Home HomeSmith Lisa Jane Pamiętniki Wampirów 06 Dusze cieni (bez korekty)Smith Lisa Jane Pamiętniki wampirów 07 Północ [ofic]Jackson Lisa Montana 03 Urodzona dla œmierciSmith Lisa Jane Wizje w mroku OpętanyKleypas Lisa Bezcenna miloœćMasterton Graham Studnie piekiel (SCAN dal 736)Prus Boleslaw Lalka 9789185805365 (2)Rowling J K Harry Potter i wiezien AzkabanuWhat Does a Martian Look Like The Science of Extraterrestrial Life by Jack Cohen & Ian Stewart (2002)Wierciński Andrzej Magia i religia. Szkice z antropologii religii
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • fantazia.htw.pl
  •  

    [ Pobierz całość w formacie PDF ]
    .Spać, spać ijeszcze raz spać.Pozwolono mu tylko zjeść.- Odpoczniesz pózniej - powiedział Wuk po wysłuchaniucałej historii.- Niech się ludzie wyśpią.Teraz zbierz resztki284 swoich sił i wytęż umysł, bowiem trzeba się naradzić.- Nie ma czasu - mruczał Sadov.- Te parszywce pozbie-rają się niebawem.Ich nie sposób dobić! Zwalą się tu z całąswoją armią, a wierz mi, są ich tysiące, tysiące.- Dobra.Teraz mnie uważnie posłuchaj - Wuk spojrzałna niego i zaczął mówić.Von Sadov zapalił papierosa i usiadł zgarbiony w fotelu.Na jego twarzy malowało się zmęczenie.Aby nie zasnąćwstawał i chodził wolno wokół stołu, potem znów siadał, gasiłpapierosa i zapalał następnego.Nie zadawał żadnych pytań,nie żądał wyjaśnień - słuchał.- Wszyscy są już w drodze.My będziemy strażą tylną.Niemogliśmy czekać dłużej.Obcy też już się wynieśli, przyjęlinaszą propozycję, ale także muszą ją uzgodnić ze swoimiprzywódcami.Pozostawili nam ciekawą broń - rusznice uda-rowe i skrzynkę granatów.- Mam też jedną w wozie - wtrącił von Sadov szybko.-.atomowych - dokończył Wuk.- A takich nie masz ina pewno nigdy nie widziałeś.- Jakich? - von Sadov spojrzał na niego podkrążonymi iczerwonymi ze zmęczenia oczyma.- Atomowych.Zobaczysz zresztą sam.Jeden zabija setki,a ta skrzynka wystarczy na tysiące.- No dobra.Rozumiem wszystko.A jeżeli ich przywódcysię nie zgodzą na ten plan? Co wtedy?285 - Zgodzą się, bo nie mają wyjścia.Poszli z Bugą, Rybą iparoma od nas do tego statku i przylecą na Wielką Nizinę.Ponas, przyjacielu, po nas! Pojąłeś? Ten dzień jest już bliski.- A więc kiedy wyruszamy?- Nad ranem.- No to zdążę się jeszcze przespać.- Zdążysz, a jakże.- A co z tymi, no.granatami? Są takie grozne?- Zostawimy ich trochę tutaj: na drzwiach wejściowych,w jaskiniach, grotach, korytarzach.Mają takie sprytne urzą-dzenia w sobie, że nie wybuchają od razu, tylko kiedy ty ze-chcesz.Jak te pomioty tu wejdą, porozbijają drzwi i będąprzeszukiwać wnętrza, zobaczą pustkę.I to będzie ostatnie,przyjacielu, co zobaczą.Von Sadov chrapał cicho z głową przechyloną.Wukuśmiechnął się tylko, wstał i wyszedł.Grupy desantowe von Sadova i wybrani Wędrowcy Wukaposuwali się w mdłym świetle poranka pośród stromych,ostrych, niebosiężnych ścian kanionu.Kiedy w tym forsownym marszu pokonali pierwsze kilo-metry, Wuk nakazał postój i powiedział:- Teraz kolej na nas.Zobaczymy, jak to działa.- Wziął doręki długą rusznicę, przypominającą trochę trąbę, połączył jejprzewód z płaskim kwadratowym pudłem, potem wycelował286 w rdzawą, idealnie pionową ścianę za sobą i nadusił czarnyguzik w zgięciu kolby.Broń zadrżała w jego rękach i wyrzuciła z siebie niewi-doczny podmuch czegoś, co trafiwszy w ścianę, odłamało jejpotężny kawał, tworząc spore pęknięcie, które zaczęło siępowiększać.Całe złomy rudej skały powoli odpadały w wibru-jącym powietrzu, waląc na dół i jak lawina nabierając rozpę-du.Uderzając w dno kanionu, wzniecały wokół siebie tumanyrdzawych obłoków.Poczekali, aż opadną te brązowoszare pyły i z podziwempatrzyli na spustoszenie, jakiego dokonała nowa broń.Po niespełna godzinie przejście, którym doszli tutaj, byłozawalone głazami różnej wielkości.- Oj, napocą się, napocą te pomioty, żeby to sforsować -mruknął Sadov.- Tak - dorzucił Wuk.- Jeżeli będą tędy przechodziły.Zapominasz o tym, że te szczurze gady potrafią też latać.Coprawda nie dalej niż na dwieście, trzysta metrów, ale to wy-starczy, by pokonać tę przeszkodę.- No to na cholerę taka barykada? - obruszył się von Sa-dov.- No bo teraz nad tym osypiskiem rozciągniemy niewi-dzialną sieć pająka z tych cieniutkich drucików, które połą-czymy z dwoma granatami.Wiesz, co mam na myśli?- Domyślam się, istoto z piekła rodem! - wykrzyknął vonSadov, śmiejąc się serdecznie.287 - A więc do roboty, bo takich niespodzianek musimyprzygotować więcej.Oczywiście, każda będzie inna!- A jak przejdą górą?- Tam podobne cacka zakładają ci z Pierścienia Zachodu- ludzie Bułchyczowa i Sępa z Gór - oni są w tym najlepsi!Nawet jeśli te pomioty przez to wszystko przejdą, my bę-dziemy już po Drugiej Stronie, a tam, myślę, nie odważą sięzaatakować takiej armii, jaką utworzymy [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • syriusz777.pev.pl
  •