Home HomeSteven Rosefielde, D. Quinn Mil Masters of Illusion, American LBrust Steven Vald Taltos 01 JheregBrust Steven Vald Taltos 05 Feniks[4 1]Erikson Steven Dom Lancu Dawne Dni[5 2]Eriskon Steven Przyplywy Siodme zamkniecie[3 1]Erikson Steven Wspomnien Cien przeszlosci[2]Erikson Steven Bramy Domu UmarlychWoods Stuart Strefa zamknietaDavClancy Tom Suma wszystkich strachow t.1
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • grabaz.htw.pl
  •  

    [ Pobierz całość w formacie PDF ]
    . I silni , dodał Rupa milcząco, napinając swój byczy kark.Jedynym obecnym, który nie zadeklarował się z pomocą, był kot Aleksander.Zmieniłtylko pozycję, odwrócił się tyłem do pokoju i wyglądał przez okno na port.- Może w czymś ci pomożemy, panie.Spojrzałem na Androklesa, wciąż jeszcze dziecko, choć buńczucznie udającestarszego, i przypomniałem sobie Metona, gdy był w tym samym wieku.Od tamtej poryzmienił się w mężczyznę, zjezdził cały świat, zabijał ludzi, stał u boku Cezara i wraz z nimzanurzał ręce w nurcie historii; a przecież gdzieś na dnie serca wciąż trzymała się uporczywamyśl, że jest równie bezbronny i wrażliwy jak Androkles, i wciąż potrzebuje mojej ochrony.i karcącej dłoni.W tej chwili ostatecznie zaakceptowałem Metona i jego wybór drogi życia.Odrzuciłem fałszywe założenie, że w jakiś sposób odpowiadam za jego czyny, pogodziłemsię z jego niezależnością i przyznałem przed samym sobą, że go nadal kocham.Kiedy terazznalazł się w opałach, nie będę go sądził, ale zrobię wszystko, aby mu pomóc.- Meto jest oskarżony o próbę zabójstwa imperatora za pomocą trucizny, którą zabrałz tego kufra - powiedziałem wprost.- Och, nie! - krzyknął Mopsus.- To nie może być prawda, panie! - zawtórował mu Androkles.- Prawda, Androklesie? - odparłem.- Nie wiem, jaka jest prawda.- Ale jeśli Meto zrobił coś takiego.- To zdam się na łaskę Cezara.Będę darł na sobie tunikę, szarpał za włosy, żebrałbezwstydnie łaski.Lata spędzone przy adwokatach w rodzaju Cycerona chyba mnie nauczyłykilku metod perswazji.Użyję ich teraz dla dobra Metona. - Ale on przecież jest niewinny, prawda, panie?- Jeśli jest niewinny, Mopsusie, zrobię wszystko, co w mojej mocy, aby go obronić.To dziwny kraj.Sprawiedliwość jest tu kaprysem ludzi, w których żyłach płynie królewskakrew.Prawo to dekrety chwiejnych władców.Nie mają nic wspólnego z prawdą,sprawiedliwością, dowodami.Myślę, że niedługo tak samo będzie w Rzymie.Cezar bierzelekcje u tych nilowych krokodyli i zamierza wprowadzić ich zwyczaje nad Tybrem.Alenawet w Egipcie prawda jest prawdą, a dowód dowodem.Być może uda mi się jeszcze cośzrobić, aby uratować mojego syna.- A my ci pomożemy, panie - upierał się Androkles.- Jeśli taka będzie wola bogów - westchnąłem.- I co, znalazłeś to?Cezar stał w swojej komnacie przy oknie wychodzącym na wschód, spoglądając nadachy budynków w dzielnicy żydowskiej i dalej, ku niewidocznemu stąd Nilowi.- Nie, konsulu.Skinął głową.Widziałem, że ten gest nie sprawił mu przyjemności, mimo iż stał tyłemdo mnie.Ręce splótł na plecach, obracając w palcach alabastrowy flakonik.Dopiero podłuższej chwili odwrócił się do mnie.- Właśnie odebrałem niepokojącą wiadomość.Jak tam twój wzrok, Gordianusie?- Słucham?- Stań tutaj i popatrz na wschód, za miasto.Na tę smugę pustyni dzielącej nas od Nilu.Co widzisz?- Niewiele, konsulu.Jak powiedziałeś, pustynia jest tylko wąską smugą, na dodatekprzesłoniętą wielką chmurą pyłu.- Otóż to.Ten pył wzbija maszerująca armia.Mój wywiad donosi, że wszystkie siłyPtolemeusza ruszyły z ich fortecy na pustyni i ciągną w tę stronę pod wodzą niejakiegoAchillasa.Zdaje się, że miałeś okazję go poznać?- Niezupełnie.- Ale widziałeś go z bliska.- Widziałem z okrętu, jak morduje Pompejusza.Pózniej, na moich oczach i niemalpod moim nosem, udusił gołymi rękami szpiega.- A więc brutalny morderca?- W obu wypadkach działał na zlecenie króla, czyli można powiedzieć, że zlikwidowałPompejusza, a na szpiegu dokonał egzekucji.jeśli przyjąć, że niektóre zabójstwa sąmordami, a inne nie. Cezar spojrzał na mnie spode łba.- Zabijałem ludzi w walce, a moi podkomendni zabili wielu innych.Czy nazwałbyśmnie mordercą, Gordianusie?- Nigdy bym się nie ważył wygłosić takiej opinii, konsulu.- Wykręcasz się od odpowiedzi, co? - prychnął ironicznie Cezar.- Coraz bardziejprzypominasz mi Cycerona.Gięcie słów, wyłamywanie palców, wieczna dwuznaczność.Nasiąkłeś przez lata jego metodami.- Czasy, w jakich żyjemy, wszystkich nas zmuszają do wkraczania na ścieżki, którychsami byśmy nie wybrali - odparłem sucho.- Mów za siebie, Poszukiwaczu.Za dużo czasu spędzasz na oglądaniu się wstecz.Przyszłość jest przed nami.- Przyszłość, która wkrótce przywiedzie pod bramy Aleksandrii armię Ptolemeusza.- Na to wygląda.Nie było moją intencją zamieniać Aleksandrii w pole bitwy.Chciałem tylko doprowadzić do polubownego zakończenia sporu między królem i królową iruszyć w swoją drogę.Teraz jednak staję w obliczu prawdziwej wojny, a proporcje sił mi sięnie podobają.Posłałem już po posiłki, ale kto wie, kiedy przypłyną? Póki co ich jest wielu, anas mało.Co prawda siły Achillasa trudno nazwać regularną armią według rzymskich norm.Ich trzon stanowią legioniści przybyli tu pod wodzą Gabiniusza, aby przywrócić tronpoprzedniemu Ptolemeuszowi, a potem strzec pokoju w kraju.Zdaje się, że zapomnieli, kimsą, żeniąc się z miejscowymi kobietami i przyjmując tutejsze zwyczaje.To, że jeden z nichzgodził się z zimną krwią zamordować Pompejusza, dowodzi, jak daleko odeszli od swoichkorzeni.Poza nimi reszta to najemnicy, zbiegli niewolnicy i cudzoziemscy przestępcy.Nieznają dyscypliny ani lojalności; kiedyś, gdy żądali podwyżki żołdu, obiegli pałac, aby jąwymusić.Ale nie zapomnieli, jak się walczy [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • syriusz777.pev.pl
  •