[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Zapytana potrząsnęła głową.— O ile wiem, to nie — powiedziała.— Chociaż — rozjaśniła się — jest tu skrzynia starego wuja Andy’ego.Może tam coś się znajdzie.Pływał z kapitanem Abrahamem Pringlem.Pójdę i spytam Duncana, czy może pani pogrzebać w tym kufrze.Duncan wyraził zgodę, by panna Shirley „grzebała” we wszystkim, na co ma ochotę, a jeśli znajdzie jakieś stare „dokumenta”, może je sobie zabrać.Dawno już zamierzał spalić te szpargały i zrobić z kufra skrzynkę na narzędzia.Ania zaczęła więc grzebać w rzeczach Andy’ego.Znalazła tylko dawny, pożółkły pamiętnik, a raczej dziennik, spisywany przez starego marynarza przez długie lata żeglowania po morzach.Zainteresowana i rozbawiona spędziła wietrzne popołudnie pogrążona w lekturze wspomnień Andy’ego.Całą swą wiedzę zdobył on na morzu.Odbył wiele wypraw z kapitanem Abrahamem Pringlem, którego najwyraźniej ogromnie podziwiał.Dziennik był właściwie nieortograficznie i niegramatycznie napisanym hymnem na cześć kapitana Pringle’a.Andy zachwycał się odwagą i pomysłowością kapitana.Szczególnie dużo miejsca poświęcił mężnemu zachowaniu Abrahama Pringle’a podczas niebezpiecznej walki niedaleko przylądka Horn.Mniej szacunku Andy żywił dla brata kapitana, Myroma, który też był kapitanem, ale pływał na innym statku.„U Myromów Pringle dziś wieczorem.Żona doprowadziła go do pasji i rzucił jej w twarz szklankę wody”.„Myrom jest w domu.Jego statek spłonął i ratowali się w łodziach.O mało co nie poumierali z głodu.W końcu zjedli Jonasza Selkirka, który się zastrzelił.Żywili się nim, dopóki statek »Mary G.« ich nie zabrał.Myrom powiedział mi o tym.Wydawało się, że uważa to za dobry kawał”.Ania wstrząsnęła się.Beznamiętna relacja Andy’ego czyniła tę historię jeszcze bardziej przerażającą.Zamyśliła się.Dziennik nie zawierał nic, co mogło być użyteczne dla pani Stanton, lecz czy stare panny Pringle nie zainteresowałyby się wspomnieniami w dużej mierze poświęconymi uwielbianemu przez nie ojcu? A gdyby tak posłać im dziennik Andy’ego? Przecież Duncan Bryce powiedział, że może zrobić ze „starymi szpargałami” wszystko, co chce.Nie, nie pośle.Z jakiego powodu miałaby sprawiać im przyjemność i pochlebiać ich idiotycznej dumie, i tak już wystarczająco wielkiej? Postanowiły usunąć ją ze szkoły i zdawały się odnosić sukces.One i ich klan ją pokonują.Wieczorem Wilfryd odwiózł Anię do Szumiących Topoli.Obydwoje byli zadowoleni.Ania uprosiła Duncana Bryce’a, żeby pozwolił Wilfrydowi uczyć się w szkole w Summerside do końca tego roku szkolnego.— Potem może uda mi się dostać na Uniwersytet Królewski na rok, a potem będę pracował jako nauczyciel i sam dalej się kształcił — powiedział Wilfryd.— Czy zdołam się kiedykolwiek pani odwdzięczyć, panno Shirley? Wuj nie uległby nikomu innemu.Lubi panią.W stodole powiedział do mnie: „Czerwonowłose kobiety mogą ze mną zrobić wszystko, co chcą”.Ale nie sądzę, żeby to było tylko dzięki pani włosom, panno Shirley, chociaż są one bardzo piękne… Po prostu — to pani go prosiła.O drugiej w nocy Ania obudziła się z postanowieniem, że pośle dziennik Andy’ego na Klonowe Wzgórze.Mimo wszystko trochę lubiła starsze panie.Tak niewiele przyjemności je spotykało, właściwie żyły tylko dumą z ojca.O trzeciej obudziła się ponownie i postanowiła, że nie da im dziennika.Przecież panna Sara w rozmowie z nią udawała głuchą! O czwartej znów zmieniła decyzję.Pośle dziennik.Nie będzie małostkowa.Jeszcze nie zeszła do poziomu Pye’ów.(Ania nade wszystko obawiała się, żeby się nie stać podobną do Pye’ów).Uspokojona zapadła w drzemkę.Jak miło jest obudzić się w nocy i usłyszeć pierwszą burzę śnieżną, huczącą wokół domu… A potem zawinąć się w ciepłą kołdrę i powrócić do krainy marzeń sennych.W poniedziałek rano starannie zapakowała stary dziennik i posłała go pannie Sarze, załączając krótki liścik:„Droga panno Pringle!Ciekawa jestem, czy zainteresuje Panią ten dziennik.Pan Bryce dał mi go dla pani Stanton, która spisuje historię Wyspy, lecz wydaje mi się, że dla niej nie będzie on przedstawiał żadnej wartości.Myślę, że może raczej Pani chciałaby go posiadać.„Z poważaniemAnna Shirley”„Jest to okropnie sztywny list — myślała Ania — ale nie mogę pisać do nich w bardziej naturalny sposób.Wcale nie byłabym zdziwiona, gdyby pogardliwie odesłały mi dziennik”.Pewnego błękitnego zimowego wieczoru Rebeka Dew doznała największego szoku w swoim życiu.Wśród prószącego śniegu Aleją Duchów nadjechał powóz z Klonowego Wzgórza i zatrzymał się przed głównym wejściem.Wysiadła z niego panna Helena, a za nią — ku zdumieniu wszystkich — panna Sara, która nie opuszczała Klonowego Wzgórza od dziesięciu lat.— Idą do frontowych drzwi! — wyjąkała w panice Rebeka Dew.— A do jakich miałyby iść Pringle’ówny? — spytała ciocia Kasia.— Oczywiście… oczywiście… Ale te drzwi się zacinają — powiedziała Rebeka Dew tragicznym tonem.— Zacinają się, przecież pani wie.I nie były otwierane od zeszłorocznych porządków wiosennych.To już jest szczyt wszystkiego!Drzwi frontowe zacinały się rzeczywiście, ale Rebeka Dew desperackim szarpnięciem zmusiła je, żeby się otworzyły, po czym zaprowadziła panny z Klonowego Wzgórza do salonu.„Chwała Bogu, że napaliłam dzisiaj w tym pokoju — myślała.— Mam nadzieję, że Ten Kot nie zostawił włosów na sofie.Gdyby Sara Pringle na swej sukni znalazła włos z kociej sierści, pochodzący z naszego salonu…”Rebeka Dew nie ośmieliła się przewidywać konsekwencji.Zawołała Anię, bo panna Sara spytała, czy panna Shirley jest w domu.Potem zamknęła się w kuchni, na pół przytomna z ciekawości, co też mogło sprowadzić stare panny Pringle do panny Shirley.„Jeśli tu chodzi o jakieś dalsze prześladowania…” — myślała ponuro.Ania schodziła na dół pełna niepokoju
[ Pobierz całość w formacie PDF ]