Home Home§ Saylor Steven Roma sub rosa 05 Ostatnie sprawy GordianusaSaylor Steven Roma sub rosa t Ostatnio widziany w MassiliiCarter Ally Dziewczyny z Akademii Gallagher 04 Ostatni skokAndrzej.Sapkowski. .Ostatnie.Zyczenie.[www.osiolek.com].1Kazantzakis Nikos Ostatnie kuszenie Chrystusa (SCJeschke Wolfgang Ostatni Dzien StworzeniaSaylor Steven Ostatnie sprawy GordianusaHogan James P Giganci T 2 Powrot gigantowSlepe SzczescieHonda CatĂĄlogo De Peças Cg Titan 125 Ks Es 2000 A 2002
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • bibliotekag2.opx.pl
  •  

    [ Pobierz całość w formacie PDF ]
    .Tam właśnie natknął się na przednią strażRohirrimów.Konni książęta odnieśli się do pojedynczego Mordorczyka bez należnego sza-cunku, za co zapłacili i to natychmiast.Kumai uważany był za siłacza, nawet jakna trolla  kiedyś w czasie studenckiego pijaństwa przeszedł po karniszu, niosącna wyciągniętych rękach fotel z pijanym w trupa Haladdinem, tak więc jako brońwykorzystał nie byle co, a znaleziony przypadkowo dyszel.Wycofać się zdążyłtylko jeden z jezdzców  pozostali polegli tam, gdzie ich szyk zderzył się z tymstraszliwym młynkiem.Zresztą Rohirrimów to specjalnie nie skonfundowało.Z gęstniejącego mrokunatychmiast wyłoniła się jeszcze szóstka jezdzców, którzy natychmiast rozsypalisię w najeżone kopiami półkole.Kumai usiłował przegrodzić sobą prześwit, od-wracając za tylną oś jeden z wozów ale zrozumiał, że nie zdąży, dlatego wycofałsię i  starając nie tracić z oczu przeciwników  rzucił przez ramię rozkaz: Zapalajcie, żeby was licho! Nie nadążamy, panie!  zawołał ktoś z tyłu. Do wielkich katapult niemożemy się przedostać. Palcie, co się da! Nie ma co się czaić! Zachodni są w obozie!  ryknąłi zaprosił we Wspólnej Mowie gotujących się do ataku Rohirrimów:  No, ktotam się nie boi?! Kto stanie do uczciwej walki z górskim trollem?!I udało się! Szyk rozsypał się na elementy i po jakiejś sekundzie stanął przednim rycerz z białym plumażem korneta: Jesteś gotów, szlachetny panie?Kumai chwycił swoją żerdz za środkową część, wykonał błyskawiczny wypadi odkrył Rohirrima o kilka jardów od siebie.Uratowało trolla tylko to, że rohań-ska klinga okazała się zbyt lekka i nie dała rady przeciąć jego dyszla, na którąprzyjął cios.Usiłując zyskać cenne sekundy, inżynier wycofywał się w głąb par-ku maszynowego, ale nie udało mu się już oderwać od prześladowcy.Kornet byłzręczny i szybki jak łasica, a w walce na krótkim dystansie szanse Kumaja z jegonieporęczną bronią były bliskie zeru.172  Podpalać i zwalić w diabły!!!  ponownie wrzasnął, wyraznie widząc, żejego koniec zbliża się wielkimi krokami.Tak też się stało: w następnej chwili świat eksplodował białym bólem i trollnatychmiast opadł w delikatną chłodną ciemność.Uderzenie korneta dokładnierozcięło mu hełm i Kumai już nie widział, jak po minucie wszystko dokoła do-słownie rozlało się w morze ognia  jego ludzie zdążyli mimo wszystko wyko-nać polecenie.A po kilku sekundach cofający się przed żarem Rohirrimowie,zobaczyli jak z głębi tego huczącego pieca wychodzi, niepewnie krocząc, ich lek-komyślny oficer uginający się pod brzemieniem nieprzytomnego trolla. Po jakie licho, kornecie? Ależ powinienem poznać imię tego szlachetnego sira! W końcu jest jeńcemmojej broni.Kumai ocknął się dopiero trzeciego dnia  w rohańskim sanitarnym namio-cie, gdzie obok niego leżała trójka jego  chrześniaków : stepowi książęta nie czy-nili różnic między swoimi, i obcymi rannymi, i wszystkich leczyli jednakowo.Na nieszczęście,  jednakowo oznacza w tym przypadku  jednakowo niedobrze :głowa inżyniera znajdowała się w opłakanym stanie, a z lekarstw dostał mu sięprzez cały ten pobyt tylko bukłaczek wina, który przyniósł mu jego pogromca,kornet Eorgen.Kornet wyraził nadzieję, że po wyzdrowieniu inżynier drugiegostopnia okaże mu honor i spotkają się raz jeszcze w pojedynku  ale najchętniejjakąś bardziej tradycyjną bronią, nie dyszlem.I oczywiście może siebie uważaćza wolnego, przynajmniej w granicach obozu  pod słowem oficera.Jednakżepo tygodniu Rohirrimowie wyruszyli na wyprawę na Mordor zdobywać dla Ara-gorna koronę Odrodzonego Królestwa, i tego samego dnia Kumaja wraz z resztąrannych wysłano do kamieniołomu na Mindolluinie: Gondor wszak był już cywi-lizowanym państwem, nie to co zapyziały Rohan.Jak udało mu się przeżyć tych kilka pierwszych katorżniczych dni  z rozbitągłową i wstrząsem mózgu, który co jakiś czas ciskał go w odmęty nieświadomości było całkowitą zagadką.Najprawdopodobniej był to wynik trollijskiego upo-ru, po prostu chęci uczynienia na złość nadzorcom.Zresztą, nie miał specjalnychzłudzeń co do swego losu.Kumai w swoim czasie przeszedł zgodnie z panującąw majętnych trollijskich domach tradycją, cały łańcuszek stanowisk w ojcowejkopalni w Cagancabie  od górnika do pomocnika geometry.Wystarczająco do-brze znał się na organizacji prac wydobywczych, by wiedzieć, iż ekonomicznewyniki nikogo tu nie interesują.Przywieziono ich tutaj nie dlatego, by przynieśćwłaścicielom kamieniołomu jakiś dochód, a żeby zdechli.Dla mordorskich jeń-ców ustalono takie proporcje normy wydobycia i wyżywienia, że było to najpraw-dziwszym  zabijaniem na raty.Na trzeci tydzień, kiedy część jeńców już oddała duszę Bogu, a reszta, nic niemogąc na to poradzić, wciągnęła się jako tako w ten zabójczy rytm, wpadła tuinspekcja elfów.173  Hańba i barbarzyństwo  wydzierali się inspektorzy. Czyż nie jest ja-sne, że ci ludzie mogą robić coś więcej niż tylko popychać taczki? Przecież tu jestpełno specjalistów z wielu dziedzin [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • syriusz777.pev.pl
  •