Home HomeRussell Elliott Murphy Critical Companion to T. S. Eliot, A Literary Reference to His Life and Work (2007)Pattison Eliot Inspektor Shan 05 Modlitwa smokaPattison Eliot Inspektor Shan Kosciana goraPattison Eliot Mantra czaszki (SCAN dal 848)Professional Feature Writing Bruce Garrison(2)Card Orson Scott Glizdawce (3)Grisham John FirmaMasoneria czyzby papierowy tygr (2)McNaught Judith Rajbruce95
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • moje-waterloo.xlx.pl
  •  

    [ Pobierz całość w formacie PDF ]
    .- W odpowiednim muzeum.- Nie sądzę - przerwał jej Shan.- Nie, naprawdę.Ma pan pojęcie, jaką rzadkością byłby taki posąg? Niebywałe znalezisko.Odkrycie roku.- Nie.- Shan powoli pokręcił głową.Irytował go entuzjazm Amerykanów.Nie, nie ich entuzjazm.Ich niewinność.- O co chodzi? - zapytała Fowler.W odpowiedzi omiótł wnętrze latarką.Pod jednym ze stołów znalazł to, czego się spodziewał.Stertę młotów i dłut.- Sto dziewięćdziesiąt kilogramów złota w jednym kawałku byłoby zbyt niewygodne do transportu.- Podniósł jedno z dłut, pokazując Amerykanom wbite w ostrze pyłki lśniącego żółto metalu.Rebecca Fowler wyrwała mu dłuto z ręki i wpatrywała się w nie przez chwilę.Cisnęła narzędziem o ścianę.- Skurwysyny! - krzyknęła.Z wściekłością chwyciła garść dyskietek i wepchnęła trzy do kieszeni koszuli, patrząc przy tym zaczepnie na Shana, jak gdyby prowokowała go, by ją powstrzymał.Kincaid popatrzył na nią z wyraźnym podziwem, po czym powrócił do zdjęć.Yeshe zaczął kartkować rejestr.Przy końcu księgi znalazł luźną kartkę.Podekscytowany, uniósł wzrok i podał ją Shanowi.- Zestawienie zbiorcze - szepnął, jak gdyby nie chciał, by słyszeli to Amerykanie.- Dla Urzędu do spraw Wyznań.- Tyle że puste.- Tak - odparł Yeshe.- Ale zobacz.Są rubryki na nazwę gompy, datę, listę znalezionych obiektów, miejsce przeznaczenia znalezisk.Jeżeli Urząd do spraw Wyznań prowadzi zestawienia, moglibyśmy sprawdzić, czy jakieś gompy miały kostium Tamdina.- A jeśli tak, to dowiemy się też, kiedy go znaleziono i gdzie znajduje się teraz.- Shan skinął głową, nabierając zapału.- Właśnie.Shan złożył kartkę i chciał już ją schować do kieszeni, gdy nagle zastanowił się i oddał ją Yeshemu.Chłopak wepchnął papier do kieszeni z miną, która po raz pierwszy mogła oznaczać satysfakcję.Shan powoli wymknął się z niszy, pozostawiając ich troje wśród obrazów, i zapuścił się w głąb tunelu, do którego wszedł tamtego dnia z Tanem.Przystanął, zanim krąg światła jego latarki dosięgnął pierwszej z czaszek, zastanawiając się, jak uprzedzić pozostałych.Ale nic mu nie przyszło na myśl i zmusił swoje stopy do następnego kroku.W Tybecie nawet umarli byli inni niż gdzie indziej.W Chinach widywal zbiorowe składowiska zwłok, pozostałości rewolucji kulturalnej.Ale tam ludzkie szczątki nie robiły wrażenia świętych ani mądrych, ani nawet kompletnych.Wydawały się po prostu zużyte.Idąc przez świątynię, uświadomił sobie nagle, że traci oddech.Przystanął i rozejrzał się po rzędach pustych oczodołów.Wszystkie zdawały się patrzeć na niego.Nie kończące się ciągi czaszek przypominały różaniec, który Khorda wcisnął mu w dłonie, zanim kazał mu wzywać Tamdina.Zadrżał, kiedy dotarło do niego, że one były świadkami.Tamdin przyszedł tu z głową prokuratora Jao, a czaszki widziały to wszystko.Czaszki wiedziały.Wyczuł za sobą jakiś ruch.Pozostali odnaleźli tunel.Fowler jęknęła.Kincaid zaklął głośno.Z warg Yeshego wymknął się skamlący dźwięk.Shan zacisnął zęby i ruszył dalej, do półki, na której zabójca złożył głowę Jao.Próbował naszkicować to miejsce, ale przerwał.Zbyt mocno drżała mu ręka.- Co chcesz tu znaleźć? - szepnął nerwowo Yeshe nad jego ramieniem.Stał zwrócony plecami do Shana, jak gdyby spodziewając się w każdej chwili ataku z ukrycia.- Nie powinniśmy się tutaj zatrzymywać.- Morderca przyszedł tu z głową Jao.Chcę znaleźć czaszkę, którą zabrał stąd, żeby zrobić miejsce dla Jao.Dlaczego wybrał akurat tę półkę? Czy był jakiś powód, dla którego usunął tę konkretną czaszkę? Co się stało z tą czaszką? - Był niemal pewny, że na ostatnie pytanie zna już odpowiedź.Najpewniej, jak inne, trafiła do baraku.Yeshe zdawał się go nie słyszeć.- Proszę - błagał.- Musimy odejść.Amerykanie zbliżyli się, rozmawiając o historii Tybetu.- Kincaid mówi, że to musiała być jaskinia Guru Rinpocze - oświadczyła Fowler.Ona także szeptała.- Guru Rinpocze? - zdziwił się Shan.- To najsłynniejszy z dawnych pustelników - wtrącił Yeshe.- Mieszkał w wielu grotach w całym Tybecie, każdą napełniając ogromną mocą.Większość już przed wiekami przekształcono w świątynie.- Nie miałem pojęcia, że pan Kincaid jest takim znawcą - zauważył Shan.- Jao chciał ich powstrzymać! - wybuchnęła nagle Fowler.Głos jej się łamał.Shan uniósł wzrok.Po jej policzku spływała samotna łza.- Co to jest? - zapytał Yeshe nerwowym szeptem.- Zdawało mi się, że coś słyszę!Rzeczywiście tu coś jest, uświadomił sobie Shan.Nie dźwięk.Nie ruch.Nie obecność.Coś niewysłowionego, wszechogarniającego, coś, co obudził smutek Fowler.Opuścił dłoń z notatnikiem i stał, milcząc, jak oni wszyscy, sparaliżowany przez puste oczodoły połyskujących czaszek.Nie byli w sercu góry.Byli w sercu wszechświata, a odrętwiająca cisza rozpływająca się wokół nich nie była wcale ciszą, lecz drażniącym najgłębsze warstwy duszy bezgłosem, jaki poprzedza wrzask.Choje miał rację, zrozumiał nagle.Nie było sensu pytać, czy Tamdin to istotnie ten groteskowy potwór, którego podobiznę widział na ścianie groty.Kimkolwiek czy czymkolwiek był zabójca, był demonem, nie dlatego, że zamordował Jao, ale dlatego, że wniósł ohydę tego czynu do tak doskonałego miejsca.Dotarł do niego nowy dźwięk, nikły szelest, który wkrótce zmienił się w monotonny świergot.Zdawał się dobiegać z czaszek.Oczy Fowler wypełnił lęk.Przysunęła się do Kincaida.Oboje nasłuchiwali bez ruchu.Raptem Kincaid odwrócił się i skierował obiektyw ku Yeshemu.Odpalił flesz niczym broń i odgłos ucichł nagle.Shan uświadomił sobie, że było to tylko echo szeptanych przez Yeshego mantr.Czar prysł.- Moglibyście jednak nam pomóc - zasugerował Shan, gdy znów doszedł do siebie.Fowler z żałosnym wyrazem twarzy uniosła ku niemu wzrok.- Cokolwiek pan zechce.- Potrzebujemy dokumentacji.Gdyby pan Kincaid mógł sfotografować wszystkie półki.- Czaszki wiedziały, powtórzył sobie w myślach.Może zdoła nakłonić je do mówienia.Kincaid powoli skinął głową.- Mógłbym zmieścić wszystkie trzy poziomy na jednym kadrze.Chyba zostało mi jeszcze dość klatek.- Chciałbym, żeby było też widać podpisy pod każdą czaszką.Kiedy już przestudiuję te zdjęcia, może moglibyśmy przekazać je waszej komisji ONZ.Fowler smutno skinęła mu głową na znak wdzięczności, ale pozostała w tyle, gdy Yeshe ruszył, by pomóc Kincaidowi przy czaszkach.Wraz z Shanem odeszła wolnym krokiem w głąb tunelu [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • syriusz777.pev.pl
  •