[ Pobierz całość w formacie PDF ]
. Mamy już prawdziwe gwiazdy, Robinie ogłosił Albert zza moich ple-ców. To pierwsza generacja.Chmury wodoru oraz helu zderzają się, kurcząi w ich wnętrzu zaczyna się fuzja nuklearna.Tam właśnie gotują się te wszystkiecięższe pierwiastki, z których składało się kiedyś twoje ciało: węgiel, azot, tlen,żelazo, wszystkie pierwiastki powyżej helu.Następnie wybuchają jako supernowe wskazał na jedną z gwiazd, a ona posłusznie eksplodowała kaskadą świateł wszystkie te pierwiastki unosiły się swobodnie w przestrzeni, aż zaczęły skupiaćsię, tworząc kolejną gwiazdę i jej planety.A następnie utworzyły inne rzeczy.Naprzykład ciebie, Robinie.Wydałem z siebie okrzyk. Chcesz powiedzieć, że wszystkie te atomy, z których się składam, byłykiedyś w jądrze gwiazdy? Te, z których było zbudowane twoje fizyczne ciało poprawił mnie.Tak, Robinie.W istocie, cała nasza Galaktyka teraz tam jest.Zobaczmy, czy po-trafimy ją znalezć.Zatrzymał rozszerzającą się chmurę, bym mógł się rozejrzeć.148 One wszystkie wyglądają podobnie poskarżyłem się. Rzeczywiście, większość z nich wygląda dość podobnie przyznał.Ale tu jest M-31, a tam Obłok Magellana.A ta spirala, to oczywiście my.Wskazywał na rozjarzony wir światła, otoczony przez inne świetliste plamkiw olbrzymiej, cienko rozsmarowanej ciemności. Nie widzę tam nigdzie ciebie ani mnie rzekłem, próbując zażartować.Wziął to na serio.Zakasłał. Obawiam się, że poleciałem trochę za daleko rzekł przepraszającym to-nem. Cała historia ludzkości, także tworzenie się Układu Słonecznego i rozsze-rzanie się Słońca do stadium czerwonego olbrzyma, już przeminęły.Przegapiłeśje.Odwróciłem się, by spojrzeć w jego mroczną twarz. Nie wiem, czy chcę o tym usłyszeć odparłem i właśnie to miałem namyśli.Popatrzył na mnie karcąco. Ale to tylko rzeczywistość, Robinie powiedział. To prawda, czychcesz o tym wiedzieć czy nie.Wydaje mi się, że w pewnym sensie może tozachwiać twoim wyobrażeniem o tym, ile znaczymy dla całego wszechświata. No pewnie, że tak! Cóż odparł nic w tym złego.Ale nie załamuj się.Pamiętaj, że właśnieto wszystko próbuje zmienić Wróg. Och, wspaniale! Czy przez to mam się poczuć lepiej?Przyglądał mi się badawczo przez chwilę. Nie, nie lepiej, nie o to chodzi.Raczej bliżej rzeczywistości.Pamiętajw końcu, że ty i ja, i cała reszta zapisanych maszynowo osobowości, ma zawszedwie opcje.Możemy pozwolić Wrogowi dalej robić to, co robi.Możemy takżemu się przeciwstawić. A tak dokładniej, jak niby mielibyśmy to zrobić?Spojrzał z namysłem na zastygły w bezruchu model. Czy mam uruchomić model? Zmieniasz temat! Wiem, że zmieniam, Robinie.Uruchomię model.Może kiedy zrozumiesz,z czym się to wiąże, zbliżymy się do rozwiązania całego problemu.A może nie.Może nie uda się go rozwiązać; w każdym razie jednak nie wydaje mi się, aby-śmy my, czy ktokolwiek inny, mieli jakikolwiek wybór poza podjęciem próby; niemając zaś odpowiedniej wiedzy nie warto nawet próbować. Ale ja się boję! Byłbyś szalony, gdybyś się nie bał, Robinie.A teraz, chcesz zobaczyć, cosię stanie pózniej, czy nie? Nie wiem, czy chcę!149Rzeczywiście tak było.Czułem, że zaczynam się coraz bardziej denerwować.Spojrzałem na cętkowany blask, który kiedyś zawierał mnie i Essie, Klarę, wszyst-kich faraonów i królów, zbawicieli i łotrów, badaczy z rasy Heechów, śpiewakówz rasy Przymulonych, dinozaury i trylobity kiedyś wszystkie tam istniały, byzniknąć; i nie istniały już od bardzo, bardzo dawna, przeminęły tak dawno temu,jak narodziny Słońca.Bałem się, no dobrze.To wszystko mnie przerastało.Czułem się coraz mniejszy, coraz bardziej bezradny i nierzeczywisty, bardziej,niż kiedykolwiek czułem się w życiu.W każdym moim życiu.To było coś gor-szego, niż umieranie, coś gorszego niż bycie poszerzonym.To na pewno było cośprzerażającego, ale kiedyś była przed tym jakaś przyszłość.A teraz przyszłość była przeszłością.Przypominało to patrzenie na własnygrób.Albert odezwał się niecierpliwie: Jednak chcesz to zobaczyć.Będę kontynuował.Galaktyka wirowała jak bąk.Wiedziałem, że taki obrót trwa jakieś ćwierć mi-liarda lat, ale tu wirowała szaleńczo i działo się coś jeszcze.Otaczające ją galak-tyki zaczęły się oddalać. Rozszerzają się wrzasnąłem. Tak zgodził się ze mną Albert. Wszechświat się rozszerza
[ Pobierz całość w formacie PDF ]