Home HomeChristopher J. O'Leary, Robert A. Straits, Stephen A. Wandner Job Training Policy In The United States (2004)Carter Stephen L. Elm Harbor 01 Władca Ocean ParkClarke Arthur C, Baxter Stephen Swiatlo minionych dniStephen W. Hawking Krotka Historia Czasu (2)Gail Z. Martin Polegli królowie 01 ZaprzysiężeniSandemo Margit Saga o Czarnoksiezniku Tom 4Hunter Madeline Rothwell 01 Sztuka uwodzeniaScott Justin Poscig na oceanie (SCAN dal 805[5 2]Eriskon Steven Przyplywy Siodme zamkniecieWyndham John Dzien Tryfidow (SCAN dal 710)
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • angamoss.xlx.pl
  •  

    [ Pobierz całość w formacie PDF ]
    .Jednak zapomniał o tym wszystkim, kiedy Mike odezwał się ponownie.- Ten ptak był większy niż przyczepa kempingowa - oznajmił.Spojrzał na ich przepełnione zdziwieniem, oszołomione twarze.Oczekiwał wybuchu śmiechu, ale na próżno.Stan wyglądał, jakby ktoś przyrżnął mu w głowę cegłą.Był blady jak ściana.- Przysięgam, że to prawda - rzekł Mike.- To był ptak olbrzym, jak jeden z tych ptaków z filmów o prehistorycznych potworach.- Tak jak w Wielkim Szponie - rzekł Richie.Pomyślał, że ptak nie wyglądał zbyt naturalnie, ale w kulminacyjnej scenie był podniecony do tego stopnia, że wysypał popcorn przez balustradę na balkonie „Aladyna”.Foxy Foxworth pewno by go wyrzucił, ale nie zdążył, bo film się skończył.Jak to mówił Wielki Bill: „Czasami coś daje ci w kość, a czasami pozwala na drobne przyjemności”.- Ale on nie wyglądał jak prehistoryczny - stwierdził Mike.- Ani nie wyglądał na jednego z tych greckich czy rzymskich, jak im tam.- H-h-harpii? - zapytał Bill.- Chyba tak.To też nie było to.Po prostu kombinacja wróbla i drozda.Dwa najbardziej popularne ptaki, jakie znacie.- Roześmiał się trochę jakby zbyt nerwowo.- G-g-gdzie? - zaczął Bill.- Opowiedz nam - powiedziała prosto z mostu Beverly i Mike, odczekawszy chwilę, aby zebrać myśli, uczynił to.I widząc, że w miarę upływu czasu ich twarze poważnieją i napełniają się przerażeniem, bez odrobiny niedowierzania czy powątpiewania, poczuł, jak wielki ciężar spada mu z serca.Podobnie jak Ben ze swoją mumią, Eddie z trędowatym czy Stan z utopionymi chłopcami, widział coś, co dorosłego niemal z całą pewnością doprowadziłoby, wskutek przerażenia i zachwiania poczucia rzeczywistości, do obłędu lub też, z uwagi na brak racjonalnego wyjaśnienia, zostałoby przezeń zignorowane.Twarz Eliasza została spalona przez płomień Bożej miłości (Mike czytał o tym kiedyś), ale gdy to się stało, Eliasz był już stary i może na tym polegała cała różnica.A co z innym biblijnym bohaterem, który zmagał się z aniołem i doprowadził do remisu?Widział to, ale żył nadal tak jak dotychczas.Zintegrował to wspomnienie i wchłonął je.Wciąż jeszcze był dostatecznie młody i miał chłonny umysł.Mimo to jednak koszmar powracał i zdarzało się, że w snach uciekał przed groteskowym ptakiem, który rzucał nań z góry olbrzymi cień.Niektóre z tych snów pamiętał, inne nie, ale wiedział, że w każdym z nich nieodłącznym elementem były poruszające się samorzutnie cienie.Jak niewiele z tego zapomniał i jak bardzo go to dręczyło (w miarę powrotu do swych codziennych zajęć - pomocy ojcu, chodzenia do szkoły, jazdy na rowerze, robienia zakupów dla matki i czekania na murzyńskie grupy w American Bandstand po szkole), można było stwierdzić tylko poprzez ulgę, jaką odczuł, gdy podzielił się tą opowieścią z innymi.Kiedy to zrobił, zdał sobie sprawę, że właściwie pomyślał o tym po raz pierwszy od owego poranka przy kanale, kiedy zauważył dziwne bruzdy wyryte w ziemi.i ślady krwi.4Mike opowiedział historię o ptaku w starej fabryce i o tym, jak w ucieczce przed nim ukrył się w rurze komina.Później tego popołudnia trójka Frajerów - Ben, Richie i Bill - wybrała się do biblioteki.Ben i Richie rozglądali się w poszukiwaniu Bowersa i spółki, ale Bill tylko wpatrywał się w chodnik, zasępiony i pogrążony w rozmyślaniach.W jakąś godzinę po zakończeniu swojej opowieści Mike zostawił ich, mówiąc, że musi pomóc ojcu w zbieraniu grochu.Miał wrócić do domu przed czwartą.Beverly, jak powiedziała, musiała jeszcze zrobić zakupy i przyrządzić ojcu kolację.Stan i Eddie również mieli jakieś sprawy do załatwienia.Nim się jednak rozstali, zaczęli kopać coś, co - jeśli Ben miał rację - niebawem powinno stać się ich klubowym domkiem.Dla Billa był to akt nieomal symboliczny.Zaczęli.Cokolwiek mieli zrobić jako grupa, jako zespół, to właśnie się zaczęło.Ben spytał Billa, czy uwierzył w historię Mike’a Hanlona.Mijali właśnie budynek Derry Community House i biblioteka znajdowała się dokładnie przed nimi.Kamienny gmach, stojący w cieniu stuletnich wiązów, starych, ale jak dotąd nie tkniętych chorobą, która później je wysuszy i przerzedzi.- Tak - stwierdził Bill.- M-m-myślę, że m-m-mówił p-prawdę.T-t-to szalone, a-a-ale p-prawdziwe.A co ty o tym sądzisz, R-r-richie?Richie skinął głową.- Tak.Nie chce mi się w to wierzyć, jeśli wiesz, co mam na myśli, ale mimo wszystko chyba wierzę.Pamiętacie, co powiedział o języku tego ptaka?Bill i Ben pokiwali głowami.Pomarańczowe pióra.- Otóż to - rzekł Richie.- To tak jak w przypadku komiksowych czarnych charakterów.Lex Luthor czy Joker.To zawsze zostawia swój „znak rozpoznawczy” [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • syriusz777.pev.pl
  •