[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Wokulski wrócił do swoich zajęć, a ja zapytałem pani Heleny: co nowego w domu i w jakich jeststosunkach z baronową.- Już w żadnych - odparła rumieniąc się.- Pani Krzeszowska zrobiła mi taką scenę za to, że musiałazapłacić sto tysięcy za kamienicę, że ja nie protegowałam jej u pana Wokulskiego, i tak dalej, że.pożegnałam ją i już tam nigdy nie pójdę.Naturalnie, wymówiła nam komorne od Nowego Roku.- A czy pani zwróciła należność?- Ach!.- westchnęła pani Stawka upuszczając na ziemię mufkę, którą Klejn zaraz podniósł.- Więc nie?- Nie.powiedziała, że nie ma teraz pieniędzy ani pewności, czy mój rachunek jest dokładny.Naśmieliśmy się oboje z panią Stawską z dziwactw baronowej i pożegnaliśmy się pełni otuchy.Gdy zaśwychodziła, Klejn otworzył jej drzwi tak szarmancko, że jedno z dwojga: albo już ją uważa za nasząpryncypałowę, albo - sam kocha się w niej.Półgłówek!.On także mieszka w domu baronowej iniekiedy bywa u pani Stawskiej ; ale podczas wizyt siedzi tak strasznie smutny, że Helunia pewnegowieczora zapytała babki: czy pan Klejn nie brał dziś olejku?.Marzyciel! Komu to myśleć o podobnejkobiecie.A teraz opiszę tragedię, na wspomnienie której gniew mnie dusi.W wigilię Wigilii r.1878 jestem w sklepie, kiedy po południu odbieram od pani Stawskiej list, ażebymprzyszedł wieczorem.Pismo uderzyło mnie, znać było wzruszenie; więc pomyślałem, że może odebraławiadomość o mężu."Pewnie wraca - pomyślałem.- Diabli z tymi zaginionymi mężami, którzy po kilku latach opamiętująsię."Ku wieczorowi wpada Wirski zadyszany i zmieszany; ciągnie mnie do mego mieszkania, zamyka drzwi,nie zdejmując futra rzuca się na fotel i mówi:- Wiesz pan, po co wczoraj Krzeszowska siedziała w mieszkaniu Maruszewicza do północy?.- Do północy, u Maruszewicza?.- Tak, i jeszcze z tym łotrem swoim adwokatem?.Hultaj Maruszewicz wypatrzył ze swych okien, żepani Stawka ubiera lalkę, a baronowa poszła do niego z lornetką, ażeby to sprawdzić.- Więc i cóż?.- pytam.- To, że baronowej przed kilkoma dniami zginęła lalka po nieboszczce córce i że dziś ta wariatkaposądza panią Stawską.- O co?- O kradzież lalki!.Przeżegnałem się.- Zmiej się pan z tego - rzekłem - lalka u nas kupiona.- Wiem - odparł.- Z tym wszystkim dziś, o dziewiątej, pani baronowa wpadła z rewirowym domieszkania pani Stawskiej, kazała zabrać lalkę i spisać protokół.Już poszła skarga do sądu.- Oszalałeś, panie Wirski.Lalka przecież u nas.- Wiem, wiem, ale co to wszystko znaczy, kiedy już jest skandal - mówił Wirski.- Co najgorsze (wiemto od rewirowego), że pani Stawka nie chcąc, ażeby Helunia dowiedziała się o lalce, z początku niechciała jej pokazać, prosiła, ażeby mówić cicho, rozpłakała się.Rewirowy mówi, że sam byłzakłopotany, bo przede wszystkim nie wiedział, po co go baronowa ciągnie do mieszkania paniStawskiej.Ale jak zaczęła jędza wrzeszczeć: "Okradła mnie!.lalka zginęła tego samego dnia, kiedyStawka była ostatni raz u mnie.aresztujcie ją, bo odpowiadam całym majątkiem za prawdziwośćskargi!." - tak tedy mój rewirowy wziął lalkę do cyrkułu i poprosił ze sobą panią Stawską.Skandal,no, straszny skandal.- A cóż wy na to?.- zawołałem wściekły z gniewu.- Mnie nie było już w domu.Służąca pani Stawskiej pogorszyła sprawę wymyślając rewirowemu naulicy, za co nawet siedzi w kozie.Ta znowu właścicielka paryskiej pralni, ażeby przypochlebić siębaronowej, wymyślała pani Stawskiej.Tyle tylko mamy dziś satysfakcji, że poczciwe studencinywylały na łeb baronowej coś tak obrzydliwego, że się domyć nie może.- Ależ sąd!.ależ sprawiedliwość!.- krzyczałem.- Sąd panią Stawską uniewinni - rzekł - to przecie jasna sprawa.Ale co skandal jest, to jest.Biednakobieta zgubiona; już nawet dziś poodprawiała uczennice i sama nie poszła na lekcje.Zapłakują sięobie z matką.Rozumie się, że nie czekając na zamknięcie sklepu (teraz zdarza mi się to coraz częściej), pobiegłemdo pani Stawskiej, a nawet pojechałem dorożką.W drodze przyszła mi jedna z najszczęśliwszych myśli, ażeby o sprawie zawiadomić Wokulskiego, doktórego też wstąpiłem, niepewny, czy jest w domu, bo coraz częściej przesiadywał na służbie u pannyAęckiej.Wokulski był u siebie, ale jakiś rozstrojony; konkury oczywiście nie wychodziły mu na zdrowie.Gdymmu jednak opowiedział historię pani Stawskiej z baronową i z lalką, chłopak ożywił się, podniósł głowę ibłysnęły mu oczy
[ Pobierz całość w formacie PDF ]