[ Pobierz całość w formacie PDF ]
. Czy sugerujesz, że należy się pozbyć naszejElaidy, dziecko? Moim zdaniem jeszcze nie.Nadal może być użyteczna.Przynajmniejdopóki młody al or do nas nie dotrze, a wielce prawdopodobne, że i pózniej również.Spisz jej rozkazy i dopilnuj, by je wykonano.Obserwowanie, jak ona uprawia te swojegierki, jest z pewnością zabawne.Dzieci, czasami naprawdę okazujecie się godne swoichajah.Ciekawe, czy uda jej się porwać Króla Illian i Królową Saldaei? Wy, Aes Sedai, robi-łyście kiedyś takie rzeczy, ostatni raz.no kiedy?.dwa tysiące lat temu? Kogo ona spró-buje posadzić na tronie Cairhien? Czy propozycja zostania Królem Azy pokona niechęćWysokiego Lorda Darlina wobec Aes Sedai? Czy raczej nasza Elaida udławi się pierwejswoją frustracją? Szkoda, że tak się opiera przed konceptem stworzenia większej armii.Myślałam, że jej ambicje sięgają wyżej.Posłuchanie dobiegało końca nigdy nie trwało dłużej niż czas, jakiego Alviarinpotrzebowała do złożenia sprawozdania i wysłuchania nowych rozkazów ale musia-ła jeszcze zadać pytanie: Czarna Wieża, o Wielka Pani. Alviarin oblizała wargi.Wiele się nauczyła odczasu, gdy pojawił się przed nią Ishamael, nie tylko tego, że Wybrani wcale nie są aniwszechmogący ani wszechwiedzący.Została wyniesiona, ponieważ Ishamael zabił jejpoprzedniczkę w napadzie gniewu, kiedy odkrył, co wszczęła Jarna Malari, ale to wca-le się nie skończyło przez kolejne dwa lata, po śmierci następnej Amyrlin.Często się za-34stanawiała, czy Elaida miała swój udział w śmierci Sierin Vayu; Czarne Ajah z pewno-ścią go nie miały.Z rozkazu Jarny Tamrę Ospenyę, Amyrlin poprzedzającą Sierin, wy-ciśnięto niczym kiść winogron uzyskując niewiele soku, jak się okazało i to w ta-ki sposób, iż wydawało się, że umarła podczas snu, jednak Alviarin oraz pozostałe dwa-naście sióstr z Wielkiej Rady płaciły bólem, do czasu aż zdołały przekonać Ishamaela, żeto nie one są za to odpowiedzialne.Wybrani wcale nie byli wszechwładni i nie wiedzieliwszystkiego, a jednak czasami wiedzieli coś, co dla innych była tajemnicą.Wszakże py-tanie o to mogło się okazać niebezpieczne. Dlaczego? było pytaniem najbardziej nie-bezpiecznym; Wybrani bardzo nie lubili tego słowa. Czy można bezpiecznie posłać przeciwko nim pięćdziesiąt sióstr, o Wielka Pani?Oczy rozjarzone niczym blizniacze księżyce w pełni przyjrzały się jej w milczeniui Alviarin poczuła chłód pełznący po kręgosłupie.Przez myśl przemknęło jej wspo-mnienie losu Jarny.Jarna, oficjalnie Szara, nigdy nie wykazywała żadnego zainteresowa-nia ter angrealami, których zastosowanie nie było nikomu znane aż do dnia, w któ-rym dała się złapać w sidła takiego, którego nikt od stuleci nie tykał.Po dziś dzień pozo-stawało zagadką, dlaczego się wtedy uaktywnił.Przez dziesięć dni nikt nie mógł do niejdotrzeć; słychać tylko było, jak krzyczy co sił w płucach.Większość mieszkanek Wie-ży uważała Jarnę za wzór cnót; w pogrzebie, kiedy grzebano to, co udało się odzyskać,uczestniczyły wszystkie siostry z Tar Valon i wszystkie te, które zdołały dotrzeć na czasdo miasta. Ciekawska jesteś, dziecko stwierdziła na koniec Mesaana. To może być zale-ta, o ile nią odpowiednio pokierować.Pokierowana zle. Pogróżka zawisła w powie-trzu niczym połyskliwy sztylet. Pokieruję nią tak, jak rozkażesz, Wielka Pani wyszeptała chrapliwie Alviarin.W ustach jej całkiem zaschło. Tylko tak, jak rozkażesz. Ale i tak dopilnuje, by żad-na z Czarnych sióstr nie towarzyszyła Toveine.Mesaana poruszyła się, górując nad niątak, że musiała wygiąć szyję w łuk, by spojrzeć w tę twarz ze światła i cienia, po czymnagle zadała sobie pytanie, czy Wybrana przypadkiem nie czyta w jej myślach. Jeżeli chcesz mi służyć, dziecko, musisz być mi posłuszna.Nie Semirhage czy De-mandredowi.Ani też Graendal czy komukolwiek innemu.Tylko mnie.A także Wielkie-mu Władcy, rzecz jasna, ale poza nim przede wszystkim mnie. %7łyję, by służyć, o Wielka Pani powiedziała, a właściwie wyskrzeczała, ale jakośudało jej się zaakcentować ostatnie słowa.Przez dłuższą chwilę srebrzyste oczy wpatrywały się w nią, nie mrugając.A potemMesaana powiedziała: Dobrze.W takim razie będę cię uczyć.Ale pamiętaj, że uczeń to nie nauczyciel.To ja decyduję, kto ma się czego uczyć, i ja również decyduję, kiedy może wykorzystaćswoją wiedzę.Jeżeli się dowiem, że zdradziłaś komuś bodaj jej skrawek albo że zastoso-wałaś jej strzępek bez mojego polecenia, wówczas cię wykończę.35Alviarin poruszyła ustami, by uzyskać choć odrobinę wilgoci.W tych dzwoneczkachnie słyszało się gniewu, jedynie niewzruszoną pewność siebie. %7łyję, by służyć, o Wielka Pani.%7łyję, by okazywać ci posłuszeństwo, o Wielka Pani. Właśnie dowiedziała się czegoś na temat Przeklętych; ledwie dawała temu wiarę.Wiedza to potęga. Masz trochę siły, dziecko, Niewiele, ale dosyć.Jakby znikąd pojawił się splot. To oznajmiła dzwięcznym głosem Mesaana nazywa się bramą.Pedron Niall chrząknął, kiedy Morgase z triumfalnym uśmiechem położyła biały ka-myk na planszy.Gorsi gracze mogliby ustawić jeszcze po dwa tuziny kamieni, a tymcza-sem on przewidywał już nieuchronny przebieg zdarzeń, ona go również dostrzegała.Nasamym początku ta złotowłosa kobieta po drugiej stronie niewielkiego stolika grała tak,by przegrać, sprawić, żeby gra stała się dla niego zajmująca, ale bardzo szybko się na-uczyła, że to wiedzie tylko do bałaganu na planszy.Nie wspominając już o tym, że Niallbył dość sprytny, by dostrzec podstęp, i nie zamierzał tego tolerować.Obecnie przywo-łała na odsiecz wszystkie swoje umiejętności i udawało jej się wygrywać niemal połowępartii.Już od wielu lat nikt nie pokonywał go równie często. Gra jest twoja powiedział jej i Królowa Andoru skinęła głową.Cóż, będzie zno-wu królową; on tego dopilnuje.W tym zielonym jedwabiu, z wysokim, koronkowymkołnierzem dotykającym podbródka, wyglądała w każdym calu na królową, mimo war-stewki potu, która lśniła na jej policzkach.Nie wyglądała nawet na tak dojrzałą, by miećcórkę w wieku Elaine, a tym bardziej syna w wieku Gawyna. Nie zorientowałeś się, że ja zauważyłam tę pułapkę, którą gotowałeś, kładąc trzy-dziesty pierwszy kamień, lordzie Niall, a poza tym uznałeś mój unik przed czterdzie-stym trzecim kamieniem za prawdziwy atak. Jej niebieskie oczy iskrzyły się z pod-niecenia; Morgase lubiła wygrywać.Lubiła tak grać, żeby wygrać.To, rzecz jasna, miało uśpić jego czujność, całe to granie w kamienie, te uprzejmości.Morgase wiedziała, że mimo otaczających ją luksusów jest więzniem w Fortecy Zwia-tłości, i to pod każdym względem.Więzniem ukrywanym w tajemnicy
[ Pobierz całość w formacie PDF ]