Home HomeCharles M. Robinson III The Diaries of John Gregory Bourke. Volume 4, July 3, 1880 May 22,1881 (2009)Jeffrey Schultz Critical Companion To John Steinbeck, A Literary Reference To His Life And Work (2005)John Leguizamo Pimps, Hos, Playa Hatas, and All the Rest of My Hollywood Friends (2006)Marsden John Kroniki Ellie 01 Wojna się skończyła, walka wcišż trwaJohn Marsden Kroniki Ellie 1. Wojna się skończyła, walka wcišż trwaKos Kala, Selby John Moc aloha i wiedza hunyBiblia GdanskaThorp Roderick Szklana pulapkaPlaton DialogiFeist Raymond E Srebrzysty Ciern (2)
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • angamoss.xlx.pl
  •  

    [ Pobierz całość w formacie PDF ]
    .Na Miracle Strip przybyli samotnie.Hearsay stanął w drzwiach i rozglądał się,oszczekując zapalający się od czasu do czasu nad budynkiem motelu neon, którykusił gości niskimi cenami.W Boże Narodzenie na Miracle Strip pozamykano146 wszystko z wyjątkiem kilku kafejek i paru moteli.Zatrzymał się, żeby nabrać paliwa przed czynnym całą noc Texaco, obsługi-wanym przez jakiegoś niezwykle sympatycznego człowieka. Ulica San Luis?  spytał Mitch. Tak, tak  powiedział pracownik i wskazał na zachód. Drugie skrzyżo-wanie na prawo.Pierwsza na lewo.To będzie San Luis.Mitch rozglądał się uważnie dookoła.Znajdował się na terenie przedmieściao dość oryginalnej zabudowie  stało tu mnóstwo wysłużonych przyczep, któ-re zamieniono w domki mieszkalne.Z całą pewnością nie zmieniły miejsca oddziesiątek lat, stały ciasno obok siebie, jak rzędy klocków domina.Krótkie, bar-dzo wąskie podjazdy były zagracone starymi rupieciami i zardzewiałymi meblamiogrodowymi.Ulice zapełniały zaparkowane lub porzucone samochody.Motoryi rowery stały oparte o ściany przyczep, maszyny do strzyżenia trawników wysta-wały spod każdego domku.Tablica nazywała to miejsce wioską spokojnej starości  Posiadłość San Pedro  pół mili od Szmaragdowego Wybrzeża.Wyglądałoto raczej na przytułek na kółkach dla ubogich.Odnalazł ulicę San Luis i nagle poczuł, że ogarnia go zdenerwowanie.Byławietrzna i wąska, tworzyły ją przyczepy mniejsze i o brzydszym kształcie niżinne  domki spokojnej starości.Jechał powoli, odczytując z napięciem numerydomów i przyglądając się tablicom rejestracyjnym licznych samochodów spozastanu.Jeśli nie liczyć zaparkowanych i opuszczonych aut, ulica była pusta.Dom pod numerem 486 na San Luis należał do najstarszych i najmniejszych.Kiedyś pomalowano go prawdopodobnie na srebrny kolor, ale farba była skruszo-na i pozdzierana, a ciemnozielony grzyb, który opanował już cały dach, zacząłteraz z kolei pokrywać ściany.Jedno okno było pęknięte i sklejone szarą taśmąklejąca.Do środka wchodziło się przez mały oszklony ganek, a potem przez po-dwójne drzwi.Pierwsze, mające chronić przed chłodem, pozostawiono otwartei przez okienko w drugich Mitch dostrzegł mały, kolorowy telewizor i przesuwa-jącą się, niewyrazną sylwetkę mężczyzny.Nie to chciał zobaczyć.Nigdy nie starał się poznać drugiego męża swojejmatki, a teraz szczególnie nie miał na to ochoty.Odjechał żałując, że tu przybył.Na Strip zauważył znajomą markizę motelu  Holiday Inn.Był pusty, aleotwarty.Zaparkował BMW z dala od autostrady i zarejestrował się pod nazwi-skiem Eddiego Lomaxa z Danesboro w Kentucky.Zapłacił gotówką za pojedyn-czy pokój z widokiem na ocean.W książce telefonicznej Panama City Beach odnalazł trzy restauracje  WaffleHut na Strip.Położył się na motelowym łóżku i wykręcił pierwszy numer.Niemiał szczęścia.Wykręcił drugi numer i ponownie poprosił do telefonu Evę Ain-sworth.Poproszono go, żeby chwilę poczekał.Odłożył słuchawkę.Była jedenasta147 wieczorem.Minęło dwadzieścia minut, zanim taksówka zajechała pod  Holiday Inn ,a kierowca zaczął się tłumaczyć, że właśnie siedział w domu racząc się wrazz żoną, dzieciakami i rodziną świątecznym indykiem, którego część jeszcze sięuchowała, kiedy zadzwonił dyspozytor, i że to Boże Narodzenie, i że miał na-dzieję, iż spędzi cały dzień z rodziną i przez ten jeden dzień w roku będzie mógłzapomnieć o pracy.Mitch rzucił dwudziestkę na siedzenie i poprosił tamtego, że-by się uciszył. Co jest w  Waffle Hut , człowieku?  zapytał kierowca. Po prostu jedz. Wafle, tak?  zaśmiał się i wymamrotał coś do siebie.Włączył radio i od-szukał swoją ulubioną stację [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • syriusz777.pev.pl
  •