Home HomeSmith Lisa Jane Pamiętniki Wampirów 06 Dusze cieni (bez korekty)Smith Lisa Jane Pamiętniki wampirów 07 Północ [ofic]Niemcewicz Julian Ursyn Pamiętniki czasów moichŁuszczewska Jadwiga Pamiętnik 1834 1897Pieklo GabrielaHobb Robin Krolewski Skrytobojca (SCAN dalFlawiusz Jozef Wojna ZydowskaPilipiuk Andrzej KuzynkiHarry Turtledove Zaginiony LegionRycerze Zlotego Runa Paul Berna
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • tlumiki.pev.pl
  •  

    [ Pobierz całość w formacie PDF ]
    .Twarz miał jakby przybywał znieziemskiej strefy.W chwili, gdy wyzwolił się ze swoich myśli, zaczął grzać drogą, w tę kompletną ciemność przednami, która skrywała gdzieś dom.Dom, który, miałam nadzieję, wypełniony jest donieprzyzwoitości kokainą i szybkim drinkiem, jeśli zdobędę się na uśmiech.Wyszczerz zęby,myślałam.Leo spojrzał na mnie, bo uderzyło go, że niedobrze jest tu być w tej sytuacji, nie znając nikogo,obładowani szmalem idącym w tysiące.Ja po prostu wsunęłam się z powrotem w siedzenie izamilkłam, zdając sobie nagle sprawę, jak śmieszne było to, że się przebierałam.To tylkoprowokuje w miejscu takim jak Dolne Miasto, w godzinie ciemności, ciągle jeszcze niewyjaśnionejw gazetach czy dziennikach radiowych.Nie mówią nawet, że jest jakaś awaria.Zapytałam "Ciekawe, jak długo zajęłoby policji przyjechanie tu na wezwanie?"Bobby sięgnął do kurtki i wyciągnął pistolet ojca, który ledwie błysnął.Powiedziałam mu, żepostradał swe pierdolone zmysły, nosząc coś takiego przy sobie.Byłam teraz pewna, że to nie ból75 brzucha mi doskwiera, ale całkiem oczywisty wewnętrzny instynkt, żeby zawrócić i zapierdalaćprzed siebie, aż znajdziemy się w pobliżu domu.Samochód nie zawrócił ani nie zwolnił.Na drodze nie było śladów życia, żadnych domów przednami, żywej duszy.No, może dusza albo dwie, co było dodatkowym powodem, żeby się po cichuzmyć, kiedy mieliśmy jeszcze szansę zrobić to razem.Ni stąd ni zowąd - wydawało się - Bobby nacisnął na hamulec.Pickup zatoczył dwa pełne koła.Pyłwystrzelił w górę i zaczął błyszczeć w świetle reflektorów Wreszcie zatrzymaliśmy się.Byliśmywszyscy trochę w szoku."Myślałem, że kogoś widzę" powiedział Bobby."Nie chciałem goprzejechać".Wysiedliśmy wszyscy, poruszając się powoli w ciemnościach.Nagle ktoś chwycił mnie z tyłu i zaczął dusić.Nie wierzę pomyślałam = że umrę w ten sposób.WDolnym Mieście, podczas awarii prądu.Nikt nawet nie przyzna, że coś takiego mogłoby się dziać.Ja zaś usiłuję kupić towar, konkretnie kokainę, i żaden z dwóch krzepkich, silnych facetów, którzymi towarzyszą, nie wie, że jestem w pizdu duszona! Pomyślałam, że to koniec.Będę tu gryzłacholerny piach.Za gotówkę, płatne w całości.Uścisk rozluznił się, obraz mi się zamazał i zemdlałam.Obudziłam się w domu handlarza narkotykami, z bólem głowy, że nic tylko tętniak.Bobby i Leoweszli do pokoju.Bobby posłusznie siadł koło mnie i zaczął się martwić o moją głowę.Ta troskaprzypomniała mi, jak to się stało, i powiedziałam (z dużą dozą sarkazmu, mogę dodać) "Kto miałten pierdolony genialny pomysł, żeby mnie dusić aż do zemdlenia?"Nikt nie odpowiedział."To znaczy, że wy tu w Dolnym Mieście zapoznajecie w ten sposób dziewczyny?" Cisza."Klasa".Najtłuściejszy z czterech gogusiów wyciągnął zza koszuli pistolet i wymierzył we mnie.Spojrzałam na niego, jak gdyby trochę przesadzał.bo "Stul gębę czy "Odpierdol się" byłoby dlamnie w zupełności zrozumiałe.Odbezpieczył to skurwysyństwo i podstawił mi pod nos."Przepraszam, kochanie.Nie można spodziewać się, że każdy w sukience jest dziewczyną".Spojrzał na mnie i polizał gnata."Aadne cycki"."Wiem".Nie żeby jego wyjaśnienie duszenia mnie miało jakikolwiek sens.Przeprosiny przyjęłam icałkiem serio wolałam je od permanentnej dziury w głowie.Wyciągnęłam rękę i podziękowałam zaniestrzelanie.To naprawdę popieprzyłoby mi wieczór.Nastąpiła pauza.bez podania ręki.Powoli i z lubością zaczął wykrzywiać pogardliwie kąciki ust, by zakończyć przedstawieniezastygłym grymasem "zesraj się i zdychaj", który widziałam przedtem tylko raz.Wiedziałam, żetransakcja jest lipna.Stwierdziłam, że w przytomności umysłu i respekcie dla etykiety milczeniautrzymują mnie cztery pistolety, które znalazły sobie w całkiem istotnych częściach mojej twarzyoparcie dla swoich luf.Zimny metal.Chłód u nasady szyi.Przerażające.Możesz mnie nazwać wariatką, ale broń częstopowoduje u mnie hiperwentylację i pragnienie dużej ilości świeżego powietrza jak najprędzej.76 Powiedziałam im, że idę do samochodu.Myślałam ustawicznie, e jeden z pistoletów wystrzeliprosto we mnie.Musiałam wyjść na powietrze, co było tym razem utrudnione skurczem, którywystąpił w mojej szyi [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • syriusz777.pev.pl
  •