Home HomeSimak Clifford D Dzieci naszych dzieci (SCAN dal (2)Bulyczow Kiryl Ludzie jak ludzie (SCAN dal 756Moorcock Michael Zeglarz Morz Sagi o Elryku Tom III (SCAN dalMoorcock Michael Sniace miast Sagi o Elryku Tom IV (SCAN dalMoorcock Michael Zemsta Rozy Sagi o Elryku Tom VI (SCAN dalMcCaffrey Anne Lackey Mercedes Statek ktory poszukiwal (SCAN dNorton Andre Magiczny kamien (SCAN dal 1108)Ludlum Robert Krucjata Bourne'aRobert Cialdini Wywieranie wplywu na ludzi. Teoria i praktykaClancy Tom Suma wszystkich strachow t.1
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • angamoss.xlx.pl
  •  

    [ Pobierz całość w formacie PDF ]
    .- Ma pan rację.To nie wymaga wyjaśnień.Przeszli kawałek w milczeniu.Seweryn jednego już tylko pragnął: żeby Nawrocki otwarcie się wypowiedział.Obecna sytuacja, pełna niedomówień i zamaskowanych aluzji, stawała się nie do zniesienia.Do czego dążył ten człowiek? Czyżby w udawaniu, że o niczym nie wie, miał ukryty interes? Uparta myśl, że Nawrocki od dwóch lat chodzi z jego niedorzeczną tajemnicą coraz więcej ciążyła Sewerynowi.Dotychczas nigdy się nad tą możliwością nie zastanawiał.Od chwili kiedy Burak, wyrzucony ze dworu, opuścił Sedelniki, cała ta historia przestała dla niego istnieć.Wkrótce zresztą wyjechał za granicę.Podczas następnych wakacji nic się już o Buraku nie mówiło.Stary Gejżanowski z taktem odziedziczonym po przodkach zaliczał tę sprawę w poczet tajemnic rodzinnych, administrator, pan Ramian, jedyny obcy świadek owej niesławnej awantury, zbyt sobie cenił posadę i wieloletnią zażyłość z kucharką Julcią, aby kosztem niewstrzemięźliwego języka utracić te dobra.Seweryn o niewtajemniczonych dowiedział się, że Burak wszedł na złą drogę.Dobrze rozwinięty instynkt samozachowawczy pozwolił mu nie przejąć się tymi nowinami.Łatwo je sobie przyswoił i równie łatwo puścił w niepamięć.Pewność, że nikt ze służby ani ze wsi nie domyśla się prawdziwych powodów nagłego przepędzenia Buraka z pałacu, była w ówczesnym jego odczuwaniu najlepszą rękojmią końca całej, jak uważał, przypadkowej historii.Osobie Nawrockiego nie poświęcił przez ten czas ani jednej chwili zainteresowania.Przecież, gdy dowiedział się o śmierci Buraka, posterunkowy był pierwszym, o którym pomyślał.O którym musiał pomyśleć.Przechodząc przez most i spojrzawszy na wodę rozlaną w dole płaskim, od mroku ciemniejszym łożyskiem Seweryn uświadomił sobie, że wszystko, co czyni od paru godzin, pozornie sprzeczne ze zdrowym rozsądkiem, pozostaje jednak w najściślejszej łączności z owym wieczorem, kiedy udało mu się wreszcie przełamać niezdecydowanie Buraka i nakłonić go do towarzyszenia mu w zamierzonym planie.Miał wrażenie, jakby tamte chwile wyłoniły się z martwego cienia, ożyły i z drapieżnością i okrucieństwem, którymi nasycił je długi bezwład, parły na chwilę obecną.Oto dokładnie pamięta: był ciepły wieczór sierpniowy; wybrał taki moment, kiedy ojciec poszedł po kolacji na spoczynek, a administrator, zajęty Julcią, najdalszy był od powrotu do siebie; pan Ramian mieszkał w oddzielnym domku na końcu ogrodu; niepostrzeżeni przez nikogo, przedostali się na tyły; była taka cisza, iż z pobliskich obór wyraźnie dobiegał pomruk bydła; Burakowi trzęsły się ręce, gdy zaczął podważać okiennicę, Seweryn przynaglał go, klął po cichu, podwórzem przechodzili jacyś ludzie, słychać było rozmowy, pachniało maciejką.Seweryn zacisnął pięści.Drżał.Wiedział, że nie z chłodu.Nie pamiętać! Ale jak rozegnać tłoczące się obrazy, jak zetrzeć ich wyrazistość?Weszli teraz w ogłuszający harmider i w krąg słabiutkiego światła, które padało z samotnej latarni przy młynie.Paru chłopów stojących w wejściu pozdrowiło ich z daleka.Nawrocki ładnie zasalutował.Gejżanowski podniósł tylko dłoń do czapki.Gdy zostawili już za sobą zgiełk, Seweryn, jakby tylko czekał na ten moment, zwrócił się nerwowym ruchem w stronę towarzysza.- Niech pan powie, tylko szczerze.Spodziewał się pan mnie dzisiaj zobaczyć?- Szczerze? - znowu spojrzał na niego tamten przez ramię.- A czy pan mógłby mi powiedzieć, dlaczego miałbym być szczery?- Nie widzę powodów, dlaczego miałby pan nim nie być?Nawrocki zaśmiał się uprzejmie.- O, to jeszcze nie wystarczająca racja.- Nie umie pan być szczery czy też nie chce pan?- Owszem, umiem być szczery, ale tylko wtedy, jeśli mnie coś interesuje.Teraz spyta pan pewnie, co mnie interesuje?Seweryn opanował się ostatkiem przytomności.- Myli się pan.Bo właśnie to mnie nie interesuje.- Zatem wszystko w porządku.Posterunek policji dał o sobie znać oświetlonym gankiem.Nawrocki zatrzymał się i wyciągnął rękę.Ale Seweryn nie podał swojej.Stał nieruchomy, blady, z twarzą zniekształconą nienawistnym grymasem.Nagle przysunął się do Nawrockiego tak blisko, iż oparł się nieomal o jego pierś.Syknął zduszonym głosem:- Jednak z pana jest.porządny łajdak!Nawrocki nawet nie drgnął.Patrzył na Gejżanowskiego lekko zmrużonymi oczami.Ten nie panował już nad sobą.Ale zanim zdążył podnieść rękę, posterunkowy uprzedził go, chwytając mocno powyżej łokcia.Seweryn szarpnął się.Palce Nawrockiego zacisnęły się.- Może pan zechce uspokoić się - powiedział swoim zwykłym wesołym tonem.- Rozmawiamy jeszcze prywatnie.- Może mnie pan zaaresztować!Nawrocki skrzywił się.- Śmieszny pan jest.I puścił niedbale rękę Seweryna.- Mam wrażenie, że robienie awantury nie leży w pańskim interesie.- To moja sprawa.- Zapewne.Ale.o co panu właściwie chodzi?Upokorzenie odebrało Sewerynowi resztki przytomności.- Pan nie wie? - krzyknął.- Nie wie pan, dlaczego pana szukałem i chciałem z panem rozmawiać? Właśnie dzisiaj, nie wczoraj ani miesiąc temu, tylko dzisiaj?- Przypuśćmy, że wiem.Więc, co to z tego?- Chce pan to jeszcze ode mnie usłyszeć, żeby ostatecznie triumfować.Więc dobrze! Szukam pana, bo pana nienawidzę i boję się.Rozumie pan? Boję się.Czekałem, że pan mi powie wprost: wiem o wszystkim, to przez pana Burak został wyrzucony, bo pan, żeby zaspokoić swoje niezdrowe zachcianki, namówił go do wspólnego włamania się do kas administratora, żeby kraść pieniądze własnego ojca.Ramian przyłapał was, gdyście wyciągali forsę z biurka.Panu oczywiście nic się nie stało.Ramian mógłby przysiąc, że pana tam nie było, wszystko poszło na rachunek Buraka.Gdyby nie pan, Burak nie zostałby złodziejem i bandytą.Pan winien jest jego śmierci.O, tak, słyszy pan? Tak trzeba było powiedzieć.Ja na to czekałem [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • syriusz777.pev.pl
  •