Home HomeAndrzej Mencwel Wiedza o kulturze Cz. I Antropologia kulturyWierciński Andrzej Magia i religia. Szkice z antropologii religiiAndrzej Ziemianski Pomnik Cesarzowej Achai t1Andrzejewski Jerzy Lad serca (SCAN dal 764)Andrzej Ziemiański Pomnik Cesarzowej Achai t2Grzesiuk Stanislaw Boso, ale w ostrogach (2)Feist Raymond E Srebrzysty Ciern (2)Freedom Long Max Wiedza tajemna w praktycePrzerwa Tetmajer Kazimierz Na skalnym PodhaluDreamweaver MX Bible
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • us5.pev.pl
  •  

    [ Pobierz całość w formacie PDF ]
    .Okiennice, z których oblazła farba, były zamknięte.Drzwi również.Geralt przerzucił wodze Płotki przez słupek przy bramie i poszedł wolno w stronę pałacykużwirową alejką, wiodącą obok niskiej cembrowiny niedużej fontanny pełnej liści i śmiecia.Wśrodku fontanny, na fantazyjnym cokole, prężył się delfin wykuty z białego kamienia, wyginając wgórę obtłuczony ogonObok fontanny, na czymś, co bardzo dawno temu było klombem, rósł krzak róży.Niczymoprócz koloru kwiatów krzak ten nie różnił się od innych krzaków róży, jakie przychodziło oglądaćGeraltowi.Kwiaty stanowiły wyjątek - miały kolor indyga, z lekkim odcieniem purpury nakońcach niektórych płatków.Wiedzmin dotknął jednego, zbliżył twarz, powąchał.Kwiaty miałytypowy dla róż zapach, ale nieco bardziej intensywny.Drzwi pałacyku - i równocześnie wszystkie okiennice -otwarły się z trzaskiem.Geraltraptownie uniósł głowę., Alejką, zgrzytając żwirem, pędził prosto na niego potwór.Prawa ręka wiedzmina błyskawicznie pomknęła do góry ponad prawe ramię, w tym samymmomencie lewa targnęła mocno za pas na piersi, przez co rękojeść miecza sama wskoczyła dodłoni.Brzeszczot, z sykiem wyskakując z pochwy, opisał krótkie świetliste półkole i zamarł,wymierzony ostrzem w kierunku szarżującej bestii.Potwór na widok miecza wyhamował,zatrzymał się.%7łwir prysnął na wszystkie strony.Wiedzmin ani drgnął.Stwór był człekokształtny, ubrany w podniszczone, ale dobrego gatunku odzienie, niepozbawione gustownych, choć całkowicie niefunkcjonalnych ozdób.Człekokształtność sięgałajednak nie wyżej niż przybrudzona kryza kaftana - nad nią wznosił się bowiem olbrzymi, kosmatyjak u niedzwiedzia łeb z ogromnymi uszami, parą dzikich ślepi i przerażającą paszczą pełnąkrzywych kłów, w której, niby płomień, migotał czerwony ozór.- Precz stąd, człeku śmiertelny! - ryknął potwór, machając łapami, ale nie ruszając się zmiejsca.- Bo pożrę cię! Na sztuki rozedrę!Wiedzmin nie poruszył się, nie opuścił miecza.- Głuchy jesteś? Precz stąd! - wrzasnęło stworzenie, po czym wydało z siebie odgłos będącyczymś pośrednim pomiędzy kwikiem wieprza a rykiem jelenia samca.Okiennice we wszystkich oknach zakłapały i załomotały, strząsając gruz i tynk z parapetów.Ani wiedzmin, ani potwór nieporuszyli się.- Umykaj, pókiś cały! - zaryczał stwór, ale jak gdyby mniej pewnie.- Bo jak nie, to.- To co? - przerwał Geralt.Potwór zasapał gwałtownie, przekrzywił potworną głowę.- Patrzcie go, jaki śmiały - rzekł spokojnie, szczerząc kły, łypiąc na Geralta przekrwionymślepiem.- Opuść to żelazo, jeśli łaska.Może nie dotarło do ciebie, że znajdujesz się na podwórzumojego własnego domu? A może tam, skąd pochodzisz, jest zwyczaj wygrażania gospodarzowimieczem na jego własnym podwórzu?- Jest - potwierdził Geralt.- Ale tylko względem gospodarzy, którzy witają gości rykiem izapowiedzią rozrywania na sztuki.- A, zaraza - podniecił się potwór.- Jeszcze mnie będzie obrażał, przybłęda.Gość sięznalazł! Pcha się na podwórze, niszczy cudze kwiaty, panoszy się i myśli, że zaraz wyniosą chleb isól.Tfu!Stwór splunął, sapnął i zamknął paszczę.Dolne kły pozostały na wierzchu, nadając muwygląd odyńca.- I co? - rzekł wiedzmin po chwili, opuszczając miecz;, - Będziemy tak stać?- A co proponujesz? Położyć się? - prychnął potwór.- Schowaj to żelazo, mówię.Wiedzmin zręcznie wsunął broń do pochwy na plecach, nie opuszczając ręki pogładziłgłowicę sterczącą powyżej ramienia.- Wolałbym - powiedział - żebyś nie wykonywał zbyt gwałtownych ruchów.Ten mieczzawsze da się wyjąć, i to prędzej, niż myślisz.- Widziałem - charknął potwór.- Gdyby nie to, już dawno byłbyś za bramą, ze ślademmojego obcasa na rzyci.Czego tu chcesz? Skąd się tu wziąłeś?- Zabłądziłem - skłamał wiedzmin [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • syriusz777.pev.pl
  •