Home HomeTrylogia Hana Solo.02.Zemsta Hana Solo (3)Trylogia Lando Calrissiana.02.Lando Calrissian i Ogniowicher Oseona (3)Roberts Nora Marzenia 02 Odnalezione marzeniaCarey Jacqueline [ Dziedzictwo Kusziela 02] Wybranka KuszielaVinge Joan D Królowe 02 Królowa Lata ZmianaEddings DavRobin Hobb Uczen Skrytobojcy scrWillocks Tim DwanaÂścioro z ParyżaZelazny Roger Imie moje legionEncyclopedia of networking
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • pruchnik.xlx.pl
  •  

    [ Pobierz całość w formacie PDF ]
    .Kazali mi zaprowadzić cię pod prysznic.- Jeżeli powiesz coś w stylu, że bardzo jest mi potrzebny, todostaniesz w zęby - mówię zmęczonym głosem.Pokój wiruje, kiedy unoszę głowę, ale udaje mi się prze-łożyć nogi za brzeg łóżka i wstać.Ruszamy z Peterem kory-tarzem.Kiedy skręcamy, żeby dojść do łazienki, na końcukorytarza dostrzegam ludzi.Wśród nich Tobiasa.Widzę, gdzie nasze ścieżki się przetną,pomiędzy miejscem, gdzie stoję teraz, a drzwiami mojej celi.Wpatruję się, nie w Tobiasa, ale w punkt, w którym sięznajdzie, kiedy wyciągnie rękę po moją dłoń, jak ostatnio,kiedy się mijaliśmy.Z przejęcia dostaję gęsiej skórki.Przezchwilę znów go będę dotykać.Sześć kroków i się miniemy.Pięć.Jednak kiedy zostają cztery, Tobias się zatrzymuje.Całejego ciało zamiera; strażnik jest zdezorientowany, na sekundępoluznia uchwyt, a Tobias pada na ziemię.Potem się obraca.Wyrywa do przodu.I chwyta broń z kabury niższegoNieustraszonego zdrajcy.Pistolet wypala.Peter nurkuje naprawo, ciągnąc mnie ze sobą.Usta strażnika Nieustraszonychsą otwarte - na pewno krzyczy.Nie słyszę go.Tobias kopie gomocno w brzuch.Ja jako Nieustraszona jestem pełna podziwudla jego formy -doskonałej, i prędkości - niewiarygodnej.Nagle robi zwrot i kieruje broń na Petera.Ale ten już mniewypuścił.Tobias chwyta mnie za lewą rękę, pomaga mi wstać izaczyna biec.Kuśtykam za nim.Za każdym razem, kiedy mojastopa uderza w ziemię, ból rozsadza mi głowę, ale nie mogęstanąć.Mrugam, żeby przegonić z oczu łzy.Biegnij, mówięsobie, jakby to mogło w czymś pomóc.Dłoń Tobiasa jestszorstka i silna.Pozwalam, żeby prowadziła mnie za róg.- Tobias - sapię.Zatrzymuje się i spogląda na mnie przez ramię.252 - O, nie.- Gładzi mój policzek.- Wskakuj mi na plecy.Pochyla się, a ja obejmuję go za szyję i ukrywam twarzmiędzy jego łopatkami.Podnosi mnie bez trudu i przytrzy-muje nogę lewą ręką.W prawej nadal trzyma broń.Biegnie, i mimo mojego ciężaru, jest szybki.A ja się takzastanawiam: jakim cudem on mógł być Altruistą? Wydaje się,że to, co go wyróżnia, to szybkość i zabójcza celność.Ale niesiła, nie tak szczególnie.Jest sprytny, ale nie silny.Silny tylkona tyle, żeby mnie udzwignąć.Korytarze są teraz puste, ale nie na długo.Wkrótce wszyscyNieustraszeni w tym budynku zaczną pędzić do nas z każdejstrony, a my będziemy uwięzieni w tym jasnym labiryncie.Ciekawe, jak Tobias zamierza się przez nich przedrzeć.Lekko unoszę głowę i widzę, że mijamy wyjście.- Tobias, przegapiłeś je.- Co przegapiłem? - dyszy.- Wyjście.- Nie chcę uciekać.Zastrzeliliby nas.Chcę coś.znalezć.Mogłabym podejrzewać, że to mi się śni, gdyby niepotworny ból głowy.Zwykle tylko moje sny są aż tak po-zbawione sensu.Skoro nie próbuje uciec, dlaczego zabrał mnieze sobą?Zatrzymuje się gwałtownie, mało mnie nie upuszczając,kiedy dociera do szerokiego korytarza wyłożonego taflamiszkła po obu stronach, za którymi widać biura.Erudyci siedząjak zamurowani przy biurkach i gapią się na nas.Tobias niezwraca na nich uwagi; z tego, co widzę, wzrok ma skupiony nadrzwiach na końcu korytarza.Przed nimi stoi znak  Kontrola".Tobias przepatruje każdy kąt pomieszczenia i strzela dokamery zamocowanej przy suficie po naszej prawej stronie.Kamera spada.Obiektyw się rozbija.253 - Możesz zejść - mówi.- Koniec z bieganiem, obiecuję.Zsuwam się z jego pleców i biorę go za rękę.Idziew stronę zamkniętych drzwi, które właśnie minęliśmy, domagazynku.Zatrzaskuje drzwi i przysuwa pod klamkę zde-zelowane krzesło.Stoję do niego przodem, za plecami mampółkę wypełnioną papierem.Nad nami migocze niebieskieświatło.Jego oczy błądzą po mojej twarzy niemal łakomie.- Nie mam dużo czasu, więc powiem prosto z mostu.Kiwam głową.- Nie przyszedłem tu na misję samobójczą.Przyszedłem zdwóch powodów.Po pierwsze, chciałem znalezć dwa głównepokoje kontrolne Erudytów, żebyśmy podczas ataku wiedzieli,co zniszczyć najpierw, żeby pozbyć się wszystkich danych zsymulacji.Wtedy Jeanine nie zdoła uruchomić przekaznikówNieustraszonych.To wyjaśnia, dlaczego biegliśmy, choć nie uciekaliśmy.Iznalezliśmy pokój kontrolny, na końcu korytarza.Wpatruję się w niego, nadal zamroczona po kilku ostatnichminutach.- Po drugie.- odchrząkuje.- Chciałem mieć pewność, że siętrzymasz, bo mamy plan.- Jaki plan?- Według tego, co mówi jeden z naszych szpiegów, twojaegzekucja jest wstępnie zaplanowana za dwa tygodnie oddzisiaj.W każdym razie, to docelowa data Jeaninewprowadzenia nowej symulacji, odpornej na Niezgodnych.Więc za czternaście dni od dzisiaj bezfrakcyjni, lojalniNieustraszeni i Altruiści, którzy chcą walczyć, zaatakująsiedzibę Erudytów i odbiorą im ich największą broń: systemkomputerowy.To oznacza, że liczebnie będziemy przewyższaćzdradzieckich Nieustraszonych, a przez to Erudytów.- Ale powiedziałeś Jeanine, gdzie znajdują się schronybezfrakcyjnych.254 - Tak.- Marszczy lekko czoło.- To problem.Jednak jakoboje dobrze wiemy, wielu bezfrakcyjnych jest Niezgodnymi ikiedy wyruszałem, spora ich część już przeniosła się do sektoraAltruizmu, dlatego ucierpią tylko nieliczne schrony.Więcnadal mnóstwo ludzi będzie mogło wziąć udział w inwazji.Dwa tygodnie.Czy wytrzymam tu dwa tygodnie? Już je-stem tak zmęczona, że z trudem stoję o własnych siłach.Nawetratunek, który proponuje Tobias, ledwie do mnie przemawia.Nie chcę wolności.Chcę spać.Chcę, żeby się to skończyło.- Ja nie.- Słowa więzną mi w gardle i zaczynam płakać.-Nie dam rady.tak długo.- Tris - mówi ostro.Nigdy się nade mną nie rozczula.Chciałabym, żeby chociaż ten jeden raz się nade mnąporozczulał.- Musisz.Musisz to przetrwać.- Dlaczego? - Pytanie rodzi się w brzuchu i wyrywa się zgardła jak jęk.Mam ochotę okładać go pięściami po piersi, jakdziecko w napadzie szału.Azy zalewają mi policzki i wiem, żezachowuję się niedorzecznie, ale nie mogę przestać.- Dlaczegomuszę? Dlaczego choć raz nie może czegoś zrobić ktoś inny?A jeżeli ja już nie chcę dłużej tego znosić?Dociera do mnie, że  tego" oznacza  życia".Nie chcę go.Chcę rodziców, i to od wielu tygodni.Próbuję się do nichprzedrzeć i teraz jestem tak blisko, a on mi mówi, żebym tegonie robiła.- Wiem [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • syriusz777.pev.pl
  •