Home HomeKS. DR PROF. MICHAŁ SOPOĆKO MIŁOSIERDZIE BOGA W DZIEŁACH JEGO TOM IVMoorcock Michael Sniace miast Sagi o Elryku Tom IV (SCAN dalHornby Nick Byl sobie chlopiec (SCAN dal 72Parsons Tony Mezczyzna i chlopiec.BLACKMakuszynski Kornel Skrzydlaty chlopiec (SCAN dal 1Hornby Nick Byl sobie chlopiecLumley Brian Nekroskop IV (SCAN dal 1055)balzac honoriusz komedia ludzka ivZ ziemi chelminskiej ReymontCostain Thomas Srebrny kielich
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • gotmax.keep.pl
  •  

    [ Pobierz całość w formacie PDF ]
    .- A sprowadzę! Już mu tej łyżki strawy żałujesz! Juści, teraz miarkuję, coś go do tego samaprzyniewoliła. - Przelewa się to u mnie czy co? Dzieciom to pewnie odejmę od gęby, a jemu dam?- Należy mu się wycug od ciebie, nie baczysz?- Jak nie mam, to z jelit sobie nie wypruję.- A wypruj i daj, ociec pierwszy.Nieraz mi się skarżył, że go głodem morzysz i o świnie więcej dbasznizli o niego.- Prawda była, juści, ojca morzę głodem, a sama to se używam kiej dziedziczka.Tak się ano wypasłam,co mi już kiecka z bieder zlatuje i ledwie kulasami powłóczę.Na borg jeno żyjemy.- Nie pleć, myślałby kto, że i prawda.- A prawda, żeby nie Jankiel, to by nawet tych ziemniaków ze solą zabrakło.Juści, syty głodnemu nigdynie zawierzy! - gadała na wpół z płaczem, a coraz żałośniej, gdy wtoczył się w opłotki dziad,prowadzony przez pieska.- Siadajcie se pod chałupą - zwróciła się doń Hanka krzątając się kole obiadu.Przysiadł na przyzbie, kule odłożył, pieska puścił na wolę i pociągał nochalem, miarkując, zali już jedząi w której stronie.Właśnie byli zasiadali do obiadu pod drzewami, Hanka wyłożyła jadło na miski, że szeroko rozniesły sięposmaki.- Kasza ze słoniną, dobra rzecz.Niech wama pójdzie na zdrowie - mruczał dziad wietrząc zapachy ioblizując się łakomie.Pojadali z wolna, przedmuchując każdą łyżkę strawy.Aapa kręcił się z cichym skowytem, a dziadoskipiesek ziajał z wywieszonym ozorem pod ścianą, spiekota bowiem była straszna, nawet cienie nieochraniały, dziw się wszystko nie roztopiło; a w tej nagrzanej i sennej cichości jeno łyżki skrzybotały, aniekiedy kajś pod strzechą zaświegotała jaskółka.- By tak z miseczkę kwaszonego mleka la ochłody! - westchnął dziad.- Zarno wam przyniesę! - spokoiła go Józka.- Dużoście dzisiaj wykrzyczeli? - zapytał Pietrek ciągnąc ospale łyżkę.- Zmiłuj się, Panie; nad grzesznymi, a nie pamiętaj im dziadoskiej krzywdy! Bogać ta wiele! którendziada obaczy, to w niebo pilnie patrzy albo skręca o staje.Zaś inszy wysuple ten grosz jaki, a rad bywziął resztę z dziesiątki! Z głodu przyjdzie zdychać.La wszystkich latoś ciężki przednówek - szepnęła Weronka.- Prawda, ale na gorzałkę to nikomu nie zbraknie.Józka wetknęła mu w garść michę, jął skwapliwie pojadać.- Powiedali na smętarzu - ozwał się znowu - co Lipce mają się dzisiaj godzić z dziedzicem, prawda to?- Dostaną, co im się należy, to może się i ugodzą - rzekła Hanka.- A Miemce się już wyniesły, wiecie? - wyrwał się Witek.- %7łeby ich morówka zdusiła! - zaklął wytrząsając pięścią.- To i was pokrzywdzili? - Zaszedłem do nich wczoraj z wieczora, to me psami wyszczuli.Heretyki ścierwy, psie nasienia.PonoLipczaki tak im dopiekali, że musiały uciekać! Ze skóry bym takich obłupiał, do żywego mięsa -pogadywał, sielnie wygarniając z miski, a skończywszy napasł swojego pieska i jął się dzwigać zprzyzby.- %7łniwna pora, to pilno wam do roboty - zaśmiał się Pietrek.- A pilno; łoni było nas na odpuście sześciu wszystkiego, a dzisia ze trzy mendle sie wydziera, jaże uszypuchną.- A przyjdzcie na noc - zapraszała Józka.- Niech ci Jezus da zdrowie, co pamiętasz o sierocie.- Sierota jucha, a kałdun to już ledwie udzwignie - przekpiwał Pietrek patrząc, jak się toczył środkiemdrogi, grubachny kiej kłoda, i kijaszkiem macał przeszkody.Chałupa też wkrótce opustoszała, kto przyległ w cieniu, bych się przespać, to już chrapał, a resztaposzła na odpust.Przedzwonili na nieszpór.Słońce się już galancie kłoniło ku zachodowi, upał jakby zdziebko sfolżał, tochociaż jeszcze sporo wypoczywało pod chałupami, ale już coraz więcej ludzi schodziło się na placprzed kościołem, pomiędzy kramy i budy.Józka poniesła się z dzieuchami kupować obrazki, a głównie, bych się napatrzyć do syta owymwstęgom, paciorkom i drugim cudom odpustowym.Katarynka znowu zagrała, dziady jęły posobnie wyciągać, brzękając w miseczki, a gwary podnosiły się zwolna, przepełniając całą wieś, że huczało jakoby w tym ulu przed wyrojem.Każden bowiem był syty i wypoczęty, to rad się stowarzyszał a cieszył spółecznie; kto poredzał zprzyjacioły, kto jeno ślepie na wszyćko roztwierał szeroko, kto się aby cisnął, kaj się drugie cisnęły, ktoi na ten kieliszek pociągał z kumami, któren zaś szedł do kościoła lebo i siedział gdziesik w cieniudeliberując o różnościach, a wszystkich zarówno rozpierała jednaka radosna lubość odpustowania [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • syriusz777.pev.pl
  •