Home HomeAndre Norton SC 1.4 Czarodziej ze Swiata CzarownicPilipiuk Andrzej Czarownik Iwanow (SCAN dal 747)Andre Norton Opowiesci ze Swiata Czarownic t (3)Rice Anne Godzina czarownic Tom 2Rice Anne Godzina czarownic Tom 1Andre Norton Opowiesci ze Swiata Czarownic t (4)Rice Anne Godzina czarownic Tom 3Rice Anne Godzina czarownic Tom 1 (2)Andre Norton Czarodziej ze Swiata CzarownicHerbert Frank Heretycy Diuny (2)
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • jajeczko.pev.pl
  •  

    [ Pobierz całość w formacie PDF ]
    .Nie zawszesię to udawało, zwłaszcza w obliczu szczególnie zatwardziałych grzeszników, nie zawsze teżinkwizytorzy mieli w sercu dość cierpliwości oraz miłosnego żaru, ale taki w każdym raziebył ideał, do którego powinniśmy zmierzać, nie bacząc na trudy. Zaczniemy od przypiekania podeszew. Widziałem, że zmrużył oczy, a jego ustarozciągnęły się w okrutnym uśmiechu.Kat wyjął z paleniska żagiew, po czym zbliżył ją do stóp dziewczyny.Wrzasnęła, a jejciało wyprężyło się w paroksyzmie bólu.Sznury i klamry wpiły się w nagie ciało. Trzymaj, trzymaj  powiedział Tintallero, kiedy kat spojrzał w jego stronę.Dziewczyna wyła jak potępiona.Szarpała się tak mocno, że skóra na jej przegubach orazkostkach pękła i pojawiły się krwawe wybroczyny.Przygryzła sobie język i teraz krewbuchała na jej brodę oraz piersi. Na Bogaaaaa!  wydała z siebie ostatni gardłowy pisk i zwiotczała.Kat odjął pochodnię od jej stóp.Teraz dopiero doleciał moich nozdrzy smród palonegomięsa. Zawołajcie medyka  rozkazał kanonik. I cućcie, cućcie w imię Boże!Odsunęliśmy się do ściany, nie chcąc, by Tintallero (nie zajęty na razie śledztwem) naszauważył. Założę się, że dostałbym od niej, co bym tylko chciał, nawet jej nie dotykając palcem westchnął Keppel. Ale jegomość kanonik chyba lubi to zajęcie. Zapewne tak  powiedziałem i nagle coś mnie tknęło. Czy zauważyłeś, Andreasie, żeza każdym razem zwiększa się liczba skazanych? Mój towarzysz zaczął wyjaśnienia odNeumarkt, od ostatniego miasta.Ale przedtem było Saint Pauli, a jeszcze przedtem Polnitz.Andreas pokiwał głową, przypominając sobie liczby wymienione przez Kostucha.  Masz rację. Kiwnął głową. Bóg chyba nie lubi Wittingen.W dole usłyszeliśmy trzaśnięcie drzwi i do sali wbiegł medyk ściskający w dłoniachnaręcze jakichś słoików i buteleczek. Nie spieszyliście się, człowieku  zauważył zgryzliwie kanonik.Lekarz wybełkotał słowa przeprosin i giął się w ukłonach.Z rąk wypadł mu jeden zesłoików i roztrzaskał się na podłodze.Medyk zagapił się na okruchy tępym spojrzeniem, aTintallero roześmiał się i plasnął dłońmi w uda. Aleś ty zręczny, bratku!  krzyknął. Przypomnij, bym ci nigdy nie dał puszczać krwi.Obaj klerycy roześmieli się tubalnie, a po chwili ze sztucznym i wymuszonym chichotemdołączył do nich pisarz. No cućże ją, a nie gap się tak. Kanonik przestał się śmiać. Patrzcie no, zapatrzył sięjak baran.Lekarz przystanął obok leżącej na stole kobiety i zaczął nacierać jej skronie maścią, którąhojnie nabierał z jednego ze słoików.Potem ostrożnie wyjął korek w jednej z buteleczek iposmarował płynem jej nozdrza.Kobieta nagle szarpnęła się, zakaszlała i zajęczała.Zarazpotem zaczęła rozpaczliwie płakać. Może by jej posmarować stopy łagodzącą maścią?  cicho zapytał medyk. Nie wymądrzaj się, bratku. Kanonik zamachał niecierpliwie ręką. Idz sobie, usiądztam w kącie, bo pewnie zaraz będziesz znowu potrzebny.Tintallero dopił do końca wino z kielicha i wstał, z głośnym hurgotem odsuwając krzesło.Podszedł do kobiety i stanął nad nią. I co, plugawa czarownico?  syknął. Jakoś twój pan, diabeł, nie chroni cię przedcierpieniem.Będziesz teraz gadać, czy mam zawołać kata? Nie, nie, nie  zabełkotała. Błagam was, nie każcie mnie męczyć.Jestem niewinna.Azy spływały jej po policzkach i brodzie.Cała się trzęsła jak w ataku febry. Niewinna?  Kanonik ujął w palce jej sutek i skręcił go tak mocno, że zakrzyczała zbólu.Pastwił się nad nią przez chwilę, wpatrując zaciekawiony w jej twarz, po czym puścił iotarł dłoń w kraj sutanny. Torturowani to moi najlepsi śpiewacy  zauważył, zerkając w stronę kleryków, a cizaśmiali się w głos. Rozgrzej no cęgi, mój chłopcze  rozkazał katu.Ten gorliwie pokiwał głową i zaszczękał narzędziami w palenisku. Już się robi, wasza wielebność  zamruczał.Przypatrywałem się pracy kanonika z obrzydzeniem.Człowiek taki, jak on, hańbił wiarę ihańbił profesję sędziego śledczego.Gdybym zobaczył zachowującego się w podobny sposóbinkwizytora, wierzcie mi moi mili, że natychmiast zakazałbym mu badań i wystosowałodpowiednie pismo do Jego Ekscelencji. Opowiesz nam, jak współżyłaś z Szatanem, wszeteczna dziewko. Kanonik pochylił się nad przesłuchiwaną, a jego dłoń zawędrowała na jej srom. Jak wpychał ci tam swekozle, śmierdzące przyrodzenie. Wyjdzmy stąd  zdecydowałem. Dość już zobaczyłem.Odwróciłem się i cicho otworzyłem drzwi.Andreas posłusznie skierował się za mną. Nienawidzę tylko jednego  powiedziałem cicho, ale wyraznie. Ludzi, którzy czerpiąrozkosz, zadając ból innym. Taaak. Pokiwał głową. Słyszałem jeszcze w Akademii historię twojego psa, kie.Podniósł głowę, ale gdy zobaczył mój wzrok, urwał w pół słowa.Zamknął usta niemal zkłapnięciem i zamrugał nerwowo oczami.Objąłem lewy nadgarstek palcami prawej dłoni, bynie dostrzegł, że zadrżała mi ręka. Wybacz, proszę  powiedział. Nie chciałem cię urazić. Czyżbym usłyszał obawę wjego głosie? Nie uraziłeś mnie  odparłem spokojnie. Lecz nie lubię tych wspomnień, więc z łaskiswojej, nie wracaj do nich. Oczywiście, Mordimerze  przytaknął skwapliwie. Swoją drogą słyszałem, że Vituszle skończył.Podobno  obniżył głos  złapano go na głoszeniu herezji. Też tak słyszałem  rzekłem obojętnie. Czy to nie straszne? Błądzący inkwizytor?  Andreas pokręcił głową zniedowierzaniem. Każdego z nas dzieli zaledwie krok od wiekuistego potępienia i niezmierzenie długadroga do świętości  odparłem, zastanawiając się, czy Keppel faktycznie nie wie o moimudziale w zdemaskowaniu Vitusa Mayo, czy też tylko udaje niewiedzę [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • syriusz777.pev.pl
  •