[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Również Narmonow posłał na emeryturę całkiem pokaźną generałów i pułkowników.W tym wypadku chodziło wyłącznie o stworzenie dobrej atmosfery do ogólnych cięć w całym budżecie zbrojeniowym.Tym razem jednak oszczędnościom w wydatkach na wojsko towarzyszył renesans ambicji politycznych.Po raz pierwszy zaistniał wewnątrz ZSRR masowy ruch opozycyjny, a tymczasem podatna na te głosy armia miała w ręku wszystkie karabiny.Aby zapobiec podobnym planom, od pokoleń istniał Trzeci Zarząd KGB, złożony z oficerów w wojskowych mundurach, którzy mieli oko na wszystko, co działo się w szeregach.W dzisiejszych czasach Trzeci Zarząd zachował już tylko cień dawnej potęgi.Wojskowym udało się przekonać Narmonowa, że jeżeli chce osiągnąć swój cel, w postaci autentycznej zawodowej armii, wiernej nie tyle partii, ile ojczyźnie i nowej konstytucji, KGB musi zniknąć z koszar.Historycy wszystkich czasów niezmiennie określają własną epokę jako przejściową.Tym razem mieli świętą rację, pomyślał Jack Ryan.Co takiego, jeżeli nie epoka przejściowa? Dla Moskwy przejściowość i wynikała ze zmiany przynależności do światów politycznych i gospodarczych.Stary i nowy świat szły o lepsze, rzeczywistość chwiała się, wciąż więc nie było wiadomo, który świat przeważy.W tej sytuacji politycznej Związek Radziecki stawał się niebezpiecznie narażony.Na co? Na co tylko zechcesz, dokończył Jack w myśli.ŻAGIEL informował, że wzmogły się naciski na Narmonowa, by zawarł układ z generalicją, częścią ugrupowania przezywanego “Naprzód w świetlaną przeszłość”.Ugrupowania prawdziwych komunistów.Istnieje niebezpieczeństwo, stwierdzał meldunek, że ZSRR stanie się znowu zmilitaryzowaną dyktaturą zwalczającą wszelkie reformy demokratyczne.Narmonow nie wytrzymał napięcia i poszedł na ugodę.- ŻAGIEL pisze, że spotkał się z Narmonowem w cztery oczy - stwierdziła Mary Pat - W wywiadzie trudno żądać czegoś więcej.- Też fakt - zgodził się Ryan.- Niewesoły ten meldunek.- Mnie nie chodzi już nawet o powrót do marksistowskich rządów.Bardziej mnie niepokoi.- Wiem, co.Wojna domowa.Wojna domowa w państwie, które posiada trzydzieści tysięcy głowic jądrowych.Dziękuję bardzo.- Dotąd zasada była taka, żeby zostawiać Narmonowowi maksymalną swobodę manewru, ale jeśli nasz przyjaciel pisze prawdę, jest to zła polityka.- Co powiedział Ed?- Myśli to samo, co ja.Ufamy Kadyszewowi.Sama go zwerbowałam, Ed i ja czytaliśmy wszystkie jego meldunki.Sprawdza się jako agent.Jest bystry, dobrze ustawiony, spostrzegawczy, nie da sobie pluć do zupy.Nie pamiętam, żeby nam kiedykolwiek przysłał byle co.- Ja też nie pamiętam - przytaknął Jack.- A widzisz.Ryan osunął się na oparcie fotela i rzekł znękanym głosem:- Chryste, jak ja lubię te proste zagrania.Sam nie wiem, M.Pat.Swego czasu osobiście spotkałem raz Narmonowa, pamiętasz? Inteligentny, twardy zawodnik.Od razu wiadomo, co ma w spodniach.Jack urwał, dopowiadając sobie w myśli, że o nim samym nie da się już tego powiedzieć.- Wszyscy jesteśmy tylko ludźmi.Najtwardsi też w końcu miękną.- Mary Pat Foley uśmiechnęła się z zakłopotaniem.- Ojej, niefortunna metafora.Każdy się w końcu kiedyś wyprztyka.Stres, nerwy, długie godziny w siodle.Młyn codzienności.Myślisz, że dlaczego tak mi potrzebny ten urlop? Ciąża to wspaniały wykręt, Jack.Życie z noworodkiem to piekło, ale przynajmniej przez miesiąc będę miała zwyczajne, prawdziwe życie, a nie ten biurowy kołowrót Mamy przynajmniej tę jedną przewagę nad mężczyznami.Mężczyźni nie mają się gdzie schować, nie tak jak kobiety.Może to gnębi ostatnio Andrieja Iljicza? Do kogo ma iść po dobrą radę? Kogo prosić o pomoc? Siedzi na górze już tyle lat, walczy z coraz gorszą sytuacją, kończy mu się paliwo.To samo pisze nam o Narmonowie ŻAGIEL, zgadzają się wszystkie fakty.- Oprócz jednego, że o tej historii słyszymy wyłącznie od ŻAGLA.- Bo to najlepszy agent wśród ich elity.- Masło maślane, Mary Pat.- Jack, przedstawiłam ci meldunek i moją oficjalną opinię - zdenerwowała się Mary Pat Foley.- Czy ja coś mówię? - Jack odłożył raport na biurko.- A co masz zamiar im powiedzieć?Słowo “oni” dotyczyło najwyższej elity władzy: Fowlera, Liz Elliot i Talbota.- Nie wiem, pewnie się zgodzę z twoją oceną.Nie podpisałbym się pod nią oburącz, ale nie mam lepszego argumentu.Poza tym, kiedy ostatni raz wymogłem na tobie zmianę opinii, okazało się, że to ty masz rację.- Wiesz, Jack? Porządny z ciebie szef.- A z ciebie podwładny.Lepiej zejdź mi z pleców.- Każdemu trafi się słabszy dzień - westchnęła Mary Foley i niezdarnie wstała z fotela.- Poturlam się do siebie.Jack zerwał się zza biurka i otworzył przed Mary drzwi.- To kiedy rodzisz?- Trzydziestego pierwszego października - Mary Pat odwzajemniła uśmiech.- W Zaduszki.Ale zawsze się spóźniałam, i zawsze rodziłam grubasy.- Uważaj na siebie - pożegnał ją Jack i zajrzał do gabinetu dyrektora Agencji.- Lepiej niech pan zaraz na to spojrzy.- Coś z Narmonowem? ŻAGIEL podobno znów coś przysłał?- Dobrze panu ktoś powiedział.- Kto robi analizę meldunku?- Sam zrobię - oświadczył Ryan.- Muszę najpierw to i owo posprawdzać.- Jutro mam być w Białym Domu.Wolałbym mieć już coś w ręku.- Napiszę jeszcze dziś wieczór.- Świetnie.Dziękuję, Jack.Najlepsze miejsce, powtarzał sobie Günther, obserwując pierwszą ćwiartkę meczu.Stadion mieścił dokładnie sześćdziesiąt dwa tysiące siedemset dwudziestu kibiców.Można doliczyć następny tysiąc sprzedawców, uwijających się wzdłuż trybun z parówkami i napojami.Choć mówiono, że dzisiejszy mecz to nic takiego, widać było, że Amerykanie traktują swój futbol z równą powagą, jak Europejczycy piłkę nożną; zadziwiająco dużo kibiców pomalowało sobie twarze na kolor koszulek i jednej bądź drugiej drużyny.Kilku obnażyło się nawet do pasa i pomalowało sobie torsy, imitując klubowy strój z wielkim numerem na plecach.Na górnych trybunach zawieszono przeróżne transparenty, które miały zagrzewać do walki.Wzdłuż krawędzi boiska pląsał szereg młodych kobiet, dobranych ze względu na umiejętności taneczne i inne walory
[ Pobierz całość w formacie PDF ]