[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Podczas gdy w sypialni Ferragama omawiano zwycięstwo odniesione poprzedniegowieczoru, jego koledzy czarodzieje wcią\ spali w swych sąsiadujących ze sobą pokojach.Nieminęło jednak wiele czasu, gdy Moroski się obudził i poszedł sprawdzić, jak miewa się jegoprzyjaciel. Rój mówi mi, \e słońce jest ju\ wysoko powiedział Kai. Uwa\ają, \e powinienemwstać i zabrać się za robienie miodu. Nie jesteś tak słodki roześmiał się Moroski. Być mo\e nie, lecz zrywanie kwiatów to chyba mniej więcej wszystko, co jak czuję,byłbym w stanie zrobić odparł patetycznie Kai. I tylko, jeśli będą w wazonie stojącym obokłó\ka. Najwyrazniej potrzebujesz fachowej opieki rozległ się głos od drzwi.Czarodziejeobejrzeli się, by zobaczyć wchodzącą do pokoju Adesinę. Mo\e ja się przydam? Pani odparł Kai sam twój widok przywróciłby choremu władzę w członkach,głuchemu słuch. Doprawdy? Zatem nie będziesz potrzebował ani kropli tego raczej specjalnego napojuleczniczego powiedziała Adesina, wyjmując schowaną dotychczas za plecami butelkę wraz zdwiema szklankami. Có\, teraz, gdy ju\ o tym raczyłaś wspomnieć. rzekł Kai. Więc tylko tyle pozostało z twoich skandalicznych pochlebstw. Królowa Healdu sięuśmiechnęła. Ka\de moje słowo to szczera prawda, ręczę honorem odparł młody czarodziejzerkając na butelkę. Ale jestem bardzo spragniony.Co w niej jest? Nie pytaj powiedział Moroski. Po prostu wypij to.Do południa będziesz nowymczłowiekiem. Zmiem wątpić sprzeciwiła się Adesina. Południe było jakąś godzinę temu.Nalała do szklanek i gdy czarodzieje wypili, uczucie ciepła zaczęło ogarniać ich ciała.Kaiprzymknął oczy z zadowoleniem. Nie próbujesz mnie upić, prawda? Więc jeśli nie, to, dla czego nie?Obaj czarodzieje szybko poczuli się znacznie lepiej i opowiedzieli Adesinie swoją wersjękonfrontacji na dziedzińcu drzewa.Dotychczas słyszała jedynie opowieści z drugiej ręki, lecz jejbystry umysł szybko połączył ze sobą ró\ne elementy historii.Kai stwierdził nawet, \e wyjaśniłamu niektóre rzeczy i jego podziw do wytwornej kobiety wzrósł jeszcze. Nic dziwnego, \e Moroskidarzy ją takim uznaniem pomyślał. Pabalan i Ansar byli bardzo przygaszeni przez cały ranek powiedziała Adesina. Conie jest niczym zaskakującym, jak sądzę.Ostatniej nocy ich umiejętności okazały się całkowiciebezu\yteczne i zdają sobie z tego sprawę.Trudno im się z tym pogodzić. Mogło się to skończyć zupełnie inaczej zauwa\ył Kai. Cieszę się, \e się tak nie stało.Dość ju\ widziałem rozlewu krwi.Poza tym posłanie ichna blanki usunęło ich z drogi.Trudno powiedzieć, co by usiłowali zrobić, gdyby zostali z wami.Adesina się uśmiechnęła. Lepiej ju\ pójdę.Zostawię wam butelkę, moi inwalidzi. Dziękuję ci powiedział z wdzięcznością Kai, gdy wychodziła.Po chwili dodał: Jestzupełnie nadzwyczajną kobietą.Czasami zastanawiam się, czy Pabalan rozumie, jak bardzonadzwyczajną.Pod pewnymi względami są dziwną parą. Tak zgodził się Moroski, wcią\ spoglądając na puste ju\ teraz wejście. Zupełnienadzwyczajną.W głosie starszego czarodzieja słychać było tęsknotę, która wzruszyła Kaiego iprzynajmniej raz nie miał ochoty na rubaszny komentarz.Pozostali rozeszli się w swoją stronę, pozostawiając Marka samego z Ferragamem.Siedzieliprzez jakiś czas w milczeniu, po raz pierwszy od lat czując się swobodnie w swoim towarzystwie.Obaj czuli się tak, jak gdyby z ich barków zdjęto ogromne brzemię, i wiedzieli, \e nawet, jeśli niebędą potrafili przywrócić tego, co łączyło ich za czasów młodości Marka, to z pewnością ichwzajemne stosunki nie będą ju\ takie dziwaczne.Pojednali się do końca. Jak się czujesz? zapytał w końcu Mark. Jestem zmęczony, ale zadowolony odparł czarodziej. Tym razem obaj się myliliśmy stwierdził król. To się mo\e zdarzyć
[ Pobierz całość w formacie PDF ]