[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.ZabolaÅ‚o jÄ… to niewÄ…tpliwie bardziej niż zwykle, mnie zaÅ› wiÄ™cej niż zwykle kosztowaÅ‚otrzymanie siÄ™ od niej z dala.Nawet podczas kolacji nie Å›miaÅ‚em rozchmurzyć siÄ™ zbytnio lubczÄ™sto ku niej oczy podnosić, i zaledwie skoÅ„czyliÅ›my jeść, powróciÅ‚em do mego cywilisty zwiÄ™kszym pozornie zapaÅ‚em i jeszcze mniejszym niż przedtem zrozumieniem.Podczas gdytak czytaÅ‚em, zdawaÅ‚o mi siÄ™, że sÅ‚yszÄ™ uderzenia mego serca jak bicie zegara.JakkolwiekstaraÅ‚em siÄ™ udawać skupienie, oczy moje coraz to wÄ™drowaÅ‚y od Heinecjusza do Katriony.SiedziaÅ‚a na podÅ‚odze, obok mego wielkiego kufra, a blask ognia na kominku graÅ‚ po jej po-staci kaskadÄ… figlarnych półcieni.SpoglÄ…daÅ‚a to na ogieÅ„, to na mnie, a wtedy strach mnieogarniaÅ‚ przed sobÄ… samym i wertowaÅ‚em stronice Heinecjusza jak szukajÄ…cy odpowiedniegopsalmu w koÅ›ciele. O Boże! Dlaczego mój ojciec nie przybywa? zawoÅ‚aÅ‚a nagle i wybuchnęła gwaÅ‚tow-nym pÅ‚aczem.ZerwaÅ‚em siÄ™, cisnÄ…Å‚em Heinecjusza prosto w ogieÅ„, podbiegÅ‚em do niej i objÄ…Å‚em ramio-nami jej wstrzÄ…sanÄ… szlochem kibić.Odepchnęła mnie brutalnie. Nie kochasz mnie! A gdybyÅ› tylko zechciaÅ‚, jakże mogÅ‚a-bym być szczęśliwa! Cóż uczyniÅ‚am, że mnie tak nienawidzisz? NienawidzÄ™ ciÄ™? i przygarnÄ…Å‚em jÄ… bliżej do siebie. Zlepa dziewczyno, czyż nie wi-dzisz, co siÄ™ dzieje w moim udrÄ™czonym sercu? Czy sÄ…dzisz, że gdy tak siedzÄ™ czytajÄ…c tÄ™wstrÄ™tnÄ… książkÄ™, którÄ… wÅ‚aÅ›nie spaliÅ‚em na jej, a może i moje, potÄ™pienie, myÅ›lÄ™ o czymkol-wiek, jak nie tylko o tobie? Co wieczór na pÅ‚acz mi siÄ™ zbiera, gdy widzÄ™ ciebie siedzÄ…cÄ… sa-motnie.Ale cóż mam począć? JesteÅ› tutaj pod strażą mego honoru, czy za to chcesz mniepokarać? Czy dlatego chcesz wzgardzić oddanym ci z duszy, serca sÅ‚ugÄ…?Natenczas nagÅ‚ym ruchem przytuliÅ‚a siÄ™ do mnie.PochyliÅ‚em siÄ™ ku niej, caÅ‚owaÅ‚em jejtwarz i wargi, ona zaÅ› zÅ‚ożyÅ‚a mi gÅ‚owÄ™ na piersiach obejmujÄ…c mnie oburÄ…cz.ZakrÄ™ciÅ‚o misiÄ™ w gÅ‚owie i siedziaÅ‚em przy niej jak czÅ‚owiek odurzony winem.Po chwili usÅ‚yszaÅ‚em, jakmówi cichutko, gÅ‚osem stÅ‚umionym w faÅ‚dach mojej odzieży. Czy pocaÅ‚owaÅ‚eÅ› jÄ… naprawdÄ™?WzdrygnÄ…Å‚em siÄ™ caÅ‚y, tak zaskoczyÅ‚o mnie to pytanie. Panna Grant! wykrzyknÄ…Å‚em żaÅ‚oÅ›nie. I znowu panna Grant! Tak, prosiÅ‚em jÄ…, by po-caÅ‚owaÅ‚a mnie na pożegnanie, na co siÄ™ zgodziÅ‚a. Nie szkodzi, pocaÅ‚owaÅ‚eÅ› i mnie.SÅ‚odycz i dziwność tych słów uÅ›wiadomiÅ‚y mnie, jak daleko zabrnÄ™liÅ›my.PowstaÅ‚em i po-derwaÅ‚em jÄ… na nogi.135 Tego mi nie wolno rzekÅ‚em na Boga, tego mi nie wolno; ach, Katty! Katty! i gÅ‚oszaÅ‚amaÅ‚ mi siÄ™ w gardle. Idz spać wyszeptaÅ‚em wreszcie idz spać do siebie i pozostawmnie tutaj.OdeszÅ‚a posÅ‚usznie, lecz zatrzymaÅ‚a siÄ™ u progu. Dobranoc, Davie! Dobranoc, kochanie moje najmilsze! zawoÅ‚aÅ‚em z uniesieniem.SkoczyÅ‚em ku niej, po-rwaÅ‚em jÄ… znowu w ramiona, caÅ‚owaÅ‚em jej usta.i w nastÄ™pnej chwili wypchnÄ…Å‚em jÄ… zadrzwi, zastrzasnÄ…Å‚em je za niÄ… gwaÅ‚townie i pozostaÅ‚em sam.A wiÄ™c wyszÅ‚o szydÅ‚o z worka, padÅ‚y znamienne, prawdÄ™ ujawniajÄ…ce sÅ‚owa.WkradÅ‚emsiÄ™ podstÄ™pnie, jak zÅ‚oczyÅ„ca, w afekt tej nieszczÄ™snej dziewczyny.Niewinna, sÅ‚aba istotaznalazÅ‚a siÄ™ w mojej mocy, zdana na mojÄ… Å‚askÄ™ lub nieÅ‚askÄ™, szlachetność lub nikczemność.Nie rozporzÄ…dzaÅ‚em już żadnym obronnym orężem.Spalenie ksiÄ™gi Heinecjusza, za puklerzmi dotÄ…d sÅ‚użącej, nabieraÅ‚o cech symbolicznego gestu.%7Å‚aÅ‚owaÅ‚em szczerze tego, co zaszÅ‚o, ajednak, jakkolwiek niezaprzeczalny byÅ‚ mój upadek, nie umiaÅ‚em siebie bezwzglÄ™dnie potÄ™-pić.Któż zdoÅ‚aÅ‚by pozostać obojÄ™tny na zew jej niewinnoÅ›ci, oprzeć siÄ™ pokusie jej Å‚ez? Leczwszystko, co miaÅ‚em na swoje usprawiedliwienie, ukazywaÅ‚o mi mój grzech w tym czarniej-szych barwach, wykorzystaÅ‚em bowiem nadanÄ… mi przez okolicznoÅ›ci przewagÄ™, by uwodzićnajzupeÅ‚niej bezbronnÄ… dziewczynÄ™.I cóż siÄ™ teraz z nami stanie? ZdawaÅ‚o mi siÄ™, że nie możemy już dÅ‚użej mieszkać razem.AwiÄ™c dokÄ…d siÄ™ udać? Komu powierzyć KatrionÄ™? Bez żadnej winy z naszej strony, bez moż-liwoÅ›ci wyboru, bieg wypadków sprzysiÄ…gÅ‚ siÄ™, by nas zamknąć w tych Å›cianach.Nagle na-wiedziÅ‚a mnie myÅ›l szalona: ożenić siÄ™ z niÄ… niezwÅ‚ocznie.Lecz po chwili odrzuciÅ‚em jÄ… zoburzeniem.Katriona byÅ‚a jeszcze dzieckiem niezdolnym oszacować wÅ‚asnych uczuć.Wyko-rzystaÅ‚em jej sÅ‚abość, lecz na takich zasadzkach nie wolno budować przyszÅ‚oÅ›ci.MuszÄ™ jÄ…utrzymać nie tylko czystÄ… od wszelkich zarzutów, ale i również wolnÄ… jak wtedy, gdy siÄ™ po-znaliÅ›my.SiedziaÅ‚em przy ogniu zamyÅ›lony, przejÄ™ty skruchÄ… i na próżno Å‚amaÅ‚em sobie gÅ‚owÄ™ nadwyjÅ›ciem z sytuacji.OkoÅ‚o godziny drugiej w nocy na kominku pozostaÅ‚y już tylko trzy do-gasajÄ…ce gÅ‚ownie, a dom nasz i caÅ‚e miasto byÅ‚y pogrążone we Å›nie, gdy dosÅ‚yszaÅ‚em cicheÅ‚kanie w sÄ…siednim pokoju.Biedactwo myÅ›laÅ‚o, że Å›piÄ™; wstydziÅ‚a siÄ™ swej sÅ‚aboÅ›ci, a możetego, co uważaÅ‚a (mój Boże!) za zalotność, i w ciszy nocnej szukaÅ‚a we Å‚zach pociechy.CzuÅ‚ei gorzkie uczucia, miÅ‚ość, litość i żal kÅ‚Ä™biÅ‚y siÄ™ w mojej duszy i kazaÅ‚y mi ukoić jej pÅ‚acz. Przebacz mi! zawoÅ‚aÅ‚em. Przebacz mi, bÅ‚agam ciÄ™ na wszystko! Zapomnijmy o tym,co zaszÅ‚o, spróbujmy zapomnieć!Odpowiedzi nie byÅ‚o, lecz szlochanie umilkÅ‚o; staÅ‚em przez dÅ‚ugÄ… chwilÄ™ z zaÅ‚amanymirÄ™koma, zastygÅ‚y w tym samym bÅ‚agalnym geÅ›cie, z jakim przemówiÅ‚em do niej, aż chłódnocy przeniknÄ…Å‚ mnie na wskroÅ› i odzyskaÅ‚em przytomność.Nic na to teraz nie poradzisz, Davie pomyÅ›laÅ‚em sobie. Idz spać, jak na rozsÄ…dnegochÅ‚opca przystaÅ‚o, a dzieÅ„ jutrzejszy przyniesie może jakieÅ› rozwiÄ…zanie.136XXV.POWRÓT TATYZ niespokojnego i dÅ‚ugiego snu zbudziÅ‚o mnie nazajutrz stukanie do drzwi.PobiegÅ‚em jeotworzyć i aż zachwiaÅ‚em siÄ™ rażony falÄ… sprzecznych, przeważnie przykrych uczuć.Na pro-gu bowiem, w opoÅ„czy z szorstkiej weÅ‚ny i w ozdobionym galonkami ogromnym kapeluszu,staÅ‚ James More.WÅ‚aÅ›ciwie powinienem byÅ‚ ucieszyć siÄ™ bez reszty, gdyż w pewnym sensie pojawiÅ‚ siÄ™jakby w odpowiedzi na modlitwÄ™.PowtarzaÅ‚em byÅ‚ sobie w kółko, że Katriona i ja musimysiÄ™ rozstać i suszyÅ‚em sobie gÅ‚owÄ™, jak by do tego doprowadzić.A oto wyjÅ›cie z sytuacjiprzyszÅ‚o samo, w postaci czÅ‚owieka, a jednak radość byÅ‚a ostatnim z uczuć, jakie mnie ogar-nęły.Co prawda, nawet jeÅ›li przybycie tego czÅ‚owieka zdejmowaÅ‚o z moich barków ciężartroski o przyszÅ‚ość, terazniejszość rysowaÅ‚a siÄ™ tym mniej zachÄ™cajÄ…co.Toteż gdy w koszulitylko i w spodniach znalazÅ‚em siÄ™ naprzeciwko niego, odskoczyÅ‚em do tyÅ‚u, jak postrzelony. Ha rzekÅ‚ znalazÅ‚em pana wreszcie, panie Balfour i wyciÄ…gnÄ…Å‚ do mnie wielkÄ…,piÄ™knÄ… dÅ‚oÅ„, którÄ… (powracajÄ…c na moje stanowisko w progu jakby z myÅ›lÄ… o oporze) uÅ›ci-snÄ…Å‚em niezbyt serdecznie. ZadziwiajÄ…ce doprawdy mówiÅ‚ dalej jak nasze drogi krzyżujÄ… siÄ™ i splatajÄ… nieustan-nie
[ Pobierz całość w formacie PDF ]