[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Wzięliśmy ślub.Dostał zieloną kartę.Wiesz, że zielona karta jest wrzeczywistości różowa?Pokręciłem głową.286 Nas też to zdziwiło.Musieliśmy odpowiadać na pytania w urzędzie imigracyj-nym, który sprawdza, czy ludzie naprawdę się kochają.Pokazywaliśmy im nasze zdjęciaślubne i nie było z tym problemu.Mogliśmy tam zostać na zawsze. Cyd zamyśliłasię. Moim zdaniem poczuł, że powinien coś zrobić ze swoim życiem.W Amerycejest coś, co sprawia, że człowiek czuje się nieudacznikiem.Więc przyjechaliśmy tutaj. I co poszło zle? Wszystko.On lubił bambus.Wiesz, co to znaczy? Potrząsnąłem głową. To jakiś narkotyk? Nie.A właściwie na swój sposób tak.To znaczy, że lubił Azjatki.I wciąż lubi.Zawsze je będzie lubił. Azjatki? No wiesz.Koreanki, Chinki, Japonki, Filipinki.W gruncie rzeczy nie był zbytwybredny, co jest może nawet trochę obrazliwe dla Azjatek, które między sobą mogąsię różnić tak jak Szwedka od Turczynki.Ale jemu było autentycznie wszystko jedno,byle były Azjatkami.Tej nocy, kiedy się spotkaliśmy, był w Yucatan z małą Wietnamką.W Houston mamy dużo Wietnamczyków.287 Azjatki? Masz na myśli skośnookie? Nie mówi się już skośnookie.To obrazliwe.jak Murzyn albo stewardesa.Mu-sisz mówić Afro-Amerykanin albo personel lotniczy.Azjaci zamiast skośnookich. Azjaci kojarzy mi się raczej z Indiami. Przykro mi, proszę pana.Tak właśnie należy mówić. Co w nich takiego lubił? Może fakt, że się od niego różnią.%7łe wyglądają zupełnie inaczej.Potrafię tozrozumieć.Cały heteroseksualizm polega przecież na tym, że ciągnie cię do kogoś, ktoróżni się od ciebie wyglądem. No więc jeśli lubił Azjatki.jeśli ten facet, który nie był Rhettem Butlerem,lubił bambus.dlaczego polubił ciebie? Zabij mnie.Wydaje mi się, że to była aberracja.Znieg w środku lata.Nie wiem.Odgarnęła z czoła czarną grzywkę i spojrzała na mnie tymi swoimi szeroko osadzo-nymi brązowymi oczyma.Teraz, kiedy o tym wspomniała, dostrzegłem, że komuś, ktolubił bambus, mogła się spodobać.W pewnym oświetleniu.288 Byliśmy ze sobą przez dwa lata powiedziała. Rok tam i rok tutaj.A potemwrócił do starych zwyczajów.Albo ja odkryłam, że wrócił do starych zwyczajów.Zmalajską studentką, którą spotkał w parku.Pokazał jej Londyn.i kilka innych rzeczy.Nie był złym facetem.Nadal nie jest zły.Po prostu zle wybrałam.A co z tobą? Ze mną? Tak, co się stało z twoim małżeństwem?Próbowałem ustalić, co się stało z Giną i ze mną.Wiedziałem, że to ma coś wspól-nego ze starzeniem się, traktowaniem pewnych rzeczy jako oczywistość i wrażeniem,że życie przecieka między palcami.Może mógłby mi to wyjaśnić James Stewart. Naprawdę nie wiem, co się stało przyznałem. Na krótki moment się zapo-mniałem. A, rozumiem mruknęła. Chcesz powiedzieć, że zrobiłeś skok w bok? Nie chodzi tylko o to.Ale od tego się zaczęło.Po prostu nie wiem, jak to wyja-śnić.Pozwoliłem jakby, żeby zgasło światło.Wpatrywała się we mnie przez chwilę, a potem pokiwała głową.289 Chodzmy popatrzeć na iluminację powiedziała.Było już ciemno.Oświetlonyna całej długości drugi brzeg wyglądał jak sznur pereł.Rano oczom ludzi miały się uka-zać szare biurowce i kolejne korki miasto, które tyrało ciężko, żeby spłacić czynsz.Ale tej nocy widok był piękny. Wygląda jak na Boże Narodzenie stwierdziła, biorąc mnie za rękę.Faktycznie tak wyglądało.Ja też miałem wrażenie, jakby zbliżało się Boże Naro-dzenie. Mam zamiar z tobą zaryzykować powiedziała.Rozdział 21Kiedy odpalająca papierosa od papierosa opiekunka uwierzyła w końcu, że nieukradniemy Peggy, mała dostała pozwolenie, by odwiedzić na kilka godzin Pata w do-mu. Patrz, co mam oświadczyła, pokazując mi małego mężczyznę z plastiku.Ubra-ny w białe satynowe spodnie, błyszczącą srebrzystą kamizelkę i coś, co przypominałofioletowy smoking, wydawał się bardzo zadowolony z siebie. Disco Ken przed-stawiła go. To przyjaciel Barbie.Chodzi z nią na dyskotekę.291Zabawne było oglądać ich bawiących się razem.Pat chciał zniszczyć GwiazdęZmierci.Peggy chciała zawiesić firanki w Sokole Milenium.Podniecony do granic histerii tym, że przyjmuje przyjaciółkę we własnym salonie choć jednocześnie mało zainteresowany Disco Kenem Pat obijał się o meble, wyma-chując nad głową swoim świetlnym mieczem. Nigdy nie dołączę do ciebie po Ciemnej Stronie! krzyczał.Peggy przyglądała mu się przez chwilę swymi poważnymi ciemnymi oczyma, a po-tem zaczęła ustawiać małe figurki z Gwiezdnych wojen wokół oklejonego taśmą poawaryjnym lądowaniu na kaloryferze Sokoła Milenium, tak jakby siedziały na podwie-czorku w Ritzu.Natura czy wychowanie? Wiedziałem, że Pata nikt nie zachęcał do brutalnych za-baw prawdę mówiąc, odgrywane przez niego bez końca krwawe jatki wprawiałymnie często w zakłopotanie.W wieku niecałych pięciu lat był w gruncie rzeczy łagodnym kochanym dzieckiem,zbyt słodkim na brutalne przepychania na podwórku.Dokuczano mu trochę, ponieważ292po szkole przy bramie nie czekała na niego matka, i żaden z nas nie wiedział jeszcze,jak sobie z tym poradzić.Peggy była zupełnie inna.Mając pięć i pół roku, była silną, pewną siebie dziewczyn-ką, której najwyrazniej nic nie mogło zbić z tropu ani przestraszyć.Nigdy nie widziałemśladu lęku w tych poważnych brązowych oczach.Pat nie był stworzony do myślistwa i zbieractwa, a Peggy do robienia dżemów iszydełkowania.Ale kiedy dano im do rąk zabawki z Gwiezdnych wojen, reagowalizgodnie ze stereotypami swojej płci.Peggy nie interesowała po prostu zabawa w śmierći destrukcję.A Pata nie interesowało nic innego.Mimo to świetnie czuli się w swoim towarzystwie.Pat zawisł na oparciu sofy, uśmie-chając się z miłością i podziwem, gdy Peggy przesuwała małe figurki księżniczki Lei,Hana Solo oraz Lukę a Skywalkera wokół plastikowych rakiet, które zaliczyły milionymil w nadprzestrzeni. Gdzie jest twoja mama? zapytała go Peggy. Za granicą odparł Pat. A twoja?293 Pracuje.Bianca odbiera mnie ze szkoły, ale nie wolno jej palić w mieszkaniu.Dlatego jest w złym humorze.W życiu Peggy najwyrazniej nie występował żaden mężczyzna, lecz w tym mo-mencie trudno mi było to komentować.Zastanawiałem się, co to za jeden prawdo-podobnie jakiś kretyn, który zwinął się, kiedy poproszono go, żeby kupił opakowaniejednorazowych pieluszek.Zabrzęczał dzwonek.Kiedy otworzyłem drzwi, stał za nimi jeden z tych młodychludzi, którzy nie mają pracy, ale nadal nie porzucili nadziei.Podziwiam ich hart ducha izawsze próbuję wspierać, kupując irchowe ściereczki albo worki na śmieci.Ten jednaknie miał ze sobą typowej walizeczki akwizytora. Przepraszam, że przeszkadzam oznajmił. Jestem Eamon.Eamon Fish.W pierwszej chwili w ogóle nie załapałem.Człowiek w mieście tak bardzo przy-zwyczaja się do nachodzenia przez zupełnie obcych ludzi, że doznaje szoku, kiedy dodrzwi dzwoni ktoś, kto pojawił się już wcześniej w jego życiu.Ale oczywiście to był Eamon Fish, młody komik, który za rok powinien wystę-pować w reklamach piwa i sypiać z panienkami zapowiadającymi pogodę.Za rok albo294za miesiąc.A może już w przyszłym tygodniu
[ Pobierz całość w formacie PDF ]