Home HomeCrichton Michael Norton N22 (SCAN dal 739)Norton Adre Mroczny muzykantCrichton Michael Norton N22 (2)Norton N22 Michael Crichton (2)Ian Stewart, Terry Pratchett, J Nauka swiata DyskuStrugaccy Arkadij i Borys Miliard lat przed koncem swiataSalvatore Robert Tom 02 Grzbiet SwiataMakuszynski Kornel List z tamtego swiata (SCAN dalJacek Dabala Najwieksza przyjemnosc swiataHobb Robin Krolewski Skrytobojca (SCAN dal
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • sprzedamnadjeziorem.opx.pl
  •  

    [ Pobierz całość w formacie PDF ]
    .zupełnie nieprawdopodob­ne! W jaki sposób roślina mogła czytać w moich myślach? Czy aby na pewno to roślina? Och, otaczały mnie roślinne liście i gałęzie.Ale ten krępujący mnie gąszcz, mógł być narzędziem.narzędziem w czyich rękach?- Kim jesteś? - Celowo skierowałem myśl w szarozie­lony mrok.- Kim jesteś? Czego chcesz ode mnie?Nie oczekiwałem odpowiedzi.I nie otrzymałem - lecz coś jednak posłyszałem! Tak jak Orsya przechodziła z pas­ma naszych rozmów na inne, przeznaczone do kontaktu z asptem, tak ja teraz ledwie, ledwie musnąłem, na ułamek sekundy, i wnet zgubiłem obcy mi poziom myśli.Nie przypominał pasma Zielonego Ludu ani Kroganów, ponie­waż był znacznie mniej “ludzki".Zwierzęcy? Jakoś nie mogłem w to uwierzyć.Skupiłem teraz całą uwagę nie na walce z mchem, lecz na poszukiwaniu kontaktu.- Kim.jesteś?Jeszcze dwa razy odebrałem owo migotanie prawie-więzi.Na tyle jednak skutecznie, że ponawiałem próby.Lecz zbliżyło się i zniknęło, zanim zdołałem osądzić, czy było to wyższe pasmo, jakim posługiwała się Orsya, czy też niższy poziom, na którym jeszcze dotychczas się nie porozumiewałem.Światło.Zrobiło się dużo jaśniej.Czy wstawał dzień? Nie - perłowoszare światło tryskało z owych latarni w kształcie gwiazd.Wyczułem nadzieję i oczekiwanie.- Kim jesteś? - Tym razem zeskoczyłem ze skali telepatycznych pasm ryzykując, że to, czego szukałem, znajdowało się poniżej poziomu kontaktu rozumnych istot.Pochwyciłem je, zatrzymałem na moment, choć nie na tak długo, żebyśmy mogli wymienić myśli.W odpowiedzi dotarła do mnie fala podniecenia, szoku i strachu.Strachu wcale nie pragnąłem, gdyż mógłby doprowadzić przestraszonego mieszkańca dziwnego lasu do użycia wobec mnie przemocy.- Kim jesteś? - Jeszcze raz zaatakowałem ów niski poziom.Lecz tym razem nie było reakcji; nie dotknąłem żadnego umysłu.Wydało mi się, że ten drugi, nadal przestraszony, zatrzasnął przede mną drzwi.Świece, które tymczasem wyrosły z sześcioramiennych gwiazd, płonęły coraz jaśniej.Nie były podobne do niesa­mowitych szarych świateł, które podczas bitwy o Dolinę przyświecały złym mocom, bo nie zmroziły mnie jak tamte.Chociaż słońce nie świeciło, to w lesie zrobiło się tak jasno, jak w pochmurny dzień.U szczytu ścieżki pojawiła się jakaś postać.Była mała i zgarbiona.Nie wzbudziła we mnie odrazy, jak grasujące w mroku stwory zwane Thasami.Zbliżała się bardzo wolno, coraz to przystając i spoglądając na mnie z obawą.Strach.Kiedy nieznana istota zatrzymała się niedaleko mnie pomiędzy dwiema gwiezdnymi świecami, zobaczyłem ją wyraźniej.Była szara jak mech zwieszający się z drzew, a jej długie włosy z trudem odróżniłbym od porostów.Gdy uniosła koślawe ręce, przygładziła i rozgarnęła włosy, żeby mi się przyjrzeć, odsłoniła zarazem małą, pomarszczoną twarzyczkę o płaskim nosie i dużych oczach z krzaczastymi rzęsami.Jednym ruchem ręki nieznana istota przerzuciła na plecy kaskady włosów i zobaczyłem, że była płci żeńskiej.Rodzaj sieci utkanej z mchu tylko częściowo zakrywał duże piersi i wystający brzuch.Wetknięto w to odzienie nieco pachnących bladych kwiatów, co wydawało mi się żałosną próbą upiększenia się.Obudziły się we mnie wspomnienia i przypomniałem sobie zasłyszane w dzieciństwie opowieści.Miałem przed sobą Mchową Niewiastę, która - według legend - pod­kradała się w pobliże ludzkich siedzib, usiłując rozpaczliwie zwrócić na siebie uwagę drugiej rasy.Mchowa Niewiasta pragnęła, żeby ludzie wykarmili i wychowali jej dziecko.I kiedy ktoś zawarł z nią taką transakcję, odwdzięczała się zdradzając sekrety ukrytych skarbów i tym podobne.Legendy głosiły, że były to dobre, nieśmiałe, nie mające złych zamiarów istoty.Miały wpadać w rozpacz, kiedy ich dziki wygląd przeraził lub wzbudził wstręt w tych, których chciały pozyskać.Ile było w tym prawdy? Wydawało się, że wkrótce się o tym przekonam.Mchowa Niewiasta z wahaniem zrobiła jeden lub dwa kroki i zatrzymała się.Wyglądała na staruszkę, lecz nie wiedziałem, czy tak było w istocie.Estcarpiańskie baśnie zawsze je właśnie takimi opisywały.A poza tym - nikt nigdy nie widział Mchowego Męża.Spróbowałem znów użyć telepatii, jednak bez rezultatu.Jeśli to z nią niedawno nawiązałem kontakt, to teraz zabarykadowała się przede mną [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • syriusz777.pev.pl
  •