[ Pobierz całość w formacie PDF ]
. Chyba potrzebuję większego rozmiaru. Dałem Patricii twoje wymiary. Co takiego?! krzyknęła. Ależ ja jestem ogromna! Julianno. Jego ton zabrzmiał rozkazująco. Chodz tutaj.Wzięła głęboki oddech i podeszła do lustra.Serce Gabriela zabiło jak szalone.Julia miała na sobie koszulkę Syble z wysoką talią czarnyszyfon haftowany w małe różowe kwiatuszki.Została w czarnychciążowych majtkach, ale dodała parę czarnych pończoch zeszwem, podciągniętych tuż pod zaokrąglony brzuch. Cudownie powiedział Gabriel.Stanęła z boku lustra, przesuwając rękę wśród fałd czarnegoszyfonu na brzuch.Potem odwróciła się powoli, sprawdzającswoją pupę. Wyglądasz doskonale.Popatrzyła w oczy jego odbiciu w lustrze.Nie mógł dłużej usiedzieć.Stanął za nią, ale powstrzymał sięprzed dotykaniem.Wiedział, że gdyby uległa, wziąłby ją w przymierzalni naskórzanym fotelu i byłoby po zakupach.Na pewno może poczekaćjeszcze chwilę, podziwiając kuszące widoki. Jak myślisz? spytał ochryple. Podoba mi się.Ale nadal uważam, że jest trochę ciasna.Julia pociągnęła za paski, odsłaniając więcej dużych piersi.Przykrył je dłońmi i ścisnął. Leży jak ulał.Masz cudowną figurę.Jej spojrzenie złagodniało. Naprawdę tak myślisz? Tak. Pieścił jej piersi przez materiał, bardzo delikatnieprzesuwając kciukami nad bardzo wrażliwymi sutkami.Wargi Julii rozchyliły się, gdy patrzyła, jak jej dotyka; czułareakcję swojego ciała i jednocześnie widziała głód w jego oczach.Oto stał przed nią mężczyzna ogromnie podniecony ispragniony.Gabriel odgarnął jej włosy na bok i przysunął wargi do jejucha. Pomyśl tylko, jak się będziesz czuła, kiedy ją zdejmę.Zapominając o ostrożności, dotknął wargami szyi Julii, ajęzykiem posmakował jej skórę. Gorąco się tu robi. Zamknęła oczy, opierając się o niego. Dopiero zaczynam. Przycisnął się do krągłości jejpośladków, by mogła poczuć jego podniecenie. Chyba możemyprzyjąć, że wezmiemy to, co masz teraz na sobie.A teraz wybierzcoś innego.Odwróciła się, by go pocałować, wplatając palce w jegowłosy.Całowała go, aż oboje byli niemal gotowi dać spokójzakupom, potem jednak wróciła do przeglądania wieszaków.Gabriel podszedł do stolika i wziął słuchawkę. Patricio? Przydałoby się jeszcze trochę lodu. Rozdział 81Sierpień 2012Niedaleko Burlington, stan VermontMijały letnie miesiące, a Paul spędzał coraz więcej czasu zAllison.Chodzili na kolacje i do kina.Flirtowali za pomocą e-maili i esemesów.Jego szafki w domu Norrisów wciąż wypełniałykawa z Dunkin Donuts i domowe ciasteczka.Przyjazń z Ali (bo wciąż tak to nazywał) stała się dla niegobardzo ważna.Każdego weekendu czekał niecierpliwie na wspólnechwile.I chociaż ich fizyczny związek nie posunął się dalej niżkilka cnotliwych pocałunków, więz między nimi wciąż siępogłębiała.Jednak żadne z nich nie mogło przewidzieć ogromnejradości, kiedy na początku marca Paulowi zaoferowanostanowisko docenta na Wydziale Anglistyki w Saint Michael sCollege.Nie tracił czasu na negocjowanie pensji, mniejszej liczbygodzin akademickich czy podobnych spraw.Po prostu przyjąłpracę.Z wdzięcznością.Napisał do Julii o swoim stanowisku i dawni przyjacielepodjęli na nowo okazjonalną korespondencję.Paul był zdumiony,gdy w połowie kwietnia Julia napisała mu, że jest w ciąży.Ponieważ długo do siebie nie pisali, nie chciał zadawać pytańna ten temat.Zdecydowanie nie chciał jej denerwować, nie tylkodlatego, że cenił sobie ich przyjazń, ale też dlatego, że nie chciał,by Gabriel wycofał swoją aprobatę dla jego ukończonej już pracy.Pogratulował jej więc tylko i obiecał przysłać dziecku prezent zVermontu.Paul pomyślnie złożył i obronił swoją pracę, w czerwcuprzeżył rozdanie dyplomów na uniwersytecie w Toronto, a już podkoniec sierpnia wprowadził się do swojego nowego gabinetu wkampusie St.Michael s College.Był szczęśliwy.Postanowił zamieszkać u rodziców ioszczędzać na własny dom.Będzie pomagał na farmie, kiedy tylkobędzie mógł, a wynajęci pomocnicy dopilnują, by wszystko szłojak należy.Zdrowie ojca na szczęście znacznie się poprawiło.Gdy w nowym gabinecie rozpakowywał książki, znalazłswoje figurki Dantego i Beatrycze.Niestety, firma, która jeprodukowała, zignorowała jego ponawiane prośby o figurkęWergiliusza.(Za każdym razem odpowiadali, że Wergiliusz nie jest wartzachodu).Paul ustawiał akurat Dantego i Beatrycze na biurku, kiedyrozległo się pukanie do drzwi. Proszę zawołał przez ramię, nie odwracając się.Otwarte. Cześć.Paul odwrócił się od figurek i zobaczył Allison stojącą wdrzwiach.W tej chwili, chociaż widział ją już tysiące razy, chociaż znałją od lat, uderzyło go, jaka jest śliczna jej włosy, jej twarz, jejoczy.Była piękna. Tak właśnie myślałam, że tu będziesz.Zastanawiałam się,czy nie jest potrzebna ci pomoc. Nie ma dużo do zrobienia.Układam tylko książki.Postawił puste pudło na podłodze.Allison posmutniała. Aha.No cóż, nie chciałam zawracać ci głowy.Nieprzeszkadzaj sobie.Odwróciła się, żeby odejść, a serce Paula zmiękło. Zaczekaj.Podszedł do niej i chwycił ją za rękę. Miło cię widzieć.Uśmiechnęła się do niego. Miło, że mnie widzisz. Nie było cię dwa tygodnie. Siostra potrzebowała pomocy przy dzieciach.Planowałamzostać tylko tydzień, ale wiesz, jak to bywa. Wyciągnęła rękę iodgarnęła mu włosy z czoła. Tęskniłam za tobą.Liczyłam dni. Ja też za tobą tęskniłem.Bardzo.Wpatrywali się w siebie przez czas, który wydawał sięnieznośnie długi, zanim Paul odzyskał zdolność mówienia. I tak miałem sobie zrobić przerwę.Może zabiorę cię doAmerican Flatbread na pizzę? Chętnie.Allison ruszyła w stronę drzwi, ale on pociągnął ją za rękę.Spojrzała na niego pytająco. Róże szepnął, głaszcząc twardymi od pracy palcamikostki jej dłoni. Co? Nasz pierwszy raz
[ Pobierz całość w formacie PDF ]