Home HomeSimak Clifford D Dzieci naszych dzieci (SCAN dal (2)Bulyczow Kiryl Ludzie jak ludzie (SCAN dal 756Moorcock Michael Zeglarz Morz Sagi o Elryku Tom III (SCAN dalMoorcock Michael Sniace miast Sagi o Elryku Tom IV (SCAN dalMoorcock Michael Zemsta Rozy Sagi o Elryku Tom VI (SCAN dalMcCaffrey Anne Lackey Mercedes Statek ktory poszukiwal (SCAN d50 Moves 2014 augustHenryk Sienkiewicz potopNiemcewicz Julian Ursyn Pamiętniki czasów moichNocna Plaga
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • pruchnik.xlx.pl
  •  

    [ Pobierz całość w formacie PDF ]
    .- Mogłaś się spokojnie położyć - powiedział - to wca­le nie było takie niebezpieczne, jak się zdawało- Co?- A to co znowu? - odpowiedział pytaniem, Hege dziw­nie się zachowywała, bo nagle odwróciła się tyłem.- Ale dobrze, że na mnie czekałaś - dodał przejęty wdzięcznością.Kiwnęła głową, ale była jakaś dziwna.- Nigdy nie możesz mnie opuścić! - zawołał niespodzia­nie.Hege milczała.Zresztą Mattis zdawał się nie czekać na odpowiedź.31Nazajutrz rano, gdy Jorgen zszedł do kuchni, Mattis zauwa­żył, że Hege poświęca mu znacznie więcej uwagi niż zwy­kle.Widziała tylko Jorgena.Mattisowi to się nie podobało, toteż zanim drwal zdążył wyjść, zaczepił go:- Wczoraj wieczorem źle słyszałeś, zostałem wystrych­nięty na dudka.- Ach, tak - odparł Jorgen.Po czym wyszedł do pracy.Na tym się skończyło, do Jorgena niełatwo było podejść.Hege siedziała w głębi izby, robotę złożyła na kolanach i bacznie przyglądała się obu mężczyznom.Natomiast zaraz po wyjściu Jorgena zaczęła migać drutami jak zwykle.Niby nic się nie zmieniło, a jednak wszystko było inaczej, Mattis usiadł i zadumał się nad tymi sprawami.Po chwili przyszło mu do głowy, że chętnie zjadłby kar­melek.Po tylu przykrościach musiał pocieszyć się cukierkiem, chciał zatem pójść natychmiast do sklepu, lecz kiedy po­prosił o pieniądze.Hege wręcz odmówiła.- Sama pójdę do sklepu.Ostatnio wszystko sama za­łatwiam.“To prawda - pomyślał Mattis.- Przecież ja cały dzień wiosłuję po jeziorze.”- Jesteś teraz przewoźnikiem - oświadczyła Hege - masz aż nadto zajęć.A zresztą, jeśli idziesz do kupca, ludzie ciągną cię za język.- Nie, wcale nie!- Może i nie, ale mogliby to zrobić, a nic im do nas.Słyszysz?Mówiła tonem stanowczym, Mattis ani pisnął.A przecież ucieszyła się, gdy w nocy powrócił do domu! Zresztą i teraz ma zadowoloną minę.Po chwili przyniosła koszyk z jedzeniem.- Jorgen zapomniał śniadania - powiedziała raczej szor­stko.- Muszę mu je zanieść.- Ja mogę to zrobić, wiem dobrze, gdzie go szukać.- Nie, musisz pilnować przewozu.Nie możesz wszystkie­go od razu rzucić.Mattis musiał jej wypalić prawdę:- Łazisz ciągle za Jorgenem, aż wstręt bierze.I to dzień w dzień.- Jak to? - spytała Hege chcąc zyskać na czasie.- Wcale mi się to nie podoba - ciągnął dalej Mattis.- Nie możesz włóczyć się ciągle za Jorgenem.Hege wybuchnęła śmiechem.- A ty za nikim się nie włóczysz? - zapytała mrużąc oko.- Coś słyszałam o dwóch pannach, które nazywają się Inger i Anna.Mattis chciał zaznaczyć, że to wielka różnica, ale odparł tylko:- No, jak tak, to ciesz się tym twoim Jorgenem.Mimo wszystko Mattis był zadowolony: “Jaka ona bystra i dobra, zapamiętała moje spotkanie z Inger i Anną.”Hege poszła do lasu ze śniadaniem, Mattis wrócił do swo­jej łódki.Stojąc nad brzegiem Mattis rozmyślał o innych sprawach, przypomniał sobie oczy pogrzebane pod kamieniem.“Zamknięte powieki przywalone kamieniem nie znikną nigdy, choćby na nie rzucić dużo więcej kamieni."Rozejrzał się po szeroko rozlanych wodach jeziora.I ni stąd, ni zowąd błysnęła mu niejasna myśl: “Ratuj Mattisa.”Dlaczego?Wstrząsnął się trwożnie.- Nie, nie - mruknął i odruchowo chwycił za wiosła.“Ołów w skrzydłach i oczy przysypane stosem kamieni.”32Jorgen pozostał z nimi, co miało także swą dobrą stronę.Ja­ko drwal dużo zarabiał i dobrze płacił za stancję.Mattisa cieszyło to i gnębiło zarazem, właściwie jakby go coś wewnątrz uwierało.Sam był sprawcą zarówno dobrego, jak i złego, gdyż on to przecież przywiózł drwala do domu.W niedzielę ogromnie podniecony czekał, czy Jorgen przy­łączy się do nich, tymczasem drwal spędził dzień samotnie w swej izdebce na poddaszu bądź też nad brzegiem jeziora.Hege nie poszła za nim, Mattis nie spuszczał z niej oka.Nadeszła druga niedziela.Jorgen pozostał na poddaszu jak zwykle.Mattis siedział pogrążony w myślach.- Hege! - zaczął nieśmiało, pragnąc koniecznie dowie­dzieć się czegoś więcej o siostrze i Jorgenie.Z miejsca otrzymał porządną odprawę.- Dosyć mam twojego gapienia się! - tym razem Hege mówiła z prawdziwą złością [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • syriusz777.pev.pl
  •