[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Will pozapalał świece, by mogli się lepiej widzieć.- Podobało ci się? - zapytał stary gaunt.- Bardzo - odpowiedziała Patience.- O tak, byłaś tą, która czuła.Ty pragnęłaś prawdziwego zakończenia.Wielu sprawiłem zawód, ale ciebie czułem mocniej niż innych.- Jak zazwyczaj kończycie swój pokaz? - spytała Sken.- O, przy takich widzach zazwyczaj trykamy każdy każdego po trzy razy.Ta publiczność to szumowiny.Żadnego zrozumienia dla sztuki.- Uśmiechnął się do Patience.- Nigdy nie było tak dobrego zakończenia jak dzisiaj.Upadek, a moja głowa wciąż w górze.Dziękujemy ci, pani.Powinna się była tego wcześniej domyślić.Gaunty zawsze odpowiadały na najsilniejszą potrzebę.Nic dziwnego, że sprawiły jej tak wielką przyjemność.Wpływ Nieglizdawca wzmocnił wszystkie jej pragnienia, dlatego musiała być najbardziej dominującą osobą na sali.Ale chociaż impuls dla takiego zakończenia pochodził od niej, to oni byli wykonawcami.- Jesteście tacy piękni - powiedziała.- Ty nawet nie chcesz spróbować tego oto Kristiano, prawda? - zapytał wyraźnie zdziwiony stary gaunt, wskazując młodzika.- Nie - odpowiedziała.- Ani mnie.A jesteś przecież napalona jak kotka w marcu.Czułem to, zanim jeszcze weszłaś do tego budynku.- To nieważne - żachnął się Angel.Patience kątem oka zauważyła ruch przy drzwiach do loży, jakby Will gotował się do jeszcze gwałtowniejszego zakończenia rozmowy.- Kim jesteście? - zapytała Patience.- Nazywam się Strings - odparł.- Oczywiście niezupełnie jestem lordem Strings, nigdy nie słyszałem o gauncie, który byłby lordem, ty chyba też nie.Po prostu - Strings.A to jest Kristiano, mój kochany chłopiec, najlepszy, jakiego kiedykolwiek miałem.- Najlepszy artysta od lodów po Żurawią Wodę - powiedział Kristiano.To był oczywiście slogan, ale chłopak wypowiedział go z całym przekonaniem.- Podróżujemy - powiedział Strings.- A wy gdzie podążacie? Możemy pojechać z wami i grać dla was co wieczór.Wasze potrzeby są tak silne i prowadzicie nas ku pięknu, którego tak pożądamy.Reck i Ruin podczas całego przedstawienia nie odezwali się nawet jednym słowem.Powszechnie wiadome było, że geblingi gardzą ludzką fascynacją seksem.Ich własne łączenie się w pary miało dzięki empatii inny wymiar, każde zawsze wiedziało, kiedy i w jaki sposób sprawić rozkosz drugiemu.Nie męczyła ich żądza ani potrzeba ulżenia samotności, bo oni nigdy nie czuli się samotni.Nic dziwnego nie było więc w tym, że Ruin natychmiast sprzeciwił się propozycji gaunta.- Dla naszych celów wystarczy nam w zupełności nasze własne towarzystwo.Angel zwrócił się do geblinga chłodno:- Już jest nas zbyt wielu.Strings posmutniał.- Proszę, tak bardzo nie lubię kłótni.- Oglądanie was było ogromną przyjemnością - powiedziała Patience.- Ale moi przyjaciele geblingi mają rację.Jesteśmy tu, by skosztować rozkoszy Wolnego Miasta, jednak czeka nas jeszcze bardzo długa droga.Strings roześmiał się, a Kristiano dotknął jej kolana.- Pani, o wielka pani, Strings nie może odejść od kogoś, czyje pragnienia są tak silne.- Wiem, gdzie idziecie - powiedział Strings.- I znam drogę.Will odezwał się cicho:- Wyjdźmy stąd.Już.Patience czuła rozterkę.Najwyraźniej gaunt był bardzo wrażliwym instrumentem empatii.Ale nawet uwzględniając tę jego szczególną cechę, w jaki sposób mógł się dowiedzieć, dokąd zmierzali? Przecież empatia nie umożliwiała mu odbierania nie wypowiedzianych słów i wyobrażonych obrazów.W odpowiedzi na jej wątpliwości głowa Stringsa opadła w tył pod niemożliwym wprost kątem, jakby nie trzymały jej żadne kości ani mięśnie.Zaczął coś mruczeć.Jego słowa brzmiały niby zaklęcie:- Nie jestem taki stary, żeby nie pamiętać smaku pragnień, które przebijają sztyletem twoje serce.Zasmakowałem głodu, pragnienia dotarcia tam, gdzie lód i gdzie on czeka, gdzie czeka.Przyzywa cię silniej, niż wołał kiedykolwiek, ale pod pokładami żądzy, jaką śle do ciebie, czuję coś jeszcze mocniejszego.Jesteś jego wrogiem.Jesteś jego kochanką.A ja jestem twoim przewodnikiem do komnaty miłości.Podczas tej przemowy Kristiano nieświadomie zaczął się poruszać, jakby słowa były poematem, a jego taniec - kompozycją muzyczną.Nawet w niewielkiej przestrzeni loży ruchy chłopca były pełne wdzięku.Ustawił się, prawdopodobnie instynktownie, w taki sposób, by światło wyraźnie obrysowywało linię ramion, dłoni i profil twarzy i aby mógł współgrać z cieniem.Jak ktoś tak młody może być jednocześnie tak doskonały w najtrudniejszej ze sztuk? W chwili gdy Patience zadała sobie to pytanie, znała już odpowiedź: Kristiano tańczył to, co pokazywał mu Strings.Chłopiec był jego marionetką.A to by znaczyło, że Kristiano reaguje na starego gaunta jak na człowieka lub geblinga - kogoś o silnej woli.- W jaki sposób gaunt zmusza do tańca drugiego gaunta? - zapytała.Strings, wybity z transu, wyglądał na zmieszanego.- Tańca? - Potem spojrzał na Kristiano, dopiero teraz uświadamiając sobie, że chłopak poruszał się.- Nie teraz - powiedział i Kristiano natychmiast znieruchomiał.- Nakazałeś mu tańczyć, kiedy mówiłeś do mnie - stwierdziła.- Jak możesz tego dokonać, skoro nie masz woli?Przygotowywał się do kłamstwa, widziała to.Ale jeśli rzeczywiście był wyznaczonym przez Nieglizdawca przewodnikiem na szczyt góry - wysłanym kiedyś po Mądrych, którzy przybyli tutaj przed nią, a teraz po siódmą siódmą siódmą córkę - musiała poznać prawdę.Z jakiegoś powodu była pewna, że zadała ważne pytanie.Skrzywił się.- O pani, torturujesz mnie pragnieniem prawdy.- W takim razie ulżyj swej męce i odpowiedz mi.- Jestem potworem wśród gauntów - powiedział.- Dlatego, że posiadasz wolę?- Ponieważ chcę mieć wolę.Chcę.Prowadziłem ich na górę.Od kiedy potrafiłem znaleźć w sobie ich głód, prowadziłem wszystkich do złotych drzwi.Tam właśnie chcieli pójść.Ale nigdy stamtąd nie wrócili.Ty dałaś mi tyle radości! Czy myślisz, że potrafię ci wybaczyć, jeśli wydasz na świat poczęte w jaskini życie? Woda, która spływa z jego jaskini, także daje życie.Zabiorę cię na górę jak wszystkich innych i ty też nigdy już nie zejdziesz na dół.Co ja mam wtedy począć? Czy będziemy mogli kiedykolwiek znowu zatańczyć, gdy opuści nas publiczność, która pobudza do życia?I znowu Kristiano tańczył w rytm recytacji Stringsa, w niezwykły sposób przydając życia słowom.- Jestem stary - powiedział Strings.- Ten chłopak to mój własny syn.Cóż mogę jeszcze zatańczyć? Od lat już tylko stoję pomiędzy tancerzami i nagle się zjawiłaś ty.- To oznacza, że masz siłę - stwierdziła Patience.- Wystarczającą, by narzucać ją innym.- Nie mam woli, wielka pani, ale mam pragnienia równie silne jak wasze, gorące jak płomienie, zimne jak oczekująca cię sypialnia.Pożądam doskonałości, a tancerze podążają za mym pragnieniem i stwarzają ją.Pozwól mi pójść za tobą, o pani.Wpatrywał się w nią błagalnym wzrokiem.Starała się zrozumieć tę prośbę.Wszystko, co jej powiedział, było prawdą.A czasami nawet więcej niż prawdą.Musiała wiedzieć i to, co przed nią ukrywał.Pozwoliła, by owładnęło nią pożądanie, ujawniła, że pragnie Willa, i odkryła swój strach.Na chwilę udało jej się stłumić potrzebę dotarcia tam, gdzie czekał na nią Nieglizdawiec.Twarz gaunta wykrzywiła się jakby w agonii.Oddychał z ogromnym trudem
[ Pobierz całość w formacie PDF ]