Home Home[Alexandre Dumas] Il Conte di MontecristoJan Od KrzyA1 4a, A w DzieA,aRachel Laudan The Food of Paradise, Exploring Hawaii's Culinary Heritage (1996)Sheldon Sidney Krwawa liniawojna zydowskaHornby Nick Byl sobie chlopiec (SCAN dal 72Koontz Dean R Glos nocyGrisham John TestamentBrayfield Celia KsiążęAsimov Isaac Druga Fundacja (SCAN dal 850)
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • mostlysunny.pev.pl
  •  

    [ Pobierz całość w formacie PDF ]
    .Scarlett szybko odwróciła wzrok od niesamowitego szturmugrozy pełnej bezkształtności, a zwoje jedwabiu skryły przed jej oczami dziwacznemisterium.- Bardzo mgliście - rzekła kierując wzrok ku środkowi salonu.- Alenie pada.Myśli pani, że nic się Rettowi nie stało? Eleonora Butler uśmiechnęłasię.- Obie wiemy, Scarlett, że wybrnął z gorszych opresji niż jesiennazawierucha i trochę mgły.Oczywiście, nic mu nie jest.Lada minuta, a usłyszymygo jak wchodzi.I jakby za sprawą tych słów, dokładnie w owej chwili dobiegł ichtrzask otwieranych frontowych drzwi.Scarlett posłyszała śmiech Retta ibasowanie Manigo - lokaja.- Zrobi pan najlepiej oddając mi zaraz u progu mokrerzeczy, buty też, Mr.Rett.Pantofle domowe stoją tutaj.- Dziękuję, Manigo.Przebiorę się na górze.Powiedz Mrs.Butler, że zaraz zejdę.Czy pani starszajest w salonie? - Tak, psze pana, ona i pani Rettowa.Scarlett nasłuchiwała,ciekawa relacji, ale dobiegł ją tylko odgłos szybko stawianych kroków Rettawbiegającego po schodach.Nim zszedł z powrotem na dół, zdało się - wiekiminęły.Ten zegar na kominku musiał być popsuty.Każda minuta wydłużała się wgodzinę.- Wyglądasz na zmęczonego, kochanie - powitała go Eleonora Butler, gdytylko stanął w drzwiach.Rett ujął jej dłoń i pocałował.- Bardziej głodny niżzmęczony.Mrs.Butler zrobiła taki ruch, jakby chciała podnieść się z krzesła.-Powiem kuchni, że mogą podawać.Ale Rett delikatnie dotknąwszy jej ramieniazatrzymał ją na miejscu.- Nie spiesz się, najpierw chciałbym się czegoś napić.Podszedł do stołu, gdzie stała taca z alkoholami.Kiedy nalewał do szklankiwhisky, spojrzał na Scarlett po raz pierwszy.- Zechcesz się do mnie dołączyć,kochanie? Uniósłszy brew, wyraznie z niej szydził.Tak jak rozchodzący się posalonie zapach whisky.Odwróciła się, jakby ją znieważono.Aha, chcesz grać wkotka i myszkę? Myśli, że uda mu się - jeśli nie siłą, to sztuczką - przywieśćją do uczynienia czegoś, co obróciłoby Miss Eleonorę przeciwko niej.Nie ladasprytem będzie musiał się wykazać, żeby ją wciągnąć w sidła.Usta jej sięwygięły, oczy zalśniły groznie.Nie lada sprytu trzeba tu będzie by mu sięwymknąć.Czuła, jak z podniecenia puls jej przyspiesza.Zawody zawsze jąekscytowały.- Eleonoro, nie sądzi pani, że Rett usiłuje nas zbulwersować? -wybuchnęła perlistym śmiechem.- Czy jako mały chłopczyk był równie paskudny?Poczuła, jak za plecami Rett drgnął gwałtownie.A, tu cię mam! Obudziła w nim poczucie winy za te lata bólu, który przysparzał matce, za te lata dzikichwędrówek, hulaszczej młodości - za to wszystko, co sprawiło, że ojciec się gowyparł.- Podano do stołu, Mrs.Butler - oznajmił od progu Manigo.Rett podałramię matce.Scarlett poczuła ukłucie żądła zazdrości.Ale zaraz potemprzypomniała sobie, że szacunkowi, którym Rett darzył Mrs.Butler, zawdzięczałamożliwość pozostania w tym domu, toteż stłumiła uczucie gniewu.- Jestem głodna,że gotowam zjeść wołu - powiedziała pogodnie.- Rettowi apetyt dopisuje chyba wrównym stopniu, prawda, kochanie? Teraz miała przewagę - pozwolił jej na to.Jeśli nie wykorzysta tego cząstkowego zwycięstwa, przegra całą grę i nigdy nieodzyska męża.Wszelkie obawy o to, jak rozegrać walkę przy stole okazały siębezpodstawne.Zaledwie zasiedli do kolacji, Rett przejął inicjatywę i pokierowałrozmową.Zaczął opowiadać o swych filadelfijskich perypetiach w poszukiwaniuserwisu do herbaty, opowiadanie przerodziło się w opowieść pełną przygód,odmalowanych zgrabnymi słowy portretów ludzkich typów, z którymi przyszło mu sięspotkać, a wszystko to zostało ubarwione przezabawnym naśladowaniem wymowy icharakterystycznych śmieszności owych ludzi, tak udatnym, że Mrs.Butler iScarlett zaśmiewały się.- I kiedy wreszcie po tylu poszukiwaniach wytropiłemnowego właściciela - zakończył Rett z teatralnym gestem przerażenia - wyobrazciesobie mój przestrach, gdy dowiedziałem się, że jest on człowiekiem zbytuczciwym, by sprzedać mi te srebra za sumę dwudziestokrotnej ich wartości, ataką mu oferowałem.Przez chwilę gnębiła mnie myśl, że będę musiał je wykraść,szczęśliwym jednak zbiegiem okoliczności człek ów uległ sugestii, by zabić czasmiłą grą w karty.Eleonora Butler usiłowała przywołać na twarz wyrazdezaprobaty.- Mam nadzieję, że grałeś uczciwie - rzekła tonem bardzo surowym,choć słowa te były podszyte śmiechem.- Mamo, zadziwiasz mnie! Rozdaję z rękawajedynie wtedy, gdy mam do czynienia z zawodowcami.Tymczasem emerytowanypułkownik armii Shermana był amatorem do tego stopnia, że musiałem przegrać najego korzyść kilkaset dolarów, by osłodzić gorycz porażki.Był niczym odwrotnastrona Ellintona.Mrs.Butler roześmiała się.- Biedaczek! A jego żona.sercemwybiegam ku niej - matka Retta pochyliła się ku Scarlett.- Coś w rodzajukościotrupów w rodzinie z mojej strony - szepnęła kpiąco.Znowu wybuchłaśmiechem, po czym pogrążyła się we wspomnieniach.Ellintonowie, jak dowiedziałasię Scarlett, znani byli wzdłuż i wszerz Wschodniego Wybrzeża ze swej słabości,mocno zakrzewionej w całej rodzinie: pasjami kochali hazard.Pierwszy Ellintonpojawił się na amerykańskiej ziemi - wtedy jeszcze kolonii - tylko dlatego, żewygrał patent własności ziemi założywszy się, kto wypije więcej piwa i niepadnie z nóg.- Zanim jednak wygrał - dokończyła Mrs [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • syriusz777.pev.pl
  •