Home HomeHearne Kevin Kroniki Żelaznego Druida Tom 6 Kronika Wykrakanej ŒmierciKS. DR PROF. MICHAŁ SOPOĆKO MIŁOSIERDZIE BOGA W DZIEŁACH JEGO TOM IVMoorcock Michael Kronika Czarnego Miecza Sagi o Elryku Tom VIIMoorcock Michael Zeglarz Morz Przeznaczenia Sagi o Elryku Tom IIIMoorcock Michael Zeglarz Morz Sagi o Elryku Tom III (SCAN dalMoorcock Michael Sniace miast Sagi o Elryku Tom IV (SCAN dalMoorcock Michael Zemsta Rozy Sagi o Elryku Tom VI (SCAN dalWinston S. Churchill Druga Wojna Swiatowa[Tom 3][Księga 2][1995]Ludlum Robert Krucjata Bourne'aHerbert Frank Heretycy Diuny
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • adam0012.xlx.pl
  •  

    [ Pobierz całość w formacie PDF ]
    .137 Mężczyzna, który bez słowa towarzyszył Móriemu w podróży poprzez innewymiary, przemówił po raz pierwszy: Nie miałem ku temu okazji.Mój czas na ziemi upłynął, zanim jeszcze jegosię rozpoczął.Ale to ja się teraz za nim wstawiłem.Tiril padła na kolana. Dzięki ci, Hraundrangi-Móri  rzekła cicho. Możesz być, panie, dumnyze swego syna.Ujęła dłoń Móriego i siadła przy nim.Mężczyzna uśmiechnął się. A więc odgadłaś to, co jemu nigdy nie przyszło do głowy.Zaopiekuj sięnim, moja droga! Z waszą pomocą na pewno wszystko będzie dobrze.Okaleczony wilk kulejąc podszedł do Nera i obwąchał go.Tiril obserwowałato ze strachem.Bardzo bała się o swego ulubieńca. Nie lękaj się, życie twego psa zostanie przedłużone  cicho powiedziałnauczyciel. Och, naprawdę?  westchnęła uszczęśliwiona. Serdeczne dzięki! Naj-większym moim zmartwieniem było to, że psi żywot trwa tak krótko.Zwierzę wróciło do niej.Patrzyli na nią wszyscy. Dziękuję  szepnęła. Dziękuję, jestem taka szczęśliwa, że nie wiem,jak to wyrazić.I żegnajcie!Wyjęła z kieszeni kawałek dębowego drewna z rysunkiem magicznego znakui schowała go do worka Móriego.Izdebka opustoszała.Tiril siedziała oparta o ścianę, nie wypuszczając z ręki chłodnej dłoni przyja-ciela.Cisza wokół niej była ogromna.To się nie zdarzyło, przekonywała samą siebie oszołomiona.Nie potrafiła ze-brać myśli, przemykały przez głowę oderwane od siebie.Znów snułam pobożneżyczenia.Pod wpływem fantazji Móriego stworzyłam własne.Przez nieszczelną ścianę przecisnął się powiew wiatru, podrywając do górykurz z podłogi.Zamigotały świece.Ich blask przez moment padł na drewnianą belkę.Wyraznie było widać, żecałkiem niedawno ktoś odłupał z niej kawałek, jakby koń zawadził zębami o żłób.Poczuła uścisk dłoni Móriego.Przeciągnął się. Tiril? Siedzisz tutaj?Pochyliła się nad nim.Nie śmiała wierzyć własnym oczom. Najdroższy przyjacielu, odzyskałeś przytomność?Usta Móriego rozciągnęły się w uśmiechu, ale nie dało się zrozumieć wypo-wiadanych przez niego słów. Co mówisz?138 Powtórzył: Blask twoich oczu.Twoje oczy znów błyszczą, Tiril! To chyba nic dziwnego.Jak się czujesz?Móri usiadł. Czuję się silny i zdrowy, gotowy, by podbić świat.Dziękuję, pomyślała Tiril.Dziękuję wam, on zdoła jutro opuścić Bergen!Zdmuchnęła świece. Ty może się już wyspałeś, ale ja muszę się choć trochę zdrzemnąć. Oczywiście.Ja też jeszcze będę spał.Czuję się taki spokojny, odprężony.Odwrócił się na drugi bok.Tiril ułożyła się za jego plecami i naciągnęła okry-cie na oboje.Otoczyła ramieniem pierś przyjaciela, poczuła, że nie jest już tak koścista jakprzedtem.Wpasowała kolana w zagłębienie jego kolan  mieściły się idealnie i starała się ogrzać mu plecy. Wszystko będzie dobrze, Móri.Bylebyś tylko był zdrów, poradzimy sobiez każdym kłopotem.Ty i ja.Neto przytulił się do niej.Wszyscy troje  poprawiła się. Rozdział 19Bergen nie słynie z jasnych słonecznych dni, lecz nazajutrz powitała ich pięk-na pogoda.Erling zastanawiał się, czy nie lepiej wyprawić się do Christianii statkiem.Myślał o Mórim, któremu zapewne z trudem przyjdzie znosić trudy kolejnej po-dróży.Przeprawa statkiem trwała co prawda dłużej, lecz była znacznie wygod-niejsza.Erling lubił wygodę.W portowym magazynie powitał go jednak zdrowy i radosny Móri. Co się z tobą stało?  spytał zdumiony Erling. To chyba jakieś czary! Rzeczywiście można tak to ująć  tajemniczo uśmiechnęła się Tiril. Sam tego nie rozumiem  przyznał Móri. Owszem, guz na głowie jesz-cze pobolewa, ale to drobiazg.Nagle poczułem się całkiem zdrów.Nie pamiętam,bym czuł się tak dobrze od czasu tego nieszczęsnego eksperymentu w kościele naIslandii.Musiałem przejść jakiś kryzys. To wspaniale! W takim razie możemy jechać konno  stwierdził Erling. Zadbałem o twojego wierzchowca, jest więc przygotowany do drogi.A Tirilmoże wziąć jednego z naszych.Tiril, czy ty właściwie umiesz jezdzić konno? Nie pytaj  odparła nie bez goryczy. Nauczyłam się na Islandii.A ra-czej dowiedziałam, co to jest.Erling spoważniał [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • syriusz777.pev.pl
  •