiedział: Nie powiadamiając nikogo, Mackintosh zaczął obserwować Wheelera.Miał co do niego podejrzenia, ale nikomu z nich się nie zwierzył, nawet premie-rowi.Nigdy się już nie dowiemy, dlaczego tak postąpił.Może się bał, że premiermu nie uwierzy.? Wheeler zdobywał coraz większą popularność, zdobywał teżwpływy.Premier miał lada dzień wręczyć mu tekę ministra. Tak wtrąciłem. Chyba rozumiem Mackintosha.Jak wpadł na tropWheelera?Armitage pokręcił głową. Nie wiem.Sądzę, że premier pokładał w Mackintoshu całkowi te zaufa-nie, jeśli chodzi o pewne przedsięwzięcia natury ściśle tajnej odparł z naganąw głosie.A więc Mackintosh sprawdzał lojalność ludzi stojących na samym wierzchoł-ku! Rozpracowywał śmietankę władzy, elitę! Oto odpowiedz na pytanie: Quis cu-stodiet ipsos custodes? Tak, mogłem sobie wyobrazić, jak Mackintosh wyławiajakiegoś ekstremistę, lewicowca, albo prawicowca, twierdząc, że facet stanowipotencjalne zagrożenie dla kraju i rządu, ale żeby solidnego burżuja, kapitalistęz centrum podejrzewać o maoizm!? Pomysł zakrawał na śmieszność! Więc Mackintosh dysponował niczym nie udokumentowanymi podejrze-niami powiedziałem. Nie chciał, żeby Wheeler coś zwęszył, dlatego trzymałgębę na kłódkę.Chciał go przyłapać na gorącym uczynku, tak? Chyba właśnie o to chodziło zgodził się Armitage. Wprowadził doakcji pana i za pomocą tej sztuczki z brylantami zetknął pana ze Sladem. Je-go surową twarz złagodził na chwilę nikły uśmiech. Bardzo ciekawy pomysł,przyznaję.Ale Mackintosh nie powiedział panu o Wheelerze. Niczego takiego nie oczekiwałem stwierdziłem sucho. W tym sta-dium operacji nie musiałem o niczym wiedzieć. Potarłem policzek
[ Pobierz całość w formacie PDF ]