Home HomeSimak Clifford D Dzieci naszych dzieci (SCAN dal (2)Bulyczow Kiryl Ludzie jak ludzie (SCAN dal 756Moorcock Michael Zeglarz Morz Sagi o Elryku Tom III (SCAN dalMoorcock Michael Sniace miast Sagi o Elryku Tom IV (SCAN dalMoorcock Michael Zemsta Rozy Sagi o Elryku Tom VI (SCAN dalMcCaffrey Anne Lackey Mercedes Statek ktory poszukiwal (SCAN deBooks.PL.AutoCad.2005. (2)Kratochvil Stanisław PsychoterapiaPHP Kompendium Programisty Blake Schwendiman PLChmielewska Joanna Krowa Niebianska (www.ksiazki4u
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • styleman.xlx.pl
  •  

    [ Pobierz całość w formacie PDF ]
    .Chyba nie będziesz miał czasu wypełniać roli.dyskretnego posłań­ca, gdy podejmiesz nowe obowiązki.Bardziej dla nas istotne.- Jakie? - spytałem zaciekawiony.- Okręty rosną z dnia na dzień, pod okiem mistrzów nabiera­ją ostatecznych kształtów.I znowu nie spełni się moje gorące pra­gnienie.Nie będę mógł żeglować.Nie poczuję wiatru na twarzy, nie usłyszę łopotu żagli, nie zmierzę się z wrogiem z mieczem w ręku, biorąc krew za krew! - Potrząsnął głową i podjął spokojniej: - Mu­szę zostać w Koziej Twierdzy, gdyż tylko stąd mogę mieć nad wszystkim pieczę, tutaj nie ryzykuję życia.Będę koordynował ruchy okrętów i wysyłał pomoc tam, gdzie okaże się najbardziej potrzeb­na.Dlatego na pokładzie każdego statku muszę mieć kogoś, kto przynajmniej odbierze moje rozkazy przekazane Mocą.Bardzo chciałbym też dostawać dokładne informacje.Widziałeś dziś, ile mogę.Poznam myśli człowieka, owszem, ale nie każdemu i nie za­wsze potrafię narzucić swoją wolę.A przecież z pewnością zdarzą się sytuacje, kiedy będę musiał szybko dostać kompetentną odpowiedź na konkretne pytanie.Czy myślałeś kiedyś o żeglowaniu, Ba­stardzie Rycerski?Tego się zupełnie nie spodziewałem.- Ja.Przed chwilą przypomniałeś mi, panie, że nie sposób po­legać na mojej umiejętności władania Mocą.Wczoraj zauważyłeś, iż mimo wysiłków Czernidła w walce jestem bardziej awanturnikiem niż szermierzem.- A teraz przypominam ci, że jest środek zimy.Do wiosny jesz­cze daleko.Niewiele zdołam ci pomóc, zaledwie dam podstawy.Wy­niki będą zależały wyłącznie od ciebie.Czy zdołasz do wiosny na­uczyć się władania i Mocą i orężem?- Nie mogę niczego obiecać na pewno, ale zrobię co w mojej mocy.- Zaczniesz dzisiaj?- Dzisiaj? Dzisiaj muszę polować.Nie ośmielę się zaniedbać obowiązków, nawet z tak ważnego powodu.- Oba te przedsięwzięcia nie muszą się wzajemnie wykluczać.Zabierz mnie ze sobą.Patrzyłem na niego nic nie rozumiejąc, wreszcie pokiwałem gło­wą.Sądziłem, że wstanie, ubierze się ciepło, weźmie miecz.A on tyl­ko wyciągnął rękę i dotknął mojego przedramienia.Kiedy zalała mnie jego świadomość, instynktownie zacząłem się jej opierać.To było zupełnie inne uczucie niż w poprzednich wy­padkach, gdy przebierał w moich myślach jak człowiek porządkują­cy papiery rozrzucone na biurku.Tym razem było to prawdziwe za­jęcie umysłu.Nie przeżyłem takiej inwazji od czasu, gdy wdarł się we mnie Konsyliarz.Próbowałem się uwolnić, lecz książę trzymał mnie w żelaznym uścisku.Czas stanął w miejscu.“Musisz mi zaufać.Ufasz mi?”Stałem spocony i drżący, jak koń, który we własnym boksie uj­rzał węża.“Nie wiem”.“Zastanów się” - poprosił.Wycofał się odrobinę.Nadal go czułem.Czekał.Nie dotykał moich myśli.Zastanawia­łem się gorączkowo.Zbyt wiele rzeczy musiałbym zgrać.Musiałem mu zaufać, jeśli miałem się uwolnić od roli skrytobójcy.Dano mi szansę, by wszystkie tajemnice odeszły w przeszłość.Już nigdy bym nie zbywał Sikorki kłamliwym milczeniem.Musiałem wykorzystać tę szansę.Tylko jak miałem tego dokonać, a jednocześnie utrzymać w sekrecie więź łączącą mnie z wilkiem? Sięgnąłem ku Ślepunowi.“Nasza więź jest tajemnicą.Tak musi być.Dlatego dzisiaj mu­szę polować sam.Rozumiesz?”“Nie.To głupie i niebezpieczne.Będę tam, ale nie zobaczysz mnie ani nie wyczujesz”.- Co postanowiłeś? - zapytał książę na głos.Trzymał moją dłoń.Spojrzałem mu w oczy.Nie poganiał mnie.Tak samo mógłby zapytać małe dziecko, co wyrzeźbiło w drewnie.Zmartwiałem cały.Chciałbym zrzucić z siebie ciężar męczących sekretów, mieć na świe­cie jedną przyjazną duszę, która by wiedziała o mnie wszystko.“Przecież masz” - oburzył się Ślepun.Prawda.I nie mogłem go narażać na niebezpieczeństwo.- Ty także musisz mi zaufać, panie - rzekłem bardziej oficjalnie niż zwykle.Następca tronu patrzył na mnie w skupieniu.- Książę, panie mój, czy mi ufasz?- Tak [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • syriusz777.pev.pl
  •