Home Homet 1 Tolkien. .Niedokonczone.opowiesci.Tom.1Tolkien J R R Niedokonczone opowiesci t ITolkien J.R.R. Dwie Wieze (2)Tolkien J.R.R. Dwie WiezeJ.R.R Tolkien Niedokonczone opowiesci t.1JAKOB BOHME Ponowne narodziny (2)Doyle Arthur Conan Studium w szkarłacieMochnacki M. Powstanie Narodu Polskiego (ksiega I)Ripley Alexandra ScarletKeane M. Chase D Dieta w chorobach nowotworowych
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • styleman.xlx.pl
  •  

    [ Pobierz całość w formacie PDF ]
    .Przez głowę hobbita przemknęła myśl:  Gdzie jest Gan-dalf? Czy nie ma go tutaj? On może umiałby ocalić króla i Eowinę.W tym sa-mym momencie nadjechał w galopie Eomer, a z nim garstka niedobitków świty,przybocznych rycerzy króla, którzy zdołali wreszcie opanować spłoszone wierz-chowce.Patrzyli teraz zdumieni na cielsko ubitej poczwary; konie nie chciały po-dejść do niej bliżej.Eomer zeskoczył z siodła, a ból i żal odmalowały się na jegotwarzy, gdy zobaczył króla i stanął w milczeniu nad jego bezwładnym ciałem.Jeden z rycerzy wyjął królewską chorągiew z zaciśniętej dłoni poległego cho-rążego Guthlafa i podniósł ją w górę.Theoden z wolna otworzył oczy.Widzącwzniesione godło dał znak, by je oddano Eomerowi. Witaj, królu Marchii  powiedział. Ruszaj teraz po zwycięstwo! Poże-gnaj ode mnie Eowinę!110 Z tym słowy skonał nie wiedząc, że Eowina leży tuż obok.Otaczający goludzie płakali wołając:  Król Theoden! Nasz Król Theoden! Wtedy przemówiłdo nich Eomer:Nie wylewajcie próżnych łez.Odszedł mężnyI chlubną poległ śmiercią.Nad jego kurhanemNiech zapłaczą kobiety.Nas dziś wzywa bój!Lecz sam mówiąc to płakał. Niechaj giermkowie królewscy zostaną tutaj  rzekł  i wyniosą ze czciązwłoki króla z pola, które lada chwila ogarnąć może znowu bitwa.Są też innipolegli ze świty Theodena.Spojrzał na leżące wkoło trupy, poznając i nazywając po imieniu towarzy-szy broni.Nagle ujrzał swoją siostrę Eowinę leżącą opodal.Stanął bez tchu jakczłowiek, który w pół krzyku oniemiał trafiony strzałą prosto w serce; śmiertelnabladość powlekła jego oblicze, a gniew zmroził mu krew w żyłach tak, że długonie mógł dobyć słowa z gardła.Jakby szał nim zawładnął. Eowino! Eowino!  krzyknął wreszcie. Eowino, skąd się tutaj wzięłaś?Czy to obłęd, czy zły czar mami moje oczy? Zmierci, śmierci, śmierci! Zmierci,zabierz nas wszystkich!I bez namysłu, nie czekając, aż zbliży się oddział wysłany z grodu, skoczył nakonia, pognał sam przeciw całej nieprzyjacielskiej armii dmąc w róg i głośnymokrzykiem wzywając swoich do natarcia.Nad polem rozbrzmiał jego czysty do-nośny głos: Zmierci! Naprzód, po śmierć, po koniec świata!Wojsko ruszyło za nim.Rohirrimowie już teraz nie śpiewali idąc do walki.Tyl-ko złowieszczy okrzyk:  Zmierci! towarzyszył tętentowi kopyt, gdy fala jezdz-ców mijając poległego króla runęła na spotkanie nieprzyjaciół ku południowemukrańcowi pola.A hobbit Meriadok wciąż jeszcze stał ślepy od łez na tym samym miejscu;nikt do niego nie odezwał się, nikt chyba nawet go nie zauważył.Otarł oczy, schy-lił się, żeby podnieść zieloną tarczę  dar Eowiny  i zarzucić ją sobie na plecy.Potem rozejrzał się za mieczykiem, który zgubił, w chwili bowiem gdy zadawałcios Czarnemu Wodzowi, ramię nagle mu ścierpło i odtąd mógł posługiwać sięjedynie lewą ręką.Znalazł swój oręż, lecz ze zdumieniem ujrzał, że ostrze dyminiby sucha gałąz wyjęta z płomieni, patrzał na nie, jak gięło się i kurczyło, aż całeje strawił ogień.Taki był koniec miecza wykutego ongi przez ludzi z Westernesse i znalezio-nego przez hobbita pod Kurhanem.Lecz dumny z jego losu byłby płatnerz, który111 go przed wiekami wykuwał cierpliwie w Królestwie Północnym, gdy Duneda-inowie byli młodym plemieniem, a najzawziętszym ich wrogiem było straszliwekrólestwo Angmar i jego król, Czarnoksiężnik.%7ładen inny oręż, chociaż w moc-niejszych rękach, nie zadał wrogowi równie dotkliwej rany, rozdzierając upiorneciało, niszcząc zły urok, który niewidzialne ścięgna łączył ze zródłem woli.Rycerze z włóczni nakrytych płaszczami sporządzili naprędce nosze i dzwi-gnęli króla niosąc go w stronę grodu, podczas gdy inni nieśli za nim ostrożnieEowinę.Nie mogli jednak zabrać wszystkich poległych z królewskiej świty, sied-miu bowiem gwardzistów padło obok swego pana, a miedzy nimi Deorwin, do-wódca gwardii [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • syriusz777.pev.pl
  •