Home HomeHearne Kevin Kroniki Żelaznego Druida Tom 6 Kronika Wykrakanej ŒmierciKS. DR PROF. MICHAŁ SOPOĆKO MIŁOSIERDZIE BOGA W DZIEŁACH JEGO TOM IVMoorcock Michael Kronika Czarnego Miecza Sagi o Elryku Tom VIIMoorcock Michael Zeglarz Morz Przeznaczenia Sagi o Elryku Tom IIIMoorcock Michael Zeglarz Morz Sagi o Elryku Tom III (SCAN dalMoorcock Michael Sniace miast Sagi o Elryku Tom IV (SCAN dalMoorcock Michael Zemsta Rozy Sagi o Elryku Tom VI (SCAN dalWinston S. Churchill Druga Wojna Swiatowa[Tom 3][Księga 2][1995]Cook Glen Sny o StaliRoz06
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • angamoss.xlx.pl
  •  

    [ Pobierz całość w formacie PDF ]
    .Również Narmonow posłał na emeryturę całkiem pokaźną generałów i pułkowników.W tym wypadku chodziło wyłącznie o stworzenie dobrej atmosfery do ogólnych cięć w całym budżecie zbrojeniowym.Tym razem jednak oszczędnościom w wydatkach na wojsko towarzyszył renesans ambicji politycznych.Po raz pierwszy zaistniał wewnątrz ZSRR masowy ruch opozycyjny, a tymczasem podatna na te głosy armia miała w ręku wszystkie karabiny.Aby zapobiec podobnym planom, od pokoleń istniał Trzeci Zarząd KGB, złożony z oficerów w wojskowych mundurach, którzy mieli oko na wszystko, co działo się w szeregach.W dzisiejszych czasach Trzeci Zarząd zachował już tylko cień dawnej potęgi.Wojskowym udało się przekonać Narmonowa, że jeżeli chce osiągnąć swój cel, w postaci autentycznej zawodowej armii, wiernej nie tyle partii, ile ojczyźnie i nowej konstytucji, KGB musi zniknąć z koszar.Historycy wszystkich czasów niezmiennie określają własną epokę jako przejściową.Tym razem mieli świętą rację, pomyślał Jack Ryan.Co takiego, jeżeli nie epoka przejściowa? Dla Moskwy przejściowość i wynikała ze zmiany przynależności do światów politycznych i gospodarczych.Stary i nowy świat szły o lepsze, rzeczywistość chwiała się, wciąż więc nie było wiadomo, który świat przeważy.W tej sytuacji politycznej Związek Radziecki stawał się niebezpiecznie narażony.Na co? Na co tylko zechcesz, dokończył Jack w myśli.ŻAGIEL informował, że wzmogły się naciski na Narmonowa, by zawarł układ z generalicją, częścią ugrupowania przezywanego “Naprzód w świetlaną przeszłość”.Ugrupowania prawdziwych komunistów.Istnie­je niebezpieczeństwo, stwierdzał meldunek, że ZSRR stanie się znowu zmilitaryzowaną dyktaturą zwalczającą wszelkie reformy demokratycz­ne.Narmonow nie wytrzymał napięcia i poszedł na ugodę.- ŻAGIEL pisze, że spotkał się z Narmonowem w cztery oczy - stwier­dziła Mary Pat - W wywiadzie trudno żądać czegoś więcej.- Też fakt - zgodził się Ryan.- Niewesoły ten meldunek.- Mnie nie chodzi już nawet o powrót do marksistowskich rządów.Bardziej mnie niepokoi.- Wiem, co.Wojna domowa.Wojna domowa w państwie, które posiada trzydzieści tysięcy głowic jądrowych.Dziękuję bardzo.- Dotąd zasada była taka, żeby zostawiać Narmonowowi maksymalną swobodę manewru, ale jeśli nasz przyjaciel pisze prawdę, jest to zła polityka.- Co powiedział Ed?- Myśli to samo, co ja.Ufamy Kadyszewowi.Sama go zwerbowałam, Ed i ja czytaliśmy wszystkie jego meldunki.Sprawdza się jako agent.Jest bystry, dobrze ustawiony, spostrzegawczy, nie da sobie pluć do zupy.Nie pamiętam, żeby nam kiedykolwiek przysłał byle co.- Ja też nie pamiętam - przytaknął Jack.- A widzisz.Ryan osunął się na oparcie fotela i rzekł znękanym głosem:- Chryste, jak ja lubię te proste zagrania.Sam nie wiem, M.Pat.Swego czasu osobiście spotkałem raz Narmonowa, pamiętasz? Inteligen­tny, twardy zawodnik.Od razu wiadomo, co ma w spodniach.Jack urwał, dopowiadając sobie w myśli, że o nim samym nie da się już tego powiedzieć.- Wszyscy jesteśmy tylko ludźmi.Najtwardsi też w końcu miękną.- Mary Pat Foley uśmiechnęła się z zakłopotaniem.- Ojej, niefortunna metafora.Każdy się w końcu kiedyś wyprztyka.Stres, nerwy, długie godziny w siodle.Młyn codzienności.Myślisz, że dlaczego tak mi potrzeb­ny ten urlop? Ciąża to wspaniały wykręt, Jack.Życie z noworodkiem to piekło, ale przynajmniej przez miesiąc będę miała zwyczajne, prawdzi­we życie, a nie ten biurowy kołowrót Mamy przynajmniej tę jedną prze­wagę nad mężczyznami.Mężczyźni nie mają się gdzie schować, nie tak jak kobiety.Może to gnębi ostatnio Andrieja Iljicza? Do kogo ma iść po dobrą radę? Kogo prosić o pomoc? Siedzi na górze już tyle lat, walczy z coraz gorszą sytuacją, kończy mu się paliwo.To samo pisze nam o Narmonowie ŻAGIEL, zgadzają się wszystkie fakty.- Oprócz jednego, że o tej historii słyszymy wyłącznie od ŻAGLA.- Bo to najlepszy agent wśród ich elity.- Masło maślane, Mary Pat.- Jack, przedstawiłam ci meldunek i moją oficjalną opinię - zdener­wowała się Mary Pat Foley.- Czy ja coś mówię? - Jack odłożył raport na biurko.- A co masz zamiar im powiedzieć?Słowo “oni” dotyczyło najwyższej elity władzy: Fowlera, Liz Elliot i Talbota.- Nie wiem, pewnie się zgodzę z twoją oceną.Nie podpisałbym się pod nią oburącz, ale nie mam lepszego argumentu.Poza tym, kiedy ostatni raz wymogłem na tobie zmianę opinii, okazało się, że to ty masz rację.- Wiesz, Jack? Porządny z ciebie szef.- A z ciebie podwładny.Lepiej zejdź mi z pleców.- Każdemu trafi się słabszy dzień - westchnęła Mary Foley i niezdar­nie wstała z fotela.- Poturlam się do siebie.Jack zerwał się zza biurka i otworzył przed Mary drzwi.- To kiedy rodzisz?- Trzydziestego pierwszego października - Mary Pat odwzajemniła uśmiech.- W Zaduszki.Ale zawsze się spóźniałam, i zawsze rodziłam grubasy.- Uważaj na siebie - pożegnał ją Jack i zajrzał do gabinetu dyrektora Agencji.- Lepiej niech pan zaraz na to spojrzy.- Coś z Narmonowem? ŻAGIEL podobno znów coś przysłał?- Dobrze panu ktoś powiedział.- Kto robi analizę meldunku?- Sam zrobię - oświadczył Ryan.- Muszę najpierw to i owo pospraw­dzać.- Jutro mam być w Białym Domu.Wolałbym mieć już coś w ręku.- Napiszę jeszcze dziś wieczór.- Świetnie.Dziękuję, Jack.Najlepsze miejsce, powtarzał sobie Günther, obserwując pierwszą ćwiartkę meczu.Stadion mieścił dokładnie sześćdziesiąt dwa tysiące siedemset dwudziestu kibiców.Można doliczyć następny tysiąc sprze­dawców, uwijających się wzdłuż trybun z parówkami i napojami.Choć mówiono, że dzisiejszy mecz to nic takiego, widać było, że Amerykanie traktują swój futbol z równą powagą, jak Europejczycy piłkę nożną; zadziwiająco dużo kibiców pomalowało sobie twarze na kolor koszulek i jednej bądź drugiej drużyny.Kilku obnażyło się nawet do pasa i pomalo­wało sobie torsy, imitując klubowy strój z wielkim numerem na plecach.Na górnych trybunach zawieszono przeróżne transparenty, które miały zagrzewać do walki.Wzdłuż krawędzi boiska pląsał szereg młodych kobiet, dobranych ze względu na umiejętności taneczne i inne walory [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • syriusz777.pev.pl
  •