[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Zwyciężyła krew matki, a nie ojca.- Czarownica westchnęła głęboko i wymamrotała na koniec: - Nie, nie zawiodła nas nasza moc sterowania ludzkimi losami, nawet jeśli są to losy nie narodzonych jeszcze dzieci.‘Zrobiłyśmy to dla Wielkiego Królestwa, łamiąc święte prawa magii i kiedyś za to odpokutujemy.Przygotowania do jutrzejszego ślubu weszh/ w swą najgorętszą fazę.Kuchnia pracowała dzień i noc na pełnych obrotach, przygotowując niezliczone mnóstwo potraw.Z piwnic wytaczano ogromne beczki z piwem i winem.Urghowi żołnierze nie mogli się oprzeć i już dziś zaczęli próbować, czy ich smak jest na tyle wyszukany, że nadaje się na jutrzejszą ucztę.Już pod wieczór pijani żołdacy i rycerze z donośnym śmiechem i chrypliwymi śpiewami zataczali się po zamkowym dziedzińcu.Lecz Urgh XIII nie gniewał się o to, lecz sam ochoczo opróżniał pełne kufle ze swoją świtą.- Wszyscy na Zamku są nietrzeźwi, włącznie z królem.Przytomność zachowa jedynie kilkunastu strażników - myślał z lękiem Woodou.- Stracili głowę i sądzą, że mają złotego ptaka w klatce, nie muszą się już nim zajmować.- To pijaństwo sprzyja naszym planom - szepnęła Luelle do Ajoka, patrząc ze swego okna na hałaśliwą hulankę.- Tak, niech się opiją, a potem posną - wyszeptał Ajok pobladłymi wargami.Bał się i nawet nie próbował kryć tego przed swoją towarzyszką.Tym bardziej potrzebny był mu spokój, jaki spływał na niego od Luelle.Luelle w rzeczy samej przywykła do tego, że życie jest wieczną ucieczką.Czarownice nauczyły ją, że w trudnych sytuacjach trzeba zachować przytomność umysłu - im bardziej zbliżała się pora ucieczki, tym bardziej jej umysł chłódł i stawał się sprawniejszy.Rozwiązała już nawet ostatnie słowa Czarownicy, gdy rozmawiały o Głosie.Ich szaty do przebrania się były schowane w futrach okrywających łoże Dziewczyny.Ajok znosił je co dzień, po kilka, skryte pod płaszczem.I teraz trzeba było tylko przebrać się w nie.Ona i chłopiec będą wyglądać jak dwóch Urghowych pachołków.Teraz strażnicy, tkwiący niewzruszenie pod drzwiami jej komnaty i spoglądający z zazdrością na spitych kolegów, muszą otrzymać swoje wino, po którym natychmiast zmorzy ich mocny sen.Wino musi podać Ajok, przybierając iście książęcą i swobodną postawę.Ale właśnie tego chłopiec nie umiał i Luelle, ściskając jego dłoń, użyła trochę magicznej mocy, by dodać mu odwagi.- Strażnicy nie mają prawa dostrzec, że się czegoś boisz pouczała go, nie odrywając magnetycznego wzroku od jego oczu.- Zachowasz się jak prawdziwy, wesoły książę, na dzień przed swym ślubem.Będziesz mówić do nich z pańska, ale życzliwie.Ajok przemógł się.Przyszedł z zamkowej kuchni ze swym dzbanem i stojąc pod drzwiami narzeczonej powiedział swobodnie:- Pora i wam napić się na zdrowie jutrzejszej młodej pary.Oto mój dar, dar księcia dla wiernych sług.Nie jest go wiele, więc nie upijecie się, ale przynajmniej poczujecie smak wina.Strażnicy spojrzeli po sobie niepewnie, ale rozejrzawszy się wokół stwierdzili, że nie ma nikogo, kto mógłby zganić ich za picie na służbie.Już po chwili wyrywali sobie wzajem znakomity trunek.Gorzkawy smak ziół dodał winu aromatu.Żaden ze strażników nie dostrzegł skrytego za odległym filarem Woodou, który śledził tę scenę z posępną satysfakcją.Oto jego podejrzenia się spełniały.Teraz wszyscy na Zamku są pijani, ale on, Woodou, ma jeszcze do dyspozycji czwórkę przytomnych i czujnych strażników przy bramie głównej.Patrzył, jak strażnicy pod drzwiami Luelle jeden po drugim zapadali w mocny sen, tak jak stali.I czekał.- Już pora.Uciekamy! - dobiegł Czarownicę Głos jej wychowanki, tym razem tak niezamierzenie mocny, że słuchająca skuliła się z bólu.Otrząsnęła się jednak szybko i znowu skupiła całą swoją moc.Po chwili w miejscu, w którym siedziała na pniu, zaczęła gromadzić się gęsta, mleczna mgła i długim, białym językiem pełzła w stronę bramy Zamku.Luelle i Ajok w strojach urghowych pachołków uchylili drzwi komnaty-więzienia.Aby wyjść, musieli z całych swych sił popchnąć je, gdyż drogę zagradzali leżący bezwładnie strażnicy
[ Pobierz całość w formacie PDF ]