Home HomeAndrzej Mencwel Wiedza o kulturze Cz. I Antropologia kulturyWierciński Andrzej Magia i religia. Szkice z antropologii religiiAndrzej.Sapkowski. .Pani.Jeziora.[www.osiolek.com].1Andrzej.Sapkowski. .Ostatnie.Zyczenie.[www.osiolek.com].1Andrzej.Sapkowski. .Krew.Elfow.[www.osiolek.com].1Duenas Maria Krawcowa z MadrytuLew Tolstoj Anna KareninaHewson DavBalch James F Super antyoksydanty (2)Dębowski Marek T. Rok Chińskiego Lisa
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • tynka123.pev.pl
  •  

    [ Pobierz całość w formacie PDF ]
    .Wskazała wiszące tylko na górnym zawiasie drzwi.Sierżant wywalił je do końca jeszcze jednym kopnięciem i wpadł do dużej sali, z wysokimi,sięgającymi sufitu oknami.O mało nie potknął się o leżącego na podłodze starszego człowieka.Spomiędzy palców obejmujących głowę ciekła strużka krwi. Tutaj!  usłyszeli okrzyk z przeciwległego kąta.Pośród powywracanych koników i zabawek elektrycznych stała z młotkiem w dłonikorpulentna kobieta. Mam go tutaj.Dzieci uciekły& Zdążyły&Chłopak siedzący na podłodze miał zalęknione i rozbiegane oczy.Chciał chyba cośpowiedzieć na widok policjantów, lecz ruch młotka zmusił go do zamknięcia ust. Co tu się działo?  rewolwer sierżanta nie schodził z torsu chłopaka.Pandey przysunął do siebie leżący na podłodze nóż.Był to wojskowy bagnet. To wariat  kobieta wskazała młotkiem. Wszedł zaraz za matką jednego zdzieci, myśleliśmy, że to jej znajomy.A on się rzucił na małego Phillipa&Pokazała na trzymany przez Pandeya przedmiot. Nasz wychowawca próbował go obezwładnić&Sierżant zrobił krok do przodu i chwycił chłopaka za kołnierz. No&  próbował go podnieść, lecz ten zawisł w jego dłoni jak szmacianalalka.Kirkpatrick zerknął na kobietę. Kto go tak urządził?Po jej twarzy nagle pociekły łzy. To straszne& już prawie złapał Phillipa, kiedy raptem&  chlipnęła  stał sięcud.Ten zbój nagle jakby osłabł, wypuścił nóż i siadł na podłodze.Kirkpatrick uniósł podbródek chłopaka lufą rewolweru. Coś ty tu robił? W matowym spojrzeniu chłopaka błysnęła panika. Nie wiem&  powiedział.Kirkpatrick i Pandey przyglądali się jego twarzy.* * *Mimo że sala nie miała okien, nie trzeba było wychodzić na zewnątrz, aby przekonać się,jaka jest pogoda.Skórzane i drelichowe kurtki zbyt dobrze świadczyły, iż prognozyzapowiadające kilkudniowe ochłodzenie nie kłamały.Ashcroft stał przed siedzącymi nakrzesłach dziesięcioma mężczyznami i końcem wskaznika stukał w rozpiętą na stojakach mapęprzedstawiającą Dellen Avenue wraz z najbliższą okolicą.Sklep antykwariusza oznaczono jasnożółtym kwadratem.Layne niemal na palcach wsuwałsię do sali. Czy są jakieś pytania?  dobiegło od strony podium.Mężczyzna, którego twarzy Layne nie był w stanie dojrzeć, uniósł niedbalerękę.Miał twardy miejski akcent. Chcę się upewnić  zaczął. Bo z tego wszystkiego wynika, że policja wogóle nie będzie zabezpieczać okolicy.Dennis musiał siedzieć gdzieś przy podium, ale dopiero teraz jego głowa wyłoniła się ponadludzi. Sprawa kapitana Ashcrofta jest&  świadomie zrobił pauzę  powiedzmynietypowa.Wasza firma lotnicza, na prośbę burmistrza, poszła nam na rękę odstępującnam was.Inaczej nie moglibyśmy prowadzić akcji, mamy wiele innych spraw nagłowie.Ashcroft skrobał metalową końcówką jakiegoś narzędzia klepki podłogi. Nie zaprzeczam  uniósł głowę. Policja się nie nudzi, ale ujęcie tegoczłowieka może wyjaśnić całą serię zagadkowych morderstw.Brygada antyterrorystyczna była wyraznie rozbawiona tą różnicą poglądów.Dennisrozszerzył usta w nieprzyjemnym grymasie. Te morderstwa, Neal, ustały. Za szybko. Ashcroft zwolnił przycisk, mapa zwinęła się z hałasem. Stanowczo zaszybko, jak na jakąś zaprogramowaną akcję.Dennis zamaszyście złożył dłonie. Ano zobaczymy&  mruknął enigmatycznie, potem obrócił się do sali.Niemniej raz jeszcze dziękuję waszym liniom za pomoc.Drobnym krokiem, nieznacznie poprawiając pod marynarką uciskający go pasek, ruszył kudrzwiom.Kiedy mijał próg, Layne poczuł drażniący zapach potu. Myślę  głos Ashcrofta jakby swobodniej rozchodził się teraz w sali  żewszystko jest omówione i uda nam się zatrzymać George a Havoca bez problemu.Dlatego dziękuję panom.Do zobaczenia jutro.Layne uniósł się z fotela i idąc pod prąd ruszających ku wyjściu ludzi przesuwał się kuAshcroftowi.Zanim dotarł na podium, ten zdążył już uruchomić rząd terkoczącychwentylatorów, potem opadł na fotel.Po raz pierwszy Layne dostrzegł u niego worki podoczyma. Rozmawiałeś z Kellym i Slaytonem?  spytał Ashcroft, kiedy już wszyscy wyszli zostawiając ich w monotonnym hałasie wentylacji. Tak.Ashcroft ciężko westchnął, tak samo jak rano, kiedy oglądał swoją twarz napierwszych kolumnach kilku szmatławców. I co? Zgodzili się uczestniczyć w akcji? Tak, będą tutaj, w gmachu, na pół godziny przed zbiórką.Ashcroft z zadowoleniem skinąłgłową i pstryknął palcem w teczkę Layne a. Masz tam coś ciekawego? Layne zwolnił zamek. Słyszałeś o&  zastanawiał się przez moment  dynastii Sasanidów? Palce Ashcroftaszperały pod szyją rozpinając koszulę.Miał przy tym minę,jakby chciał sobie odgryzć wargę. Nie znęcaj się nade mną.Co znalazłeś? Mam nadzieję, że wiesz, gdzie jest Półwysep Arabski? Ashcroft położył nogi na stole. Bawisz się dobrze? Przepraszam. Layne przyciągnął fotel zostawiony przez Dennisa. Poczekajchwilę.Zanurzył dłoń w teczce i wyciągnął opasły tom  Legend perskich przełożony tekturowązakładką.Nie otworzył go jednak. Wolę opowiedzieć ci własnymi słowami.To podanie beduińskie, jak sądzę,jeszcze sprzed okresu wielkich podbojów islamu w VII czy VIII wieku.Ashcroft zadarł głowę ku wirującym łopatom wentylatora. Chcesz powiedzieć, że znalazłeś odpowiedz na pytanie, dlaczego Havocmorduje ludzi?Kaszel Layne a był nienaturalny. Zaczekaj  uderzył lekko w karty książki. Opisano tu dzieje pewnegoplemienia, bogatego i trzymającego w posłuchu wszystkie okoliczne ludy.Dzięki temuopływało we wszelkie dobra i przez lata nic mu nie było w stanie zagrozić.Wszystkoto zaś było zasługą władców plemienia, zawsze wywodzących się z tego samego rodu.Mieli oni dziwną moc, która zapewniała im całkowitą kontrolę nad swoim ludem, aponieważ byli mądrzy, potrafili to wykorzystać.Ashcroft założył stopę na stopę, ale nie odezwał się.Layne opuścił wzrok na książkę. Jak łatwo się domyślić, tym, co przerwało sielankę, był wewnętrzny rozłam [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • syriusz777.pev.pl
  •