Home HomePaul Sorensen Moving Los Angeles, Short Term Policy Options for Improving Transportationť (2008)Paul McDonald The Star System, Hollywood's Production of Popular Identities (2006)Mc Auley Paul J Czterysta miliardow gwiazd (SCAPaul Thompson, Tonya Cook Dra Zaginione Opowiesci t.3 (2)Kennedy Paul Mocarstwa œwiata, narodziny rozkwit upadekPaul Williams Mahayana Buddhism The Doctrinal Foundations, 2008Chmielewska Joanna Najstarsza prawnuczkaMartin George R.R Gra o tron (SCAN dal 908)Uczeń.Jedi.04.Jude.Watson Królewskie.znamięradzieckiego funkcjonariusza
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • us5.pev.pl
  •  

    [ Pobierz całość w formacie PDF ]
    .Musieli więc używać wręcz indiań-skich wybiegów, by zbić z tropu stróżów porządku publicznego.Największego strachu najadł się kiedyś niezbyt odważny Fra-nuś.Gdy wracał pewnego wieczoru do apteki swego ojca, nio-sąc pod pachą grubą, czarną konduktorkę, zastał Amorettiegopogrążonego w rozmowie z ojcem.Chłopiec chciał nawiać wgłąb pomieszczeń aptecznych, ale zastępca mera chwycił go zaramię, Na, jak się udał dzionek?  zapytał, okropnie zezując wstronę torby. Co tu masz?  Wracam z plaży  wykręcał się chłopak  niosę swojebambetle. Pokaż no mi.Uśmiechając się złośliwie, Amoretti położył ciężką łapę na tor-bie.Zamierzał już ją otworzyć, kiedy aptekarz odezwał się ostrodo syna: Idz do mieszkania.Matka czeka na ciebie z kolacją.Ta dobrze obliczona interwencja otworzyła chłopcu oczy.Ry-cerze myśleli, że są odosobnieni w swoich wysiłkach, a tymcza-sem ich rodzice opiekowali się potajemnie całym spiskiem,udając równocześnie, że o niczym nie mają pojęcia.Jeszcze jeden szpieg kręcił się wokół Zakonu, chociaż nie pod-suwał się zbyt blisko.Ten był o wiele mniej niebezpieczny idzieci kpiły sobie z jego nieśmiałych manewrów.Nieprzytomnyz zazdrości i z zachwytu, odkąd przyglądał się wraz z tłumeminnych widzów triumfowi gondolierów w Bandol, Filip Vial ła-ził z rozpaczą w sercu za bandą, nie ośmielając się zapropono-wać im otwarcie swojej współpracy.Pewnego ranka panna Blanc, wyjrzawszy przez okno, zobaczy-ła Misię zdążającą w stronę bunkra.Zawołała ją.Najpierw po-rozmawiały o sprawach Zakonu, a potem, działając metodą za-skoczenia, nauczycielka zapytała sprytnie dziewczynkę: Co wy wszyscy macie przeciwko Filipowi? Nic  odparła zdetonowana Misia. Tylko że on nie nale-ży do naszego świata.Nauczycielka wybuchnęła śmiechem, Co ty mi tu wygadujesz? Wszystkie dzieci tworzą jedenświat.Zresztą, jeśli już a to chodzi, to ojciec Filipa nie jest na-wet tak bogaty, jak twój czy Tutusia, czy paru innych.Dlaczegowięc tak głupio bojkotujecie chłopaka? W waszym wieku tegosię już zwykle nie robi.Misia opuściła głowę, nie znajdując odpowiedzi. Wejdz do domu  rozkazała panna Blanc surowym tonem.Misia dała się złapać w pułapkę i przekroczyła próg małegodomku.Jak gdyby przypadkiem znalazł się tam Filip, wybiera-jący książkę w bibliotece nauczycielki.Musieli podać sobierękę, co zrobili z dużym zażenowaniem.Panna Blanc patrzyła na nich rozbawiona. Nie chcę cię do niczego zmuszać, Misiu  powiedziała ale byłby czas wzmocnić wasz stan liczebny.W miarę zwiększa-nia się skarbu, okazje do zdobycia pieniędzy będą coraz rzadszei trudniejsze.Potrzebny wam jest nawy kolega z nowymi pomy-słami.Właśnie taki jak Filip.Zapewniam cię, Misiu, możeszmi zaufać!Dziewczynka odwróciła oczy.W myśli stanęła jej pewne wyda-rzenie, pewna scena podczas pożaru: uciekającą sylwetka Fili-pa, dającego nura w dymiące krzaki.Ona jedna to zauważyła idotąd nikomu nie powiedziała słowa, nie chcąc oskarżać gobezpodstawnie.Ale jej podejrzenia nie rozwiały się jeszcze.To-też zwróciła się do chłopca, z oczami płonącymi złością. Powiedz no mi najpierw, kto podpalił lasek!  powiedziałaostra. Potem dopiero możemy rozmawiać.Filip chwycił szansę w locie.Mając poparcie panny Blanc byłpewien, że potrafi rozwiać wątpliwości Misi. Dobrze, ale przysięgnij mi, że nikomu nie powiesz.Nikt byzresztą nie uwierzył. Zgoda.Filip objął ją przyjaznym ruchem za szyję i coś jej wyszeptałdo ucha.Panna Blanc nie patrzyła w ich stronę.TwarzyczkaMisi rozjaśniała się coraz bardziej promiennym uśmiechem.Mieli oboje po trzynaście lat, a w tym wieku wszystko bawi, na-wet dziwaczne formy, jakie przybiera niekiedy nieszczęście.Gdy Filip skończył, Misia wybuchnęła śmiechem, skręcała sięwprost, łzy ściekały jej po policzkach.Sprawa jednak nie była jeszcze załatwiona, Koledzy nigdy nie zechcą cię przyjąć ot, tak sobie  powie-działa Misia. Muszę znalezć jakiś sposób, żeby ich przeko-nać, nie dając im poznać, że mi na tym zależy.Pomyślę [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • syriusz777.pev.pl
  •