[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.-A, dobrowolnie! - podchwycił żywo major.- To znaczy, teraz pani twierdzi, żeoni dobrowolnie przekazywali te sumy do przemycania, a przyznać się pewnie niechcą przez skromność? - Po pierwsze ja nic nie twierdzę, ja tylko przypuszczam.A po drugie, dlaczego nie? Efekt jest pozytywny! Porucznik Wilczewski jęknął ichwycił się za głowę.- Ile oni tego przemycili?! Niech pani chociaż to powie!!!- Pięćset siedemdziesiąt dziewięć tysięcy dolarów.- No i tak to wygląda -rzekł z rozgoryczeniem kapitan Różewicz, otrząsnąwszy się ze zgrozy.- W kwestiimorderstwa mamy wszystko zapięte na ostatni guzik, bo morderstwo popełnilizwyczajni, porządni, można powiedzieć normalni zbrodniarze.Cała ta reszta toistny obłęd, w którym do niczego nie można dojść.Najgorzej, jak się zaprzestępstwa biorą przyzwoici ludzie, pomysły mają nie z tej ziemi i sam diabełza nimi nie trafi.Ja mam tego dosyć.- Nie - zaprzeczył major.- Najgorzej, jaksię przyzwoici ludzie kojarzą ze światem przestępczym.Widać, co z tego wynika.Bo niech pani sobie wyobrazi, my też coś tam przypuszczamy.- My przypuszczamy- podjął wzdychając rzewnie, porucznik Wilczewski.- Przepraszam,przypuszczaliśmy.%7łe ktoś przemyca na Zachód grubsze sumy w celachprozaicznych, przyziemnych, pospolitych, innymi słowy tak prywatnie, dla siebie.Skądś te sumy musiał brać.Zaczął je uzyskiwać drogą kradzieży i rabunku.-Nie żadnego rabunku, słyszysz przecież, że to byli dobrowolni ofiarodawcy -przerwał porucznik Gumowski.- Przypuszczamy, proszę pani, że ten ktoś łagodnienamawiał naszych geszefciarzy, żeby się przyczynili do tej szlachetnej akcji.-Przypuszczamy, że ten ktoś składał się z czworga pani przyjaciół - wtrąciłmajor.- Przypuszczamy, że te perswazje im nie bardzo wychodziły, zaangażowalisobie zatem zastępców.Zciśle biorąc Franka i Wieśka.Pani Makowiecka namówiłaswojego wielbiciela, dutkiewicza, żeby wystąpił w roli naganiacza, Dutkiewicznawiązywał kontakty handlowe, a Franek z Wieśkiem napadali.tego, chciałempowiedzieć nakłaniali kontrahentów do tych darowizn.Wzruszeni waluciarze czymprędzej przekazywali na ich ręce całe posiadane mienie.Przypuszczamy, żebezpośrednio wynagradzał tych dwóch młodzieńców pan Rakiewicz, który, szczerzemówiąc, jako dobroczyńca, budzi największe nasze zdumienie.Przypuszczamy też,że przez jakiś czas czworo pani przyjaciół załatwiało te sprawy we własnymzakresie, dopiero natknąwszy się na trudności, zapewne opór co lepszych iskąpszych waluciarzy, dobrało sobie do pomocy jednostki mniej praworządne.No ijak widać, dało to efekty niekoniecznie pożądane.Przyznam się pani, że do tejpory nie możemy się połapać, kto u diabła, był szefem tej cholernej szajki! - Codo tego, ja również nie mam zdania - wyznałam z zakłopotaniem.- Poza tym,wyraznie nasuwa się wniosek, że wszystko popsuł ten gbur, Pierzaczek.Niewiadomo po co władował się w środek takiej miłej i właściwie nieszkodliwejafery.Porucznik Wilczewski zazgrzytał zębami, aż echo poszło.KapitanRóżewicz z cichym jękiem potrzymał się za głowę.Porucznik Gumowski zachichotałszatańsko.- Toteż Pierzaczek wyszedł na tym najgorzej - rzekł major z kamiennątwarzą.- Oczywiście wszystko to są tylko nasze dedukcje i przypuszczenia.Niemniej przesyłki od Wiśniewskiego były faktem, deklaracje celne również.Czymogłaby pani nam powiedzieć kto, do wszystkich diabłów, wypełniał te deklaracjei pisał adresy? Zdziwiłam się.- Nie mam pojęcia.Panowie tego nie wiedzą?Myślałam, że laboratorium z łatwością rozszyfruje charakter pisma.-Laboratorium rozszyfrowało, owszem.Nie należy on absolutnie do nikogo z paniznajomych, co gorsza nie należy też do rodzin tych znajomych.Mieliśmy nadzieję,że pani wie.Ze szczerym smutkiem musiałam wyznać, że sama się dziwię i niktmi nie przychodzi do głowy.Pogawędziliśmy sobie jeszcze dość długo na bazieprzypuszczeń, po czym ostateczną pociechą dla wszystkich stał się fakt, żemilicja tylko prowadzi śledztwo, dalsze decyzje zaś należą do prokuratury isądu.Opuściłam komendę pełna z jednej strony niepokoju, a z drugiej nadziei.Zgodnie z proroctwem Lalki napadów i kradzieży wyparli się wszyscy jak jedenmąż.Nawet Aysy Wiktor zmienił zdanie, twierdząc, że nikt go nie obrabował,żartował sobie tylko i chętnie zapłaci grzywnę, mandat, czy jak tam nazwać karęza wprowadzenie milicji w błąd.Zdesperowani przemytnicy zgodnie odmówilizeznań.W najgorszej sytuacji był Gaweł, całkowicie uzależniony odprawdomówności Franka i Wieśka.Franek i Wiesiek jednakże Gawła zlekceważyli,wszystko z wyrazną satysfakcją zwalając na Pierzaczka.- Sądzę, że w tejsytuacji dożywocia nie dostaniecie - rzekłam pocieszająco, wychodząc od Baśki iPawła.- W razie czego będę wam donosić paczki.Marcin wyszedł razem ze mną.-Dużo mi z tego przyjdzie - mruknął z rozgoryczeniem.- Wolałbym chyba siedzieć.Testator po operacji odzyskał zdrowie i pewnie wróci do domu.Nie wiesz, co jamam wtedy zrobić? - Zastanowimy się nad tym
[ Pobierz całość w formacie PDF ]