Home HomeTrylogia Lando Calrissiana.03.Lando Calrissian i Gwiazdogrota ThonBokaTrylogia Hana Solo.01.Han Solo na Krancu Gwiazd090. Gwiazda PO GWIEDZIE (Troy Denning) 27 lat po Nowa Era JediElliott Kate Korona gwiazd 04 Dziecko płomieniaStevenson Louis Robert Wyspa SkarbowLinux Podrecznik Administratora SieciTolkien J.R.R Wyprawa (3)Clarke Arthur C 2001 Odyseja KosmicznaArthur C.Clarke Rama II00366, a6c0d52691e1373bef46a176f80b9a7b
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • adam0012.xlx.pl
  •  

    [ Pobierz całość w formacie PDF ]
    .Miał rację.Wstał, podniósł aparat i zarzucił go na ramię.- Teraz musimy iść.Może nawet biec, jeżeli na nas ruszą.Dorthy obejrzała się za siebie, zaskoczona odległością, jaką pokonali.- Nie, nie będą nas ścigać.- Czy tego się pani dowiedziała?Dorthy westchnęła i poszła za Kilczerem do łazika.Obok pojaz­du wznosiła się już pomarańczowa kopuła nadymiotu.Była przygnę­biona i rozdrażniona, jak zawsze po użyciu talentu, a chociaż dosko­nale wiedziała, że są to efekty obniżonego poziomu serotoniny, niewiele jej to pomagało.- Nie wiem - odpowiedziała po prostu.- Natknęłam się na coś, ale nie mam pojęcia, co to oznacza.- Ten pęd w górę? Chce pani powiedzieć, że to wszystko, co pani znalazła podczas blisko godzinnej sesji?Dorthy przystanęła raptownie i Kilczer musiał się odwrócić, by spojrzeć jej w twarz.- Niech pan posłucha - najeżyła się.- Nie prosiłam się o to, by tu przyjechać.Nie wiadomo dlaczego wciąż muszę tutaj wszyst­kim o tym przypominać.Podjęłam próbę, niewiele z niej wyszło, ale to wcale nie znaczy, że nie uda mi się za drugim razem.Może za bardzo się na czymś skupiłam i utknęłam.Tak czasem bywa.Teraz już wiem, czego się spodziewać, więc może powiedzie mi się za drugim razem.Ruszyła szybko w kierunku łazika, oddalając się od Kilczera i nie dając mu okazji do odpowiedzi.Była wściekła na Kilczera i na siebie.Zawiodła.Jej gniew był podszyty obawą, że jeżeli jej się nie uda, nigdy już nie wróci do poprzedniej pracy.Flota i Duncan Andrews doprowadzali ją do szału.Nie potrafili wyjaśnić, czego właściwie od niej oczekują, ale z pewnością spodziewali się czegoś więcej, niż odkrycia niejasnych pragnień i popędów stadników.Kiedyś, po zatonięciu jachtu, Dorthy musiała spędzić kilkanaście dni na małej piaszczystej wysepce i przez cały ten czas, gapiąc się w nieskazitelny błękit czystego nieba, czuła głębokie rozczarowanie i bezsilność.Te­raz, wracając z Kilczerem do obozu, była w takim samym nastroju.W nadymiocie Chavez i Ada ustawiali swoje aparaty na składa­nych regałach.Wokół leżały nadmuchiwane meble, na podłodze rozłożony był materac, a obok niego stała turystyczna kuchenka.Ada spojrzała na Dorthy, gdy ta wyszła ze śluzy, owiana ostrym zapa­chem środków odkażających.- Och, moja droga! Nie poszło dobrze?- Nie - odpowiedziała Dorthy.- Nie poszło.Usiadła na jednym z plastikowych krzeseł, które ugięło się pod jej ciężarem.- Patrzyłam przez jakiś czas, ale leżałaś nieruchomo, więc dałam spokój.Gdzie Arkady?- Dźwiga swój sprzęt.- Aha.- stwierdziła odkrywczo Ada, która zrozumiała, że wydarzyło się coś ważnego, ale nie bardzo wiedziała, jak o to zapytać.Trochę obawiała się Dorthy i jej talentu.- Nie wiedziałam, że rozbijemy tu obóz - odezwała się Dor­thy.- A co będzie, jeżeli stadniki gdzieś się przeniosą?- Zawsze możemy je dogonić - powiedział Chavez, podno­sząc wzrok znad składanego mikroskopu.- Nie poruszają się szybko i zostawiają za sobą wyraźny ślad.Zresztą od czasu do czasu musimy odpoczywać i wykonywać zaplanowane badania.Zastawiłem kilkanaście pułapek na mniejsze i trudniejsze do schwytania okazy fauny.Może zechciałaby pani później mi w tym pomóc?- Jeżeli nie weźmie mi pan tego za złe, to wolałabym nie - odpowiedziała Dorthy.Chciałaby zostać sama, ale w tej chwili bała się samotności.Zobaczyła, że świetlny wskaźnik nad śluzą zmienił barwę z zielonej na czerwoną.Wrócił Kilczer.- Nie ma sprawy - stwierdził Chavez.- Czy zamierza pani spróbować jeszcze raz?- Jon - powiedziała Ada z łagodną wymówką w głosie.- Nie widzisz, że ona jest zmęczona?Do środka wszedł Kilczer, głośno pokasłując.- Długo tu zostaniemy?- Na tyle długo, by się wyspać - orzekł Chavez.- To zajmę się zapisami.Może ta aparatura w końcu coś zarejestrowała.Dorthy zobaczyła, że Ada i Chavez wymieniają spojrzenia, żadne jednak się nie odezwało.Przez godzinę siedziała zwrócona tyłem do pozostałych i usiłowała przypomnieć sobie wszystko, czego dowie­działa się o stadnikach - a potem zapisała swoje wrażenia na taśmie, co trwało nie dłużej, niż trzy minuty.Pracując, gryzła pozbawioną smaku tabliczkę koncentratu i popijała kiepską kawę [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • syriusz777.pev.pl
  •