Home HomeSimak Clifford D Dzieci naszych dzieci (SCAN dal (2)Bulyczow Kiryl Ludzie jak ludzie (SCAN dal 756Moorcock Michael Zeglarz Morz Sagi o Elryku Tom III (SCAN dalMoorcock Michael Sniace miast Sagi o Elryku Tom IV (SCAN dalMoorcock Michael Zemsta Rozy Sagi o Elryku Tom VI (SCAN dalMcCaffrey Anne Lackey Mercedes Statek ktory poszukiwal (SCAN dadam smit undesnii bayalagTerry Pratchett Ruchome Obrazki (2)Ahern Jerry Krucjata 7 Prorok (SCAN dal 1100) (4)McLaughlin Brett Building Java Enterprise Applications Volume I Architecture
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • soundsdb.keep.pl
  •  

    [ Pobierz całość w formacie PDF ]
    .— To cokolwiek zbyt smutne.Raczek spojrzał na niego bacznie i, zrozumiawszy, że jeśli zostaną sami, jakieś łzy popłyną, namówił chłopca, aby pójść z pożegnaniem do Koniewiczów, gdzie wiadomość o wyjeździe Ignasia przyjęto z okrzykami zdziwienia i żalu.Tadzia nie było w domu, ale miał powrócić za chwilę.Inka, korzystając z tego, wyprowadziła Ignasia do innego pokoju i niby ocierając łzy, których w żaden sposób nie mogła wywołać z kryjówki, powiedziała z żałosną miną:— Słyszałam, proszę pana, że lotnikom daje się na szczęście dziwną rzecz, bo pończochę.Panie Ignasiu… Niech się pan.nie śmieje… Ja pana strasznie lubię… Może nawet więcej niż strasznie… Niech pan to weźmie na szczęście… Moją pończoszkę…Podała mu pończoszkę z lewej nogi, a chłopiec, zapłoniwszy się, wziął ją machinalnie.Zapomniał o jej piekielnych knowaniach i o szatańskiej przewrotności; był wzruszony wszystkim, co się działo, więc się tym łatwiej wzruszył jej nieoczekiwanie dobrym słowem i nagle, sam nie zdając sobie z tego sprawy, co czyni, przycisnął pończochę do ust.— Ktoś idzie — krzyknęła Inka.— Niech pan to schowa!Było już jednak za późno.Tadzio, dowiedziawszy się od Raczka o wyjeździe przyjaciela, wpadł jak burza i stanął niepomiernie zdumiony.— Ignaś! Czemu ty całujesz moją pończochę?Inka uciekła z piskiem.— To… twoja… pończocha?— Moja, od sportowego ubrania.Ciśnijże to paskudztwo!Ignaś zmiął ją z irytacją i cisnął o podłogę, Tadzio zaś przyglądał mu się ze zmrużonymi oczami.— Ach, to tak? — wyrzekł wreszcie.— Daję ci słowo, że ją teraz tak spiorę jak jeszcze nigdy.Myślałem, że ci dała spokój, a ona wymyśliła nowy cyrk.Wampir!Wampir nie pokazał się w chwili pożegnania, ukrywszy się w jakimś ciemnym kącie, zapewne w zakamarku piekła.Ale przy ostatecznym pożegnaniu przyjaciel wierny dał niemy znak przyjacielowi wiernemu, że zrobi wampirowi kęsim.Ignasia mało jednak obchodziło wszystko, co się teraz działo koło niego.Zbliżała się chwila rozstania z Raczkiem.Bóg widzi, że nikt nie zdołałby opisać wzruszenia owej chwili.W przeczystości ich pomieszanych łez płakała wielka, niezmierna miłość.Wymawiali jakieś bezładne słowa, ale nie rozumieli ich.Mogli przemawiać tylko spojrzeniami, drżeniem ust i uściskiem.Dwa serca, jak gdyby na zawsze zrośnięte, nie mogły się od siebie oderwać.Trzeba było straszliwego szarpnięcia, co się dokonało wśród dotkliwego bólu.Może dlatego Raczek jest taki śmiertelnie blady i rękę położył na piersi.Och, jakże go boli, jak boli!… Na twarzy ma uśmiech, bo uśmiechem pragnie pożegnać najdroższego chłopca… Już go dawno nie ma, a siwy, cudowny biedaczyna wyciąga jeszcze raz rękę, aby go objąć.— Chodźmy, chodźmy już… — mówi ktoś do niego serdecznie i ujmuje go pod ramię.Ach, to Lepajłło.Poczciwy Lepajłło… I major Latysz mówi coś miękko.Dobrzy ludzie… Ale uważają go za dziecko czy co u licha? Jego? Raczka?! Zaraz im pokaże, co to jest hart męskiego ducha!Spojrzeli na niego z wielkim podziwem, bo Raczek najpierw zaśmiał się w głos, a potem zaczął beztrosko i figlarnie pogwizdywać.Ale nie dokończył wielkiej melodii, bo nagle wielkie, ciężkie łzy zaczęły spływać po wesołej twarzy Alojzego Raczka.XIIDwa lata minęły od tej godziny rozstania.Przez te dwa lata listy latały jak białe gołębie oczekiwane z utęsknieniem, witane z głośną radością, odczytywane po sto razy.Każdy list Ignasia był czytany przez cztery osoby, czytał je bowiem Raczek, Lepajłło i Latysz, a potem znowu Raczek.Główne ich ustępy, opowiadające o życiu szkolnym, były poza tym roznoszone skwapliwie i komunikowane przysięgłym przyjaciołom: Koniewiczowi, Michałkowi, Wrońskiemu i Szczęsnemu.Zdarzało się, że i całkowicie obca osoba, spotkana przez Raczka przypadkiem, uchwycona za guzik, musiała wysłuchać, co się dzieje z Ignasiem.Widzieli się trzy razy bardzo krótko i ulżyli swej wielkiej tęsknocie.Ignaś rósł jak młode drzewo, mężniał i nabierał sił.Pracował ciężko, lecz umiłował sobie pracę patentowanym i niezawodnym sposobem mechanika Wrońskiego, wprawdzie nie rżał rozgłośnie jak rumak na widok zielonej łąki, ale miał w oczach młodą, przejasną radość.Raczek dobrze mówił, prorokując, że tego chłopca będą wszyscy kochali [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • syriusz777.pev.pl
  •