Home HomeLaurens Stephanie Czarna Kobra 03 Zuchwała narzeczona(1)Czarna Kobra 03 Zuchwała narzeczona Laurens StephanieBrooke Lauren Heartland 06 Kiedyś zrozumieszLauren Oliver Delirium 01Lauren Oliver Pandemonium 02Zimmer Bradley Marion Mgly AvalonuConan Doyle A. Przygody Sherlocka Holmesa (2)Tolkien J R R SilmarillionErich von Daniken Wspomnienia zAnia01 Ania z Zielonego Wzgorza
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • abcom.xlx.pl
  •  

    [ Pobierz całość w formacie PDF ]
    .- Dziękują za rozmowę, Kell.Do zobaczenia wponiedziałek.Samochody stanęły rzędem wzdłuż Dwudziestej Siódmej Ulicy i zobaczyłam kolejkęponad stu osób, które wpatrywały się z otwartymi ustami, jak wysiadamy z konwoju limuzynw ekstrawaganckich kostiumach.Sammy stał nieco z boku, wysłuchując wrzaskówuczestnika imprezy w blond peruce i na wysokich obcasach.Próbowałam zwrócić na siebiejego uwagę, kiedy przepychaliśmy się na czoło kolejki, ale podszedł do nas inny bramkarz.- Ile osób? - zapytał Philipa uprzejmie, nie robiąc wrażenia, że kogokolwiek poznaje.- No, nie wiem, stary, czterdzieści? Sześćdziesiąt? Kto to, kurna, wie?- Przykro mi, ale dziś nic z tego - stwierdził bramkarz, odwracając się do nas plecami.- Prywatna impreza.- Dobry człowieku, najwyrazniej nie rozumiesz.- Philip klepnął go w plecy ibramkarz wyglądał, jakby zaraz miał go rzucić na ziemię, ale zobaczył kartę kredytową, którąwymachiwał Philip, jedyną i niepowtarzalną czarną kartę.Rozpoczęły się negocjacje.- Mam w tej chwili tylko trzy stoliki.Wpuszczę sześć osób na stolik plus dziesięćdodatkowo, ale to wszystko, co mogę zrobić.Zwariowany wieczór - westchnął.- W każdyminnym momencie nie ma sprawy, ale dziś to naprawdę nie zależy ode mnie.Facet najwyrazniej był nowy i nie miał pojęcia, z kim rozmawia, ale Philip szykowałsię już, żeby go poinformować.Głos miał cichy, opanowany, przysunął się do twarzybramkarza na mniej niż cztery cale i powiedział:- Słuchaj, koleś, guzik mnie obchodzi twój problem, i tak rozmawiać nie będziemy.Caleb to jeden z moich najbliższych kumpli i to jego impreza.Trzy stoliki to gówno.Chcęosiem stolików, po dwie butelki na głowę na początek i wszyscy wchodzą.Teraz. Zauważyłam, że Sammy kończy rozmowę i starałam się jak najciszej usunąć z przodukolejki i wmieszać w tłum.Rozpaczliwie nie chciałam, żeby zobaczył mnie z Philipem.Wszędzie wokół mnie faceci dzwonili jak szaleni, kontaktując się z każdym, kto mógłbysprawić, że bramkarz opuści aksamitny sznur.Dziewczyny podchodziły do bramkarzy zniewinnymi oczętami, głaszcząc ich ramiona i cichutko objaśniając powody, dla którychnależy je wpuścić.Sammy podszedł do Philipa i nasze oczy na chwilę się spotkały, kiedy zpowrotem przepychałam się do przodu, żeby usłyszeć, co się dzieje.Miałam gorącą nadzieję,że każe im spieprzać, zabierać swoje pieniądze i całą tę imprezę gdzie indziej, ale on tylkojeszcze raz spojrzał na mnie przelotnie i zwrócił się do drugiego bramkarza.- Anthony, wpuść ich.Anthony, który był już pokojowo nastawiony i niekonfliktowy, przeraził się takimobrotem rzeczy i zaczął się spierać:- Stary, oni tu mają osiemdziesiąt pieprzonych osób.Nieważne, ile mają pieniędzy, toja dostanę w dupę, jeżeli.- Powiedziałem, wpuść ich.Opróżnij tyle stolików, ile będzie trzeba, i daj im, cozechcą.Zrób to teraz.- Spojrzał na mnie ostatni raz i wszedł do środka, zostawiającAnthony'ego, żeby się nami zajął.- Widzisz, kolego? - Philip nie mógł się powstrzymać, żeby nie napawać się triumfem,przekonany, że to jego sława; otworzyła nam drzwi.- Zrób, jak powiedział ten dobryczłowiek.Wez tę kartę i załatw nam te cholerne stoliki.Myślę, że z tym sobie poradzisz, mamrację?Anthony wziął czarną kartę, ręce trzęsły mu się z wściekłości.Przytrzymał drzwiczterdziestu osobom, które już przyjechały.Kolejka ucichła, kiedy wchodziliśmy, każdy zciekawością] wypatrywał wśród nas sławnych osobistości.- Jest Johnny Depp! - usłyszałam sceniczny szept jednej z dziewczyn.- Omójboże! Czy to Philip Weston? - spytała inna.- Chodził z Gwyneth, prawda? - upewnił się jeden z facetów.Widać było, jak Philip pęcznieje z dumy.Poprowadził mnie do stołu, który kierowniksali właśnie dla nas opróżnił.Grupa usunięta od stolika stała kilka kroków dalej, z drinkami wrękach i twarzami zaczerwienionymi ze wstydu, a my zajęliśmy miejsca na siedzeniach.Philip pociągnął mnie do siebie na kolana i zaczął pocierać moją nogę, ugniatając ją wsposób, który był jednocześnie bolesny i nieprzyjemnie łaskotał.Przyrządził dla mnie wódkęz tonikiem, korzystając z butelki Ketel za czterysta dolarów, która natychmiast wjechała nastół, i witał wszystkie przechodzące obok osoby po imieniu, od czasu do czasu przyciskając twarz do mojej szyi.Za którymś kolejnym razem oparł podbródek o moje ramię i zaczął wpatrywać się wmodelkę siedzącą obok z uwodzicielsko skrzyżowanymi nogami, podbródkiem na dłoniach iłokciami na kolanach.O tej porze frędzle już nieco zsunęły się z sutków.- Tylko spójrz na nią - wyszeptał zachrypniętym głosem, z oczami utkwionymi wdziewczynie, która wyglądała na najmłodszą ze wszystkich.- Patrz, jak naśladuje starszemodelki, podpatruje, jak ruszają biodrami, oczami, patrzy na ich usta i robi dokładnie tosamo, bo wie, że to seksowne.Dopiero dorasta do tego ciała, które już ma, nie do końca zdajesobie sprawę, z tego, co posiada, i uczy się jak pisklę świeżo wyklute ze skorupki.Czy to niekapitalny widok?Ooo tak, zdecydowanie kapitalny.Absolutnie wciągający, w rzeczy samej,pomyślałam, ale tylko strząsnęłam go z siebie i oznajmiłam, że zaraz wracam.Prawie upadłna nią, kiedy się z niego wyplątałam, i słyszałam, jak prawi jej komplementy, kiedy szłam wstronę frontowej części klubu.Elisa leżała na atrakcyjnym mężczyznie na siedzisku bliżej drzwi, głowę i ramionaopierała na jego piersi, a bose stopy - jeszcze z czerwonymi śladami od sandałów - nakolanach Davide'a.Nie wyglądała na specjalnie przejętą ani nawet świadomą sytuacji zBlackBerry.Nie byłam pewna, czy jest przytomna, ani nawet żywa, dopóki nie podeszłam natyle blisko, żeby zobaczyć, jak jej wklęsły brzuch podnosi się i opada najlżejszym zmożliwych ruchem.- Bette, kochana, tu jesteś! - wykrzesała z siebie dość energii, żeby było ją słychaćmimo muzyki, chociaż z pewnością nie spożyła tego dnia wystarczającej liczby kalorii, żebyutrzymać pozycję stojącą.Postanowiłam wyjaśnić porażkę z Black-Berry przy innej okazji.- Hej - mruknęłam, demonstrując brak entuzjazmu.- Podejdz tu, chcę, żebyś poznała najbardziej utalentowanego terapeutę pielęgnacjiskóry na Manhattanie.Marco, to jest Bette.Bette, Marco.- Jestem estetykiem - poprawił natychmiast.Szłam podziękować Sammy'emu, ale było oczywiste, że muszę spędzić przynajmniejkilka minut przy ich stoliku.Usiadłam i natychmiast nalałam sobie wódkę z tonikiem [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • syriusz777.pev.pl
  •