Home HomeMasterton Graham Nocna Plaga (SCAN dal 1062)Masterton Graham Nocna Plaga (2)Graham Masterton Nocna PlagaAccess 2000 Księga eksperta (4)KRZYŻACY tom I H. SienkiewiczWojownicy Nocy t.124 K W Jeter Mandaloriańska ZbrojaLem Stanislaw Summa TechnologiaeKS. DR PROF. MICHAŁ SOPOĆKO MIŁOSIERDZIE BOGA W DZIEŁACH JEGO TOM IVJordan Robert Czara Wiatrow cz 1
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • angamoss.xlx.pl
  •  

    [ Pobierz całość w formacie PDF ]
    .Tak mocno pochłonięty był tą rozmową z samym sobą, tak pogrążony we własnych myślach, że nie zauważał ani wiatru, ani drogi, ale równie instynktownie opierał się wichurze, jak trzymał się drogi.Usłyszał kroki gdzieś w środku domu.Skrzypienie wczesnowiktoriańskiej podłogi.Według amerykańskich standar­dów ten dom był już stary, kiedy Dickens pisał Naszego wspólnego przyjaciela.Sam Dickens mógł przechodzić tędy, patrząc w okna Stanleya, i w ogóle nie przypuszczać, że sto lat później Stanley będzie siedział w łóżku z jego książką na kolanach, nasłuchując kroków, zamykania i otwierania drzwi.Usłyszał, jak otwierają się drzwi od jego mieszkania, jak przesuwa się łańcuch, jak uderza uwolniony o drzwi.„Jak łańcuch może sam się odczepić?”Zamknął książkę i położył ją na nocnym stoliku z prawej strony obok budzika, pustej szklanki po wódce i fotografii Leona oprawionej w skórzaną ramkę.Eve zawsze po­wtarzała, że Leon bardzo jest do niego podobny.„Biedny chłopak”.Sypialnia podobnie jak salon była urządzona w nieciekawych kosztownych brązach.Brązowa boazeria, brązowe zasłony i beżowy kudłaty wełniany dywan, który był tak skołtuniony, że wyglądał jak płaszcz z owczarka staroangielskiego.Na ścianach nieciekawe brązowe lito­grafie.Usłyszał, jak ktoś idzie korytarzem.- Kto tam? - zawołał.Nikt nie odpowiedział.- Kto tam? Czy ktoś tam jest? Nadal bez odpowiedzi.Rozejrzał się na wpół przerażony za czymś w rodzaju broni.Z drugiej strony łóżka, na lewym nocnym stoliku, stała ciężka popielniczka z biało-brązowego onyksu.Wycią­gnął się w poprzek łóżka, napinając mięśnie klatki, i wziął ją do ręki.- No dobrze - zakrzyknął, czując się teraz raźniej.- Kto tam?Drzwi od sypialni, które były uchylone na dwa albo trzy cale, popchnięte otworzyły się nieco szerzej.Stanley ukląkł na środku łóżka, biorąc zamach popielniczką jak piłką baseballową.Niezły był w baseballu w liceum.Ktokolwiek chciał wejść teraz do jego pokoju, będzie miał najbardziej uderzającą niespodziankę w swoim cholernym życiu.Solid­ną popielniczkę.Zza drzwi wyłoniła się twarz.To była twarz Angie, z fajerwerkiem na głowie, długimi czarnymi rzęsami.Cała ona.Stanley zdziwił się, odprężył, odłożył popielniczkę i usiadł.- Angie, co ty, u diabła, tutaj robisz? Myślałem, że te cholerne drzwi są zamknięte.- Były.- Uśmiechnęła się.Kołysząc biodrami, weszła do sypialni.Nie miała na sobie niczego oprócz błyszczących czerwonych rajstop i swoich pantofli na obcasach a la drapacze chmur.Stanley zagapił się na nią.Jego usta zmieniły kształt, gotowe coś powiedzieć, zaprotestować, zapytać, co, u diabła, ona zamyśla robić, ale nie mógł z siebie wydusić słowa.Patrzył tylko na nią zafascynowany i zdumiony, jak pod­chodzi do nóg łóżka i pochyla się ku niemu.Miała białą i miękką skórę, tak białą, że aż jaśniała.Piersi, które wyglądały na duże pod wełnianą obcisłą sukie­nką, nagie okazały się jeszcze większe, z szerokimi różowy­mi aureolami i siateczką ledwo widocznych niebieskawych żyłek.Kołysały się, kiedy się poruszała, w sposób, który przypomniał mu podrygiwanie włosów francuskiej wiolon­czelistki.Jej rajstopy błyszczały jak pomalowane na szkarłatne paznokcie, uwydatniając tym blaskiem okrągłości jej ud i tyłeczka, co Stanley uznał za wstrząsająco erotyczne.Uwięzione pod nylonem włosy łonowe przypominały kształ­tem rozłożony wachlarz.Nie zdradzała ani śladu zawstydzenia.Przeciwnie, zdawa­ła się rozmyślnie wystawiać na pokaz.Chichotała i kołysała biodrami, a jej piersi również się kołysały.- Angie? - zapytał Stanley z niedowierzaniem.- Pomyślałam, że chciałbyś, abym ci zagrała.- Angie uśmiechnęła się.- Wiesz, cygańska skrzypaczka.Prze­praszam, ale nie będę trzymać róży w zębach.Wszystkie kwiaciarnie były pozamykane.Jakby robiła sztuczkę magiczną, wyciągnęła zza siebie skrzypce Stanleya.- No proszę! Co chciałbyś, żebym ci zagrała? Może Kto cię odprowadzi dziś wieczór?Stanley uniósł rękę w ostrzeżeniu.- Angie.daj spokój.Proszę cię, nie wygłupiaj się.Te skrzypce są warte ponad piętnaście tysięcy dolarów.Były robione na zamówienie.Ten smyczek to Tourte, wart jeszcze więcej niż te cholerne skrzypce.- Przestań, Stanley, nie psuj zabawy - drażniła go Angie.Podniosła skrzypce i przycisnęła do podbródka.- Angie, proszę, są cholernie delikatne! Stanley wyskoczył z łóżka w swojej białej piżamie.Ale Angie zrobiła krok do tyłu, tak że nie mógł jej dosięgnąć i natychmiast zaczęła grać.Wcale nie Kto cię odprowadzi dziś wieczór? czy inną cockneyowską balladę, ale Allegro molto appassionato z koncertu skrzypcowego e-moll Men­delssohna.Tak subtelnej gry Stanley nigdy jeszcze nie słyszał.Grała nawet lepiej niż Anne-Sophie Mutter z orkies­trą Herberta von Karajana.Wstał i patrzał zauroczony, jak Angie gra.Grając nie przestawała się uśmiechać i mrugać do niego, jakby tak grała od lat.Jakby to wszystko było wielkim żartem.Zrobił jeszcze jeden krok w jej kierunku, ale ona znowu się cofnęła.Bał się odebrać jej skrzypce, były na to zbyt delikatne.Jego zakład ubezpieczeniowy nie kwapiłby się z odszkodowa­niem, gdyby dowiedział się, że pozwolił komukolwiek od­dychać w tym pokoju, gdzie były skrzypce, a co dopiero grać na nich.Jednakże jej gra była niesamowita, powodowała, że stru­ny drżały z emocji.Słyszał to allegro tysiące razy, sam również próbował je grać, jednak niczego podobnego nigdy nie słyszał.Muzyka unosiła się wysoko w powietrzu i wibro­wała.Napełniała go smutkiem i rozkoszą.Upadł na kolana, patrząc na Angie.Doprowadziła allegro do finału i uśmie­chnęła się do niego figlarnie.Dlaczego dotąd nie powiedzia­ła mu, że potrafi tak grać? Dlaczego spędzili razem cały wieczór, rozmawiając o Paulu i jego używanym fordzie granada, o przyjaciółce, która złapała grypę albo o tym, dlaczego ona nigdy nie pojedzie na wakacje na camping.„To prawdziwy burdel i tyle”.A przy tym potrafiła tak grać, bez wahania, bez próby, na nieznanych i nienastrojonych skrzypcach!Wyciągnął ręce i położył na jej biodrach.Nylon rajstop w dotyku był szorstki i niewyszukany.Włożył dłonie w rajstopy i ściągnął je w dół przez biodra do ud, w końcu obnażając całe nogi.Czuł ciepło jej delikatnej skóry promie­niujące na jego twarz.Uwolnił jej stopy z rajstop [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • syriusz777.pev.pl
  •